X

RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oddając mulist Strzemskiej, mruknął w formie komunału: Urodzona egzotyczka i filozofka.Dziwne miewa nastroje w tych krajach podzwrotniko-wych.Po czym, zmieniając ton, rzekł: Więc proszę pana spakować się dziś, bo jutro przeniesie się pan na nową kwaterę.Po-wtarzam: nie mogę pozwolić, aby mój sekretarz mieszkał w takiej norze. Ekscelencjo, ależ ja mieszkania innego nie mam, gdzież je teraz, w dzisiejszych warun-kach, znajdę tak prędko.Do jutra to zupełne niepodobieństwo. O tym pomyślałem i mieszkanie dziś się już opróżni.Rozporządzenie wydano. Jak to? Komu? Jakim sposobem.opróżni się? Co to znaczy? Nie rozumiem. Ach, panie, to takie łatwe do zrozumienia! A oto proszę adres, dokąd ma się pan prze-nieść.W każdym razie będzie miał pan bliżej do biura niż dotychczas.Sprawa przenosin dotknęła pana Jacka niemile.Postanowił zbadać, gdzie i jakim sposo-bem zdobyto dla niego mieszkanie.Poszedł niezwłocznie pod wskazany adres.Otworzyła mudrzwi niemłoda kobieta, biednie ubrana, ale widocznie ze sfery inteligentnej.Na widok nie-znajomego twarz jej zbladła silniej.Pan Jacek wszedł i uczuł od razu, że jest intruzem.Za progiem małego przedpokoju stałagromadka dzieci wystraszonych, nędznych.Wszędzie był nieład, na podłodze walały się spa-kowane toboły. Przepraszam, że nachodzę, ale mam sprawdzić, czy ten lokal został opróżniony.Paniwyjeżdża?  spytał pan Jacek.Kobieta zaśmiała się przykro. A tak, wyjeżdżam, tylko nie z własnej woli. Jak to? A któż panią zmusza? Więc pan nie wie, że to mieszkanie zarekwirowano dla jakiegoś posła z jakiegoś tam po-selstwa? Dziś kazano mi się wyprowadzić bodaj na bruk, bo mieszkanie ma być jutro gotowe.Cały dzień przychodzą te figury od rekwizycji i przynaglają mnie.Zaczęła płakać, wskazując na dzieci desperackim ruchem. Tyle mam drobiazgu i jestem wdową.Sama zarabiam na utrzymanie nas wszystkich, adzieci zostawiam pod opieką poczciwej sąsiadki.A teraz trzeba będzie iść do suteryny.Tu jużmieszkam dawno, płacę akuratnie i wystarcza mi.Ale nowe mieszkanie zdobyć w dzisiej-szych warunkach  to nad moje siły.Otarła oczy i surowo spojrzała na pana Jacka. Czy pan z biura rekwizycji? Nie, pani. Przecie pan chyba nie ten poseł, dla którego mnie wyrzucają.Zresztą słyszałam, że tomieszkanie nie dla posła żadnego, tylko dla jakiegoś urzędnika.Nie wiadomo, za co pozba-wiają ludzi dachu nad głową.A czyż to jeden wypadek ze mną.Ciągle się o tym słyszy.Westchnęła ciężko z głębi piersi. Takie panują u nas teraz porządki w wolnej Polsce  mówiła. Człowiek żyje jak ptakna gałęzi i nie wie, kiedy go i jaki wiatr zwieje.Nagle spojrzała badawczo na pana Jacka. Ale właściwie czego pan sobie życzy i.kto pan jest?Pan Jacek skłonił się. Pani wybaczy, lecz poinformowano mnie mylnie.Przepraszam.Cofnął się i wyszedł.Był przygnębiony tym, co widział i słyszał.Chciał się natychmiastrozmówić z Mgławiczem.Poszedł w stronę jego prywatnego mieszkania.50 IXWieczór jesienny, rozżarzony mnóstwem świateł elektrycznych, ciskających w mgłę czar-nego nieba snopy blasków wężowych, zastał pana Jacka przy gmachu, w którym mieszkałMgławicz.Przed podjazdem stało kilka karet i samochodów.Z drzwi wejściowych biły ja-skrawe promienie elektrycznych lamp.Zlizgały się złote ćmy drgających blasków po stroj-nych, lakierowanych pudłach samochodów, ciskały się w szyby karecianych okien, muskałyzłotym pyłem spasione grzbiety rasowych koni.Rój przechodniów gapił się na pojazdy i roz-żarzone rozety okien.Szoferzy w kudłatych futrach rozmawiali ze stangretami, czyniąc gło-śne uwagi o zabawie.Pan Jacek otworzył drzwi i na schodach, wysłanych dywanem, usłyszał drażniące tonymuzyki.W przedpokoju znajomy służący oznajmił mu, że ekscelencja przyjmuje dziś gości ijest właśnie w salonie, gdzie tańczą.Po czym wskazał mu drzwi do gabinetu, prosząc, abytam zaczekał.Starzec wszedł i  stanął jak wryty.W kącie, pod jedwabnym abażurem łososiowego koloru, na pluszowej kanapce leżałastrojna kobieta półnaga w jakichś pajęczych tiulach.Nogi w cielistych pończochach i płytkichlakierkach założone miała na niskiej poręczy kanapki, w ustach trzymała papierosa.Przy niejklęczał mężczyzna w wojskowym mundurze, obrócony plecami do drzwi.Oboje nie spostrze-gli wchodzącego pana Jacka.Mężczyzna o coś błagał, twarz kobiety zasnuta była dymem. Zlituj się, przecie on może wejść  zaśmiała się ona. Aleksy? Bądz spokojna. Ależ nie on, tylko. Ach, twój mąż.Już go tam utopili w szampanie, zajął się tym Aleksy.Jesteśmy zupeł-nie bezpieczni.Kobieta rzuciła się na kanapie. Zabawna sytuacja.W domu zwierzchnika mego męża z kochankiem, który jest mężemkochanki Mgławicza.Ha, ha, ha!. Co cię tak bawi? To, że Mgławicz niezbyt dba o szczęście domowe swojej dawnej flamy, którą po nasy-ceniu się oddał tobie w posiadanie. Przestań. Owszem, to ciekawe  syknęła z ironią. Przy tym mój mąż, uwielbiający Mgławicza,ani przypuszcza, co się dzieje w gabinecie ekscelencji. Jeszcze się nie dzieje. Sądzisz?. spytała przewlekle.Mężczyzna pochylił się niżej.Pan Jacek dyskretnie wyszedł z gabinetu i zbliżył się do służącego, by mu oznajmić, żemusi się widzieć z Mgławiczem koniecznie. Do salonu nie pójdę, bo mnie ekscelencja zgromi  odparł służący. Ale ja mam pilną sprawę. Niech pan zatrzyma się w gabinecie, pan Mgławicz pewnie zaraz wyjdzie, to mu po-wiem.51  Tam już jest ktoś, kto sobie nie życzy mojej obecności.Wozny zrobił naiwną minę. Tak? Powinniście byli o tym wiedzieć.Wtem drzwi stuknęły głośno i z gabinetu wyszła kobieta z towarzyszem.Byli oboje pewnisiebie, spokojni.Ona przez bogate face � main spojrzała na pana Jacka i przelotnie zwarta sięz nim wzrokiem.Gdy przeszli, pan Jacek spytał woznego: Kto to? O, proszę pana, to jedna z jaśnie wielmożnych.Wszystkie teraz takie nagie, bo takamoda.A żeby pan widział, jak tańczą, to jakby.i wstyd mówić  machnął ręką.A szampan,panie, leje się bez miary.Co innego gadają, a co innego robią.Im wszystko wolno, bo mająpieniądze.Oni używają, a w narodzie bieda coraz gorsza.Ale im niczego nie brak, choć takieniby wielkie dobrodzieje dla ludu.Pan Jacek milczał.W tej chwili wyszedł z salonu Mgławicz.Był widocznie podnieconytrunkiem, oczy mu błyszczały nienaturalnym blaskiem. Ach, to pan?  zawołał, ściskając panu Jackowi rękę. Przepraszam, że zakłócam zabawę, ale mam ważny interes na chwilkę tylko. Proszę, proszę  rzekł Mgławicz, wskazując gabinet.Nagle skoczył szybko do drzwi i ujął za klamkę zasłaniając je sobą. A, nie, nie.Nie tu. rzucił przyciszonym głosem i zawahał się. Może. Tam już nikogo nie ma  uśmiechnął się sztucznie pan Jacek.Mgławicz błysnął oczami, a na twarzy odmalował mu się znak zapytania i zdziwienia za-razem. Skąd.pan wie?. Widziałem, jak wychodzili.zapewne bez wiedzy pana. Ekscelencja odetchnął swobodnie. A, to paradne!  rzekł  zatem chodzmy.Otworzył drzwi i wszedł, rozglądając się dyskretnie po gabinecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.