[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu w sprawach finansowych jest zu-pełnie zielony. Zrobił się roztargniony.Dotyczy to różnych drobiazgów życia codzienne-go.I inni też przyznali, że mają takie same kłopoty z pamięcią. Ja nie zauważyłem, żeby był roztargniony.Ale wydało mi się, że zdradzaobjawy lekkiej paranoi.Na przykład uparł się rozmawiać na dworze, żeby nas niepodsłuchano. Kto miałby was podsłuchiwać?Stanton wzruszył ramionami. Domyślam się, że pozostali członkowie zespołu.Nie powiedział konkret-nie, a ja nie pytałem. Dziś rano przyszedł z laboratorium do domu specjalnie po to, żeby nikt niepodsłuchał jego rozmowy telefonicznej.Obawiał się skorzystać z telefonu w re-cepcji, bo uważał, że ktoś mógłby go usłyszeć przez ścianę. To już zdecydowanie objaw paranoi.Ale na jego obronę muszę powiedzieć,że to ja wbiłem mu w głowę konieczność zachowania tajemnicy. Zaczynam się martwić, Stanton. Nie mów tak.Przyszedłem do ciebie, żebyś mnie uspokoiła a nie żebyśpotwierdziła moje obawy. Boję się, że zaburzenia pamięci i zachowania paranoidalne są ubocznymidziałaniami Ultra. Nie chcę nawet o tym słyszeć.Stanton zakrył sobie uszy dłońmi. Nie powinni brać leku na tym etapie, dobrze o tym wiesz.Uważam, żepowinieneś im to wyperswadować. Ja? Powiedziałem ci przecież przed chwilą, że ja jestem od finansów.Niewtrącam się do spraw naukowych, szczególnie że biorąc ten lek, jak twierdzą, bę-dą w stanie przyśpieszyć jego ocenę.Poza tym ten stan psychiczny i roztargnieniesą najprawdopodobniej spowodowane ciężką pracą.Edward wie, co robi.Boże,on jest przecież gwiazdą w swojej dziedzinie.241 Zawrzyjmy umowę.Jeśli spróbujesz przekonać Edwarda, żeby przestałbrać lek, to ja spróbuję go przekonać, żeby pozostawił finanse tobie.Stanton zrobił minę, jakby ktoś wbił mu nóż w plecy. To po prostu śmieszne.Muszę negocjować z własną kuzynką. Uważam, że to sprawiedliwy układ.Ja pomogę tobie, a ty mnie. Niczego nie obiecuję. Ja też niczego nie obiecuję. Kiedy z nim porozmawiasz? Dziś wieczorem.A ty? Chyba zawrócę i porozmawiam z nim od razu. Umowa stoi? Na to wygląda powiedział Stanton z ociąganiem.Podali sobie ręce.Kim patrzyła za nim, gdy szedł z powrotem do laboratorium.Ciężki chódkontrastował ze zwykłą sprężystością jego kroku.Ramiona zwiesił, jakby dzwigałw obu rękach ciężkie walizki.Mimo woli Kim zrobiło się go żal.Wiedziała, że jestbardzo zmartwiony.Sęk w tym, że pogwałciwszy jedną ze swoich kardynalnychzasad, wpakował wszystkie pieniądze w Omni.Kim powędrowała na poddasze i podeszła do jednego z okien wychodzącychna laboratorium.Zdążyła jeszcze zobaczyć, jak Stanton przechodził przez próg.Nie robiła sobie wielkich nadziei, że uda mu się namówić Edwarda, by przestałbrać Ultra, ale przynajmniej będzie mogła sobie powiedzieć, że próbowała.Tej nocy Kim zaparła się, żeby nie zasnąć, dopóki Edward nie wróci z labo-ratorium.Zjawił się tuż po pierwszej.Czytała, gdy usłyszała najpierw trzaśnieciefrontowych drzwi, a potem kroki Edwarda na starych schodach. Mój Boże powiedział wtykając głowę do jej sypialni. Cóż to musibyć za książka, że do tej pory nie pozwoliła ci zasnąć! Nie chce mi się spać odparła Kim. Wejdz. Ja jestem wykończony. Edward wszedł do pokoju i ziewając, z roz-targnieniem głaskał Shebę. Nie mogę się doczekać, żeby wskoczyć do łóżka.Napada mnie to jak w zegarku tuż po północy.Niesamowite, jak błyskawicznie za-sypiam, gdy tylko poczuję zmęczenie.Muszę uważać, nawet kiedy siadam.A jeślisię położę, to koniec. Zauważyłam.W niedzielę nawet nie zgasiłeś światła. Chyba powinienem się na ciebie pogniewać powiedział Edward.Uśmie-chał się. Ale nie mogę.Wiem, że chodzi ci tylko o moje dobro. Może byś mi wyjaśnił, co masz na myśli? Niby to nie wiesz przekomarzał się Edward. Mówię o nagłym zainte-resowaniu Stantona moim samopoczuciem.Jak tylko otworzył usta, wiedziałem,kto za tym stoi.Litość dla bliznich nie jest w jego stylu. Czy powiedział ci o naszej umowie? Jakiej umowie?242 %7łe spróbuje cię namówić, żebyś przestał brać Ultra, jeśli ja postaram sięprzekonać cię, żebyś zostawił finanse Omni jemu. Et tu, Brute. zażartował Edward. Ciekawa sytuacja.Dwie najbliż-sze mi osoby spiskują za moimi plecami. Jak sam powiedziałeś, mamy na uwadze jedynie twoje dobro. Myślę, że potrafię sam decydować o tym, co jest dla mnie dobre stwier-dził Edward przyjaznym tonem. Zmieniłeś się.Stanton zauważył, że zrobiłeś się zupełnie jak on.Edward roześmiał się serdecznie. Zwietne! powiedział. Zawsze chciałem być taki przebojowy jak Stan-ton.Szkoda, że mój ojciec nie żyje.Może wreszcie byłby ze mnie zadowolony. To nie jest temat do żartów. Wcale nie żartuję.Podobam się sobie śmiały i swobodny, a nie wieczniewstydliwy i bojazliwy. Ale przecież przyjmowanie nie przebadanego leku jest niebezpieczne.Po-za tym czy naprawdę sądzisz, że jest rzeczą etyczna zmieniać sobie charakterza pomocą substancji chemicznej, a nie w oparciu o doświadczenia życiowe? Jauważam, że to jest sztuczne i kłamliwe.Edward usiadł obok niej. Jeśli zasnę, zadzwoń po pomoc drogową, żeby mnie odholowała do łóżka zachichotał.Potem nastąpiło kolejne szerokie ziewnięcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]