RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na horyzoncie pojawił się wielki czerwony dysk niczym śledzące ją bacznie oko - nie.był to czerwony miesiąc, Lunitari.Spróbowała się poruszyć i ból przeszył jej piersi.Zaczerpnęła tchu, odetchnęła świeżym, chłodnym powietrzem i wypluła z gardła morską wodę.Była na powierzchni oceanu! Jak się tu dostała? Ostatnią rzeczą, jaką pamiętała, była ucieczka z zalewanej wodą Groty Nissii - i to, że się topiła! Poszła na dno!- Spokojnie.Oddychaj.Nie bez trudu - kark miała sztywny i obolały - odwróciła głowę.Obok niej pojawiła się twarz Naxosa.Podtrzymywał ją ramionami i unosił jej głowę nad powierzchnią wód.- Naxos.- zachrypiała.- Zachowaj spokój - powtórzył łagodnie.- Kiedy cię znalazłem, byłaś prawie martwa.Przełykając ślinę, poczuła ból w krtani.- Gdzie.moi towarzysze?Zmiennokształtny potrząsnął głową.- Nie wiem.Byłaś pierwszą, którą zobaczyłem.Żeby bezpiecznie wynieść cię na powierzchnię, musiałem posłużyć się magią mojego naszyjnika.Dziwnie było poczuć znów na twarzy powiewy wiatru.Ból w piersiach i pod czaszką w końcu zelżał, Vixa była jednak tak osłabiona, że Naxos musiał stale ją podtrzymywać.- Jak potoczyły się losy bitwy? - spytała.- Już po bitwie, przynajmniej na razie.Chilkity przedarły się przez mur.Wiele setek bestii zajęło tereny wokół miasta.Coryphen zdołał wyprzeć je z granic grodu, brak mu jednak sił, by je pokonać i odpędzić.- Oblężenie.- Owszem.Ale ty i ja mamy własny, odrębny problem.Ty i ja, to ciekawe.- Jaki mianowicie?- Coryphen wysłał morskich braci na wybrzeża Silvanostu, by przepatrzyli drogi, którymi będzie można dokonać inwazji.Ja zostałem odwołany i zdążyłem w porę, by zobaczyć chilkity nacierające na miasto na równinie i mieszkańców lądu, którzy uciekają z groty.Nic w tym zresztą dziwnego - z jednej strony chilkity, z drugiej wybuchający wulkan.- Wulkan? Jaki wulkan, u licha?- No, ten w grocie.Z wylotu jaskini buchał ogień.Przez chwilę Vixa gapiła się na zmiennokształtnego, nie pojmując, o czym on mówi.I nagle sobie przypomniała.- Oczywiście! Gnomi ogień! No tak.płonie pod wodą! Założę się, że nigdy czegoś takiego nie widziałeś.- Nie mylisz się.Właśnie przy jego świetle zobaczyłem cię leżącą na dnie.Niewiele brakowało, a twoja dusza opuściłaby ciało.jedyne, co mogłem zrobić, to zabrać cię na powierzchnię.Naxos patrzył na nią z wyrazem twarzy, który trudno było odgadnąć - szczególnie przy nikłym blasku czerwonego miesiąca.Vixa była lekko stropiona.- Powiedziałeś, że mamy problem.- Urione jest zbyt głęboko, by dotrzeć tam bez muszli, a magia mojego naszyjnika już się wyczerpała.- A nie możesz zmienić się w delfina i dopchać mnie jakoś do brzegu?- No.to przeszło dwieście lig.a nawet gdybym mógł to zrobić.zostawiłabyś swoich przyjaciół?A więc poznał ją choć na tyle.Vixa nie mogłaby zdobyć się na to, by porzucić Armantaro i pozostałych.Musiała się dowiedzieć, jaki spotkał ich los i co się z nimi stało.- To co zrobimy? - spytała bezradnie.Na twarzy zmiennokształtnego znów pojawił się ów nieodgadniony wyraz.- Istnieje pewien sposób.byś mogła dotrzeć do Urione - powiedział.Z jego tonu znikły wszelkie nutki kpin i prześmiewek.- Ale do tego trzeba, abyś dokonała trudnego wyboru.musisz podjąć decyzję.której skutki nie dadzą się odwrócić.Chłodny wiatr sprawił, że dostała gęsiej skórki - Jakiż to wybór? - spytała w końcu.- Przy mojej pomocy możesz stać się jedną z nas, morskich braci - na twarzy Naxosa na ułamek sekundy pojawił się jego przekorny uśmieszek.- A właściwie, powinienem rzec.morskich sióstr.- To znaczy.stać się zmiennokształtną.ze skrzelami?- Zmiennokształtną.tak.Ale w swej drugiej postaci zostaniesz Qualinestyjką.Choć sam pomysł był dość niezwykły, by nie powiedzieć zdumiewający, Vixa odkryła, że idea ta dziwnie ją pociąga.Przez dość długą chwilę leżała na falach i rozmyślała o wszystkich możliwych aspektach przemiany.- Czy ta zdolność będzie trwała? - spytała w końcu.- Kiedy raz rzucę zaklęcie, zawsze będziesz mogła to robić.- A jak zdołam kontrolować przemianę?- Aby przybrać kształt delfina, musisz znaleźć się w morzu.Po prostu trzeba ci tylko wywołać w myślach kształt delfina.jeśli się na nim skupisz, przemiana nastąpi sama.- A jak odzyskam moje elfie ciało?- Tak samo.musisz przywołać swój dawny wizerunek.z dwiema nogami.Zmiana nastąpi niezależnie od tego, czy będziesz sucha, czy mokra.Wszystko - przynajmniej na pozór - było dość proste.Jakiż zresztą miała wybór? W przeciwnym razie nie zdoła dotrzeć do grodu.nie umiała zaś zostawić przyjaciół w potrzebie.Cóż innego mogła zrobić?- Zgoda!Naxos wbił w nią spojrzenie swoich złotych oczu.- Dobrze się zastanów! To nie zmiana sukni.Nigdy potem nie będziesz już tą samą osobą!- Jestem żołnierzem i nawykłam do podejmowania decyzji! - najeżyła się dziewczyna.- Już raz ci odpowiedziałam.- Jak sobie życzysz.Z przywiązanego do pasa niewielkiego mieszka Naxos wyjął jakiś mały przedmiot.Przy rudawym świetle miesiąca Vixa zobaczyła, że jest to wycięta z białego, lśniącego kamienia rzeźba przedstawiająca delfina.Naxos kazał jej położyć się płasko na wodzie.Dziewczyna wyprostowała się i lekko zsunęła nogi, zmiennokształtny zaś podtrzymał ją jedną ręką, którą podsunął jej pod plecy.Szepcząc jakieś słowa w morskim języku, Naxos dotknął dziobem figurki nos dziewczyny.Potem sięgając ponad nią, dotknął prawą płetwą jej prawej ręki, drugą zaś lewej.Dziewczyna poczuła przeszywający ją dreszcz.Patrząc w gwiazdy, pozbyła się obaw i lęków.I poczuła ogarniająca ją falę ciepła, które miało swe źródło w jej sercu.Zamknęła oczy i napięła mięśnie.Ramiona mocno przylgnęły do jej boków, ona zaś poczuła chwilową obawę, kiedy zdała sobie sprawę z faktu, że nie może już nimi poruszać.Naxos kontynuował zaśpiew.Dziewczyna poczuła ogarniające ją oszołomienie.jakby opadała w dół lub tonęła.Chciała powiedzieć Naxosowi, by ją podtrzymał, i zamiast słów z jej ust wydobył się przeraźliwy skrzek!Święty Astro! Vixa otworzyła oczy.Świat wokół niej wyglądał zupełnie inaczej niż przed chwilą.Gwiazdy i księżyc płonęły niezwykle jaskrawo - jak w dzień! Naxos nie młócił już wody obok niej.Dziewczyna przewróciła się na grzbiet i zanurzyła oblicze w morzu.Obok niej kołysał się smukły, szary kształt.Naxos.- Witaj w morzu - powiedział.Jego pysk wcale się przy tym nie poruszył - zmiennokształtny mówił do niej owymi kliknięciami i świstami morskiego języka.Ona zaś doskonale go rozumiała, jakby użył najczystszego qualinestyjskiego.- Naxos? Czy.czy ja zmieniłam postać? - ona również intuicyjnie użyła tego dziwnego języka.- Oczywiście, niemądra suchostopa.Vixa nie umiała się z tym oswoić.Przemiana była niezwykła.- Jesteś równie potężny jak Uriona! - wykrzyknęła.Mogłaby przysiąc, że delfinie oblicze Naxosa zmarszczyło brwi.- Nie - odparł szorstko.- To moje prawo i przywilej.jestem wodzem morskich elfów.Nie porównuj tego z mocą Uriony i jej złymi czarami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl