RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poirot wracał po tej rozmowie zamyślony.Późno wieczorem spostrzegłem, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, że jest pochłonięty studiowaniem gramatyki rosyjskiej.- Wielkie nieba, Poirot! - krzyknąłem.- Uczysz się rosyjskiego, żeby rozmawiać z hrabiną w jej języku?- Ona z pewnością nie powinna się wsłuchiwać w moją angielszczyznę, przyjacielu!- Ale z pewnością, Poirot, dobrze urodzeni Rosjanie mówią z reguły po francusku?- Jesteś kopalnią wiadomości, Hastings! Chyba skończę z tym rozgryzaniem zawiłości rosyjskiego alfabetu.Z teatralnym gestem odrzucił podręcznik.Nie byłem jednak przekonany.Miał tę iskierkę w oku, którą znałem od lat.Była nieomylnym znakiem, że Poirot jest z siebie zadowolony.- Chyba wątpisz - wymądrzałem się - że jest prawdziwą Rosjanką.Zamierzasz zrobić jej test?- Ach nie, z pewnością jest Rosjanką.- No więc.- Jeżeli naprawdę chcesz błysnąć przy okazji tej sprawy, Hastings, polecam Pierwsze kroki w rosyjskim jako nieocenioną pomoc.Potem roześmiał się i nic więcej nie powiedział, Podniosłem książkę z podłogi i zagłębiłem się w nią z ciekawością, ale nie mogłem pojąć, o co chodziło Poirotowi.Następny ranek nie przyniósł żadnych nowinek, ale wydawało się, że to w ogóle nie martwi mojego przyjaciela.Przy śniadaniu obwieścił o zamiarze złożenia wizyty panu Hardmanowi, i to na początku dnia.Podstarzałego lwa salonowego zastaliśmy w domu.Wydawał się nieco spokojniejszy niż poprzedniego dnia.- Więc, panie Poirot, ma pan jakieś nowiny? - spytał niecierpliwie.Poirot podał mu karteczkę.- Oto osoba, która zabrała kosztowności, monsieur.Czy mam przekazać sprawę policji? Czy woli pan, żebym odzyskał biżuterię bez udziału policji?Pan Hardman wpatrywał się w papier.W końcu odzyskał głos.- Niezmiernie zdumiewające.Zdecydowanie wolałbym, żeby obeszło się bez skandalu w tej sprawie.Daję panu carte blanche[20], monsieur Poirot.Jestem pewien, że pan zachowa dyskrecję.Naszym następnym pociągnięciem było złapanie taksówki.Poirot kazał jechać do “Caritona”.Tam zapytał o hrabinę Rossakoff.Po paru minutach zostaliśmy wprowadzeni do apartamentu damy.Hrabina zbrojna w oszałamiający negliż z barbarzyńskimi motywami wyciągnęła ku nam ramiona na powitanie.- Monsieur Poirot! - zawołała.- Udało się panu? Wyciągnął pan tego biednego dzieciaka?- Madame la comtesse, przyjacielowi pani, panu Parkerowi, absolutnie nie zagraża aresztowanie.- Ach, ależ pan jest sprytnym mężczyzną! Cudownie! I jeszcze do tego tak szybko.- Z drugiej strony, obiecałem panu Hardmanowi, że klejnoty zostaną mu dziś zwrócone.- Więc?- Więc byłbym niezmiernie zobowiązany, gdyby niezwłocznie przekazała pani te kosztowności w moje ręce.Przykro mi, że panią ponaglam, ale trzymam taksówkę - na wypadek, gdyby konieczna okazała się moja wizyta w Scotland Yardzie.A my, Belgowie, madame, jesteśmy bardzo oszczędni.Hrabina zapaliła papierosa.Przez parę sekund siedziała absolutnie nieruchomo puszczając kółka dymu i wpatrując się w Poirota.Następnie wybuchnęła śmiechem i wstała.Przeszła przez pokój, wysunęła szufladę biurka i wyjęła czarną, jedwabną torebkę.Rzuciła ją lekkim ruchem Poirotowi.- My, Rosjanie - odezwała się głosem spokojnym i pogodnym - przeciwnie: jesteśmy bardzo rozrzutni.Żeby jednak pieniądze trwonić, trzeba je mieć.Nie musi pan sprawdzać torebki.Jest w niej wszystko.Poirot wstał.- Gratuluję pani bystrości umysłu i właściwej postawy.- Ach, ponieważ czeka na pana taksówka, co jeszcze mogłabym zrobić?- Jest pani zbyt miła, madame.Czy zostaje pani dłużej w Londynie?- Obawiam się, że nie - za sprawą pana.- Proszę przyjąć moje przeprosiny.- Być może spotkamy się kiedyś gdzie indziej.- Mam taką nadzieję.- A ja nie! - wykrzyknęła ze śmiechem hrabina - To wielki komplement w moich ustach, bo bardzo mało jest mężczyzn na świecie, których się boję.Do widzenia, monsieur Poirot.- Do widzenia, madame la comtesse.Ach, pardon, zapomniałem! Pozwoli pani, że zwrócę jej papierośnicę,Z ukłonem wręczył jej małe, czarne pudełko, które znaleźliśmy w sejfie.Przyjęła je bez specjalnej reakcji, Uniosła tylko brwi i mruknęła “rozumiem”.- Co za kobieta! - wykrzyknął entuzjastycznie Poirot, gdy schodziliśmy po schodach.Mon Dieu, quelle femme![21] Ani słowa sprzeciwu, protestu, żadnego blefu! Jedno szybkie spojrzenie i już prawidłowo oceniła położenie.Mówię ci, Hastings, kobieta, która potrafi w taki sposób przyjąć porażkę - z beztroskim uśmiechem - zajdzie daleko! Jest niebezpieczna, ma nerwy ze stali, ona.- tu przerwał, bo się potknął.- Czy mógłbyś zredukować nieco tempo i patrzeć, gdzie idziesz? Byłoby to wskazane - zasugerowałem.- Kiedy zacząłeś podejrzewać hrabinę?- Mon ami, to kwestia rękawiczek i papierośnicy - podwójny dowód, tak to nazwijmy - zastanowił mnie.Bernard Parker mógł z pewnością zgubić jedną lub drugą rzecz, ale raczej nie obydwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl