[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.niewiem, jak to wyrazić.Osłabła we mnie wyobraznia, wszystko myli mi się i chwieje przedoczyma tak, że nie mogę uchwycić jasno określonego kształtu samego przedmiotu.Wydajemi się, że gdybym miał glinę czy wosk, zdolny byłbym kształt ten wydobyć.Wezmę się dogliny, jeśli stan ten potrwa dłużej i będę lepił, choćby z całej roboty miał powstać jeno placek.Trzy razy rozpoczynałem portret Loty i nie udało się, co mnie tym bardziej martwi, że doniedawna z wielkim powodzeniem oddawałem podobieństwo.Narysowałem ostatecznie jejsylwetkę i poprzestaję na tym.26 lipcaDobrze, droga Loto, wszystko załatwię i uczynię, co tylko chcesz, dawaj mi zleceń jaknajwięcej.O jedno cię tylko proszę, oto nie zasypuj piaskiem atramentu na karteczkach, jakiemi posyłasz.Dzisiaj przywarłem ustami do twego pisma i teraz zgrzyta mi piasek w zębach26.26 lipcaNieraz postanawiałem już nie widywać jej tak często.Ale jakże trudno dotrzymać? Co-dziennie ulegam pokusie i codziennie przyrzekam święcie, że jutro się nie pokażę.Kiedy zaśnadejdzie owo jutro, jawi się nagle nieodzowna konieczność, i nim się spostrzegę, jestemznów u niej.Zdarza się, że ona powiada wieczorem: - Wszakże się zobaczymy jutro! - I jak-że mogę nie iść? Albo znowu da mi jakieś zlecenie i wydaje mi się, że wypada wywiązać sięzeń osobiście.Czasem także pogoda zbyt piękna, by siedzieć w domu, idę tedy do Wahlhe-imu.Ale wówczas znajduję się tylko o pół godziny drogi od niej.i oto już wkraczam w bra-mę leśniczówki.Babka opowiadała mi bajkę o magnetycznej górze.Gdy się okręt znalazł wjej pobliżu, nagle tracił wszystkie żelazne części, i gwozdzie i śruby pędziły ku onej górze, abiedni żeglarze tonęli, przywaleni ciężarem rozlatujących się belek.30 lipcaAlbert przyjechał, ja tedy muszę ustąpić.Gdyby nawet był najlepszym, nąjszlachetniej-szym człowiekiem, tak że pod każdym względem gotów bym był uznać Jego wyższość nadsobą, to i tak nie byłbym w stanie patrzeć na przyozdobionego tylu doskonałościami człowie-ka.Dość tego Wilhelmie! Przyjechał narzeczony! Jest to miły, zacny człowiek, któremu niczarzucić nie można.Szczęściem, nie byłem świadkiem powitania! Serce by mi pękło chyba.Bardzo jest delikatny, w obecności mojej ani razu nie pocałował Loty.Niech mu to Bóg wy-nagrodzi.Polubiłem go za szacunek, jaki jej okazuje.Jest mi życzliwy i podejrzewam, że jestto raczej dzieło Loty, niż wyraz jego własnych uczuć.Kobiety są mistrzyniami w tych spra-wach i mają słuszność.Jeśli uda im się utrzymać zgodę pomiędzy dwu wielbicielami, zyskująna tym same najwięcej.Ale rzadko się to co prawda udaje.Nie mogę mimo wszystko odmówić szacunku Albertowi.Jego spokój odbija bardzo ja-skrawo od mego wrażliwego usposobienia i ukryć tego nie sposób.Jest to człowiek uczucia iwie, czym jest dlań Lota.Humor ma zawsze, zda się, dobry, a wiesz, że wady przeciwnejznieść nie mogę w ludziach i nienawidzę ponad wszystkie inne.Uważa mnie za człowieka rozumnego, a przywiązanie moje do Loty, radość, jaką mnie na-pełnia każdy jej krok, zwiększa jeszcze w nim poczucie zwycięstwa i kocha ją tym mocniej.26Jedyny to w pierwszej części list do Loty ( dodany zresztą dopiero w drugiej redakcji).23Niepodobna zbadać, czy nie dokucza jej czasem drobnymi objawami zazdrości, ale na jegomiejscu, ja sam nie mógłbym się opędzić temu szatanowi.Zresztą mniejsza z tym, rzecz główna to, że przepadła już moja radość związana z odwie-dzinami u Loty.Obojętne, czy nazwę to głupotą, czy zaślepieniem! Nazwa nie ma tu znacze-nia, rzecz sama mówi za siebie.Przed przyjazdem Alberta wiedziałem dobrze to wszystko, codzisiaj wiem, mianowicie, że nie mogę sobie rościć do niej żadnych praw, nie sięgałem też ponie, przynajmniej o tyle, o ile jest to możliwe wobec tylu ponęt.A teraz oto, jak bałwan wy-trzeszczam oczy i dziwuję się mocno, że tamten wrócił i zabiera mi dziewczynę sprzed nosa.Zaciskam zęby i drwię z własnej głupoty, a drwię po dwa i trzykroć mocniej jeszcze z głu-poty tych ludzi, którzy by mi tłumaczyć chcieli, że winienem zrezygnować i pogodzić się ztym, czego zmienić niepodobna.- Precz z tymi kukłami! - Włóczę się po lesie, a wróciwszydo Loty, widząc, jak siedzi z Albertem w altanie pod lipą, nie mogę wytrzymać i zaczynamtakie błazeństwa, takie wybryki, takie stroję miny i wyplatam głupstwa, że trudno to sobiewyobrazić [ Pobierz całość w formacie PDF ]