RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wstawaj, obiboku!Ranek w Umbarze to rzecz wspaniała.Delikatny morski wiatr, szmaragdowe niebo, ciepło, ale jeszcze nie upał.Na ulicach tłumy, ludzie śpieszą się, chcąc zakończyć swoje sprawy przed nadejściem południowego skwaru.Folko z przyjaciółmi nie zdążyli nawet minąć dwóch przecznic, gdy przyczepił się do nich jakiś przysadzisty ciemnoskóry Haradrim.Na hobbita i pozostałych runęła lawina szybko wyrzucanych słów.Mężczyzna nerwowo gestykulował, wywracał białkami oczu, uderzał siebie w policzki, usiłując coś przekazać.Przysłany przez Farnaka Eldring próbował odepchnąć bezczelnego typa, ale ten błyskawicznie wyszarpnął spod zwojów szarego chałatu połyskującą złotem płytkę, pokrytą jakimiś znakami.Wojownik Farnaka pochylił się nad nią, a gdy po chwili się wyprostował, jego oblicze wyrażało z trudem hamowaną wściekłość.- Ten śmierdzący wypełzek, zrodzony tylko z powodu chwili nieuwagi Morskiego Ojca, jest głównym dostawcą niewolnic i nałożnic na dwór jego wysokości władcy Haradu - powiedział wojownik łamiącym się z gniewu głosem.- On ma.ten.placet Haradu.- No to co? - Malec chwycił się pod boki i położył rękę na rękojeści szabli tak, by wszyscy to widzieli.Mały Krasnolud miał wielką ochotę na małą szamotaninę.- To.że ten pożeracz padliny bardzo prosi was, czcigodni.hm.byście.- Oczy wojownika błysnęły.- Jednym słowem - chce kupić wojowniczkę Eowinę!Bęc! Pięść Malca wbiła się w podbródek Haradrima, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać.Handlarz niewolników wzleciał w powietrze i padł ciężko na plecy, śmiesznie zadzierając nogi w dziwacznych, drogich sandałach.Zwalił się na jezdnię jak wór z gnojem i nawet nie drgnął.- Mały! - ryknął Torin.- Żyje.- Folko dotknął gardła Haradrima.- Tylko zębów ma jakby mniej.Grubas leżał na plecach i nie dawał znaku życia.- Nie chciałem go.- tłumaczył się Malec, spoglądając na rozgniewanego Torina.- Samo tak wyszło.- Nie mogłeś poczekać? Potem byśmy go w ogóle zatłukli!- A dlaczego niby miał czekać? - oburzyła się Eowina.Czy można czekać, kiedy ktoś obraża wojowniczkę Rohanu?! Dziękuję ci, czcigodny Strori!I, niespodziewanie objąwszy zaczerwienionego krasnoluda, mocno pocałowała go w usta.Eldring odkorkował wiszącą u pasa manierkę i chlusnął wodą na twarz Haradrima.Ten jęknął i podniósł głowę.Wojownik Farnaka rzucił doń kilka ostrych krótkich słów w języku Południowych Ziem.Na zakrwawionym obliczu handlarza niewolników pojawił się złośliwy uśmiech.Ponownie uniósł swój placet i coś piskliwie wykrzyknął.Obok nich zebrał się spory tłumek - wyłącznie Haradrimowie.- Do broni! - rzucił Eldring.- Obnażcie miecze, te psy muszą stchórzyć.Mgnienie oka później przed osłupiałymi Haradrimami wzbiła się w powietrze ściana stali.Mały Krasnolud nie przepuszczał okazji do pokazania swego słynnego wachlarza.Ciemnoskórzy odsunęli się.Grubas wstał, jęknął płaczliwie, rzucił kilka słów do swoich ziomków i kuśtykając opuścił miejsce potyczki, przycisnąwszy do gęby połę swego chałata.- Chodźmy stąd! - Przewodnik miał ponurą minę.- Nie inaczej, jak narobiliśmy sobie kłopotów.Na pewno pójdą na skargę do Rady.A w Radzie takie psy z placetami rej wodzą.- No to co? - wzruszył ramionami Folko.- Pierwszy zaczął.- Zaczął, zaczął.On nie zaczął, bo tylko chciał kupić kobietę, tak? A kobiety u nich są uważane nie za ludzi, takie tam - bydło dwunogie! - Wojownik zaklął przez zaciśnięte zęby.Natomiast w Umbarze ważne są ich prawa.których on nie złamał, proponując kupno Eowiny.- No to szkoda, żem go nie przebił na wylot - pożałował Malec.- Obawiam się, że słono byś za to zapłacił, bracie krasnoludzie - pokiwał głową Eldring.- Wypędziliby cię z Umbaru co najmniej, a może i sprzedali Haradrimom do kopalni.Opowiadają ludzie, że nawet krasnoludy wytrzymują tam najwyżej trzy miesiące.- Co się stało, to nie odstanie - rozłożył ręce Torin.W najgorszym razie zapłacimy temu psu.Złoto mamy.- Dobrze, jeśli to wystarczy.Ruszyli w dalszą drogę.Dziwnie cicha Eowina szła teraz w środku, między Torinem i Malcem.Otwierał pochód wojownik Farnaka, Folko osłaniał tyły oddziału.W takim szyku dotarli do oberży, w której wczoraj spotkali się z Wingetorem.Folko i pozostali już na nich czekali.Przewodnik krótko przekazał istotę zajścia.Eldringowie w milczeniu wymienili spojrzenia.- Musicie szybko stąd uchodzić - powiedział basem Grotti, prawdziwy olbrzym, mający siedem stóp wzrostu i ramiona jak u Torina.- Zresztą, na co macie czekać? Sprawa chyba zakończona.My się zgadzamy.Co wy na to, tanowie?- Opowiedziałem im, tak pokrótce, o co chodzi - wyjaśnił Farnak.Pozostali Eldringowie kiwali głowami.W sumie udało się podpisać umowy na cztery tysiące trzystu wojów.- Więcej chyba nawet nie trzeba - zauważył Farnak.Ziemi nie ma aż tak dużo.Jak zbyt wielu będzie do podziału.- Cztery z hakiem tysiące, nie za mało to? - zapytał Torin.- Ta wojna to nie żarty!- My też nie zamierzamy żartować! - huknął basem Grotti, a szklane naczynia rozbrzęczały się.- Uderzymy nie gorzej niż hird, zobaczycie!- Nie wątpię, nie wątpię - zapewnił Folko rozgorączkowanego tana.- Jeśli wszystko pójdzie według planu.- Czyżbyś nie wiedział, że każdy plan jest dobry tylko do pierwszej bitwy? Potem wszystko od nowa trzeba wymyślać uniósł brwi Farnak.- Wiem, wiem - zgodził się Folko.- Ale to jest szczególny przypadek.Ryzykujemy przegraną, jeśli wszystko nie będzie wykonywane szybko i dokładnie jak trzeba.Gdy rozmowy skończyły się, umowy zostały podpisane i tanowie ruszyli zbierać swoje drużyny, Folko i krasnoludy zatrzymali się w oberży.- Zadanie wykonane.- Hobbit zmęczonym ruchem przetarł czoło.- Wypełniliśmy polecenie króla.Ale czy ta wojna wyjdzie Rohanowi na dobre, czy na złe? Nawet zwycięska?- Na złe? - Eowina zrobiła wielkie oczy.- Jak może zwycięstwo obrócić się na złe?- Lepiej o tym nie myśl - poradził nachmurzony Torin.Ani on, ani Malec nie tknęli nawet piwa.- Jakoś szybko i gładko poszło nam, tu, w Umbarze! Ani dzień nie minął, a flota już najęta.- Tak, zostało nam tylko.- zaczął Malec, ale koniec zdania zagłuszył trzask kruszonego drewna i wściekłe, niezrozumiałe wrzaski.Drzwi oberży wypadły z zawiasów.Do pustawej obszernej sali wpadł tłum wrzeszczących Haradrimów.Jedni wymachiwali krótkimi mieczami, inni wlekli sieć.- Klnę się na Duri.- Torin zdążył poderwać się na równe nogi, a zaraz potem na czwórkę przyjaciół runął tłum ciemnoskórych mieczników.W ich szeregach pojawiła się i zniknęła tłusta morda handlarza niewolników.Szczękę miał podwiązaną brudną szmatą.- Aaagch! - ryknął Malec nie gorzej od tłumu napastników.- No to się wreszcie porządnie zabawimy!Folko obnażył miecz, zasłaniając sobą przerażoną Eowinę.Przyjaciele zostali otoczeni na samym środku sali.Haradrimowie zaopatrzyli się w mnóstwo arkanów i lin, żaden z nich nie był na tyle głupi, by pakować się w zasięg kling krasnoludów.Najpierw spróbowali użyć sprzętu do chwytania i pętania.- Przebijamy się! - rzucił rozkaz Torin, obracając toporem nad głową.- Folko, osłaniaj dziewuszkę!Jednakże Eowina wcale nie zamierzała poprzestać na byciu „osłanianą”.Wyszarpnąwszy lekką krótką szablę, na łeb na szyję pognała za Torinem.- Dokąd?! - ryknął na całe gardło Malec.Dziewczyna omal nie podeszła mu pod cios ostrza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl