RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak cię strasznie.Zapłacą mi za to,przysięgam! Pomszczę cię.Pomszczę, braciszku.Klnę się.Widziadło wykonało gwałtowny gest.Ewidentnie przeczący, zabraniający.Tak, to był Peterlin, nikt inny oprócz ojca nie gestykulował tak, gdy czemuś za-przeczał lub gdy czegoś zabraniał, gdy karcił małego Reynevana za psoty lubszaleńcze pomysły. Peterlin.Braciszku.Taki sam gest, jeszcze ostrzejszy, gwałtowniejszy, dobitniejszy.Nie pozosta-wiający wątpliwości.Ręka, wskazująca południe. Uciekaj  odezwało się widziadło głosem Elizy od pokrzyw. Uciekaj,mały.Daleko.Jak najdalej.Za lasy.Nim pochłonie cię loch Narrenturmu.Uciekaj,biegnąc przez góry, skacząc po pagórkach, saliens in montibus, transiliens colles.Ziemia zawirowała wściekle.I wszystko się skończyło.Zapadło w ciemność.* * *O świcie zbudził go deszcz.Leżał na mogile brata na wznak, nieruchomyi otępiały, a krople rozpryskiwały mu się na twarzy.107 * * * Pozwól, młodzieńcze  powiedział Otto Beess, kanonik od świętego JanaChrzciciela, prepozyt wrocławskiej kapituły. Pozwól, że pokrótce zrekapitulu-ję, coś mi tu opowiedział, a co sprawiło, że uszom własnym przestałem dowie-rzać.Tak więc Konrad, biskup Wrocławia, mając okazję, by dobrać się do rzyciSterczom, którzy go szczerze nienawidzą i których on nienawidzi, nie czyni nic.Mając niezbite niemal dowody, że Sterczowie zamieszani są w rodową wróżdęi morderstwo, biskup Konrad nie podejmuje w sprawie żadnych kroków.Czy tak? Dokładnie tak  odparł Gwibert Bancz, sekretarz biskupa wrocławskie-go, młody kleryk o ładnej twarzy, czystej cerze i łagodnych aksamitnych oczach. Postanowione to jest.%7ładnych kroków przeciw rodowi Sterczów.Nawet upo-mnień.Nawet przesłuchań.Biskup postanowił to w obecności jego wielebnościsufragana Tylmana.I w przytomności owego rycerza, któremu śledztwo poruczo-no.Tego, który dziś rankiem do Wrocławia zjechał. Rycerz  powtórzył kanonik, wpatrzony w obraz przedstawiający mę-czeństwo świętego Bartłomieja, jedyną, prócz półki z lichtarzami i krucyfiksem,dekorację surowych ścian izby. Rycerz, który rankiem do Wrocławia zjechał.Gwibert Bancz przełknął ślinę.Sytuacja, co tu dużo gadać, nie była dla niegonajzręczniejsza.Nigdy nie była.I nic nie wskazywało, by kiedyś mogło się tozmienić. Właśnie  Otto Beess zabębnił palcami po stole, skupiony, zdawałoby się,wyłącznie na męczonym przez Ormian świętym. Właśnie.Cóż to za rycerz,synu? Imię? Ród? Herb? Khem. chrząknął kleryk. Ni imię nie padło, ni ród.Ni herbu nienosił, cały w czerń będąc odzianym.Aleć jam go już u biskupa widywał. Jak tedy wygląda? Nie każ się ciągnąć za język. Niestary.Wysoki, szczupły.Włosy czarne do ramion.Nos długi, bydziób.Tandem wejrzenie jakieś takie.ptasie.Przenikliwe.In summa,gładkim nazwać go trudno.Ale męski.Gwibert Bancz urwał nagle.Kanonik nie odwrócił głowy, nie przerwał na-wet bębnienia palcami.Znał tajone upodobania erotyczne kleryka.To, że je znał,pozwoliło mu zrobić zeń swego informatora. Mów dalej. Owóż to ten właśnie przybysz rycerz, który, nawiasem mówiąc, w obec-ności biskupa nie wykazał ni uniżoności, ni skrępowania nawet bynajmniej, zdałrelację ze śledztwa w sprawie zabójstw panów Barta z Karczyna i Piotra von Bie-lau.A była ta relacja taka, że jego wielebność sufragan nie zdzierżył w pewnymmomencie i śmiać się począł.Otto Beess bez słowa uniósł brwi.108  Rzekł ów rycerz, że winni są %7łydzi, albowiem w pobliżu miejsc obu zbrod-ni dało się wywęszyć foetor judaica, właściwy %7łydom smród.Aby się tego odo-ru pozbyć, %7łydowini piją, jak wszystkim wiadomo, krew chrześcijańską.Mord,prawił dalej przybysz, nie bacząc, że wielebny Tylman do rozpuku się zaśmie-wa, nosi więc znamiona rytualnego i winnych należałoby szukać w najbliższychkahałach, zwłaszcza brzeskim, albowiem rabina z Brzegu widziano w okolicachStrzelina właśnie, i to w towarzystwie młodego Reinmara de Bielau.Tego, coto wie wasza wielebność. Wiem.Mów dalej. Na takie dictum wielebny sufragan Tylman oświadczył był, że to bajka, żeobaj zamordowani padli od mieczów.%7łe taki pan Albrecht von Bart siłacz byłi szermierz zawołany.%7łe żaden rabin, z Brzegu czy skądkolwiek, nie dałby radypanu Bartowi nawet wówczas, gdyby bili się na Talmudy.I znowu jął śmiać siędo łez. A rycerz? Rzekł, że jeśli nie %7łydzi zabili dobrych panów Barta i Piotra de Bielau, tomusiał uczynić to diabeł.Co w sumie na jedno wychodzi. Co na to biskup Konrad? Jego dostojność  odchrząknął kleryk  wzrokiem spiorunował wieleb-nego Tylmana, nierad, widać było, z jego wesołości.I od razu przemówił.Wielcesurowo, poważnie i urzędowo, a mnie zapisać to kazał. Umorzył śledztwo  uprzedził kanonik, bardzo wolno wymawiając słowa. Po prostu umorzył śledztwo. Jakbyście przy tym byli.A wielebny sufragan Tylman siedział i słowemsię nie odezwał, ale minę miał dziwną.Biskup Konrad pomiarkował to i rzekł,a gniewnie, że racja jest po jego stronie, historia to zaświadczy i że to ad maioremDei gloriam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl