RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba tak - powiedziała, czując się trochę lepiej.- Mam tylko nadzieję, że poród przebiegnie bezkomplikacji.Teraz, kiedy już wiemy, że zrebak żyje, martwię się, czy będzie zdrowy.Treg przytaknął i dalej jechali w milczeniu.Dotarli wreszcie na parking i wysiedli.Nad ich głowami, na tle szarego, ponurego nieba, majaczyły gołegałęzie wysokich drzew.Dzieo był mrozny, a gdy szli ścieżką prowadzącą do grobu Marion Fleming, paralecąca z ich ust zamarzała, tworząc biały dym.- Ciekawe, kiedy spadnie pierwszy śnieg - powiedział Treg, kiedy ich buty zachrzęściły na ścieżce świeżowysypanej grysem.Amy westchnęła.Znieg sprawiał, że mieli znacznie więcej pracy w Heartlandzie - zamarzały koryta zwodą, na podwórzu robiło się ślisko, a ziemia na wybiegach twardniała do tego stopnia, że mniej byłookazji do dwiczeo z koomi.Wbiła ręce w kieszenie, myśląc, że byłoby dobrze, gdyby opady jeszcze trochępoczekały. Skręcili w alejkę prowadzącą do cichego zakątka cmentarza, na którym pochowano Marion.Nagle Amyzatrzymała się.- Spójrz tam! - zawołała.8081Przed grobem mamy klęczał jakiś człowiek, nisko chyląc głowę.Słysząc ich głosy, rozejrzał się i szybko siępodniósł.Był wysoki i miał siwiejące włosy.Wyglądało na to, że kiedyś był przystojny, teraz jednak jegotwarz żłobiły głębokie bruzdy.Amy poczuła, że ogarnia ją uczucie gniewu.Co ten obcy tu robił?- Kim pan jest? - zapytała z oburzeniem i zaczęła biec w jego kierunku.- Co pan tu robi? To przecież gróbmojej mamy!Mężczyzna patrzył na nią przez chwilę.Pomyślała, że coś powie.Zauważyła, że otworzył usta, ale potemjakiś dziwny cieo pojawił się na jego twarzy.Odwrócił się i odszedł pospiesznie przez trawnik.Amy stanęła i patrzyła w ślad za nim.Zauważyła, że utyka.- Widziałeś to? - odwróciła się z niedowierzaniem do Trega.Treg zmarszczył brwi.- O co chodzi? - zapytała.- To ten sam człowiek, który przyszedł wtedy do Heartlandu w poszukiwaniu pracy.Jestem tego pewien.- Ale co on robił tutaj?- Nie wiem - Treg wydawał się zdumiony.- Może to jednak jest jakiś reporter - dodał, próbując załagodzidnapięcie.,Amy spojrzała w ślad za mężczyzną, ale ten już zniknął we mgle.82- Klęczał przy grobie mamy! - opowiadała Amy z oburzeniem pół godziny pózniej, kiedy już wróciła doHeartlandu.- Podeszłam, żeby do niego zagadad, ale on po prostu uciekł.Dziadek razem z Lou jedli lunch.Lou odłożyła nóż i widelec.- Treg twierdzi, że to ten sam człowiek, który był tu wcześniej? - zapytała.- Tak.Jest tego pewien - odpowiedziała Amy ze złością. Minął już początkowy szok, teraz czuła po prostu złośd.Kim był ten mężczyzna i co robił przy grobiemamy? To wszystko wydawało się dziwne i podejrzane.Lou zmarszczyła czoło i zwróciła się do dziadka.- Czy ten facet, kiedy tu przyszedł, wspominał, że znał mamę?Przez moment wydawało się, że dziadek zaprzeczy, ale zmienił chyba zdanie i Amy zauważyła po razpierwszy, jak bardzo był spięty.Jego policzki zabarwiły się na czerwono.- O co chodzi, dziadku? - zapytała Amy, widząc jego reakcję.Dziadek jednak nie powiedział ani słowa.Serce Amy zaczęło walid jak oszalałe.Coś tu było nie wporządku, bardzo nie w porządku.- Dziadku? - powiedziała Lou, a po brzmieniu jej głosu Amy mogła poznad, że mina dziadka także i ją zbiłaz tropu.83Dziadek odchrząknął.- Jest.jest coś, co powinnyście wiedzied - zaczął.- Ten mężczyzna, którego widziałaś, Amy.któryprzyszedł tu wcześniej.nie jest obcy.To.- dziadek wziął głęboki oddech - to wasz ojciec.tRozdział 6Jbwiat na chwilę stanął w miejscu, a potem nagle Amy odniosła wrażenie, że podłoga ucieka jej spodstóp.Przytrzymała się oparcia krzesła, za którym stała.- Co? - wydusiła.- Ten człowiek to wasz ojciec - powtórzył dziadek.- To nieprawda! - zawołała.- Nie! -jęknęła rozpaczliwie Lou prawie w tym samym momencie.Amy wpatrywała się gorączkowo w twarz dziadka, czekając, aż pokiwa głową, uśmiechnie się.Ale tak sięnie stało, a w jego niebieskich oczach widad było wielką powagę.- Od razu powinienem wam o tym powiedzied -rzekł.- yle zrobiłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl