RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówiąc zupełnie szczerze, nie bardzo miałam ochotę na tę rozmowę.Nie tylko byłam zupełnie wyczerpana po tym, co zaszło poprzedniej nocy, ale po śmierci rodzicówpotrzebowałam całej swojej energii emocjonalnej dla siebie, a wszelkie nadwyżki trafiały doGavina.Wierzcie mi, tych nadwyżek nie było wiele.Ale bardzo lubiłam Bronte i jak wszyscynie znosiłam patrzeć na cudze cierpienie - poza tym Bronte gościła u mnie w domu, więc wpobliżu nie było nikogo, kto mógłby się tym zająć.Dość długo milczała, leżąc i patrząc na sufit.Potem, jak robot, powiedziała:Chyba spała.Szukając wymówki, która pozwoliłaby mi się oderwać od rachunków,pomyślałam, że pójdę do niej zajrzeć.Nie wiedziałam, kto gdzie spał.Znalazłam Bronte w małym pokoju gościnnymniedaleko werandy, z którego nikt nigdy nie korzystał.Otworzyłam drzwi.W środku byłociemno, bo zasłony zostały zaciągnięte, ale poczułam jej obecność i to, że już nie śpi.Nietwierdzę, że umożliwiły mi to jakieś nadprzyrodzone zdolności.Chyba po prostu oddychałainaczej niż śpiący człowiek.- Wszystko w porządku? - zapytałam.Nie odpowiedziała, więc podeszłam do łóżka.Rzeczywiście nie spała.Leżała naplecach i patrzyła na sufit.Ale kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zauważyłamślady łez na jej policzkach.- Co się stało? - zapytałam.- Nic - odparła, a potem dodała: - Boże, fatalna odpowiedz, co?- Chyba odruchowa - powiedziałam.Mówiąc zupełnie szczerze, nie bardzo miałam ochotę na tę rozmowę.Nie tylko byłamzupełnie wyczerpana po tym, co zaszło poprzedniej nocy, ale po śmierci rodzicówpotrzebowałam całej swojej energii emocjonalnej dla siebie, a wszelkie nadwyżki trafiały doGavina.Wierzcie mi, tych nadwyżek nie było wiele.Ale bardzo lubiłam Bronte i jak wszyscynie znosiłam patrzeć na cudze cierpienie - poza tym Bronte gościła u mnie w domu, więc wpobliżu nie było nikogo, kto mógłby się tym zająć.Dość długo milczała, leżąc i patrząc na sufit.Potem, jak robot, powiedziała:- Słuchałam, jak opowiadają o helikopterze, którzy wleciał na linię wysokiegonapięcia.Nagle sobie przypomniałam i zrozumiałam, o co chodzi.-.i o tym, jak eksplodował.Patrzyłam, jak się z tego cieszą, tacy zadowoleni, z takąulgą.- Tak, teraz wszystko jasne - powiedziałam.Minęło niewiele czasu, odkąd rozmawiałyśmy o tym, jak jej młodszy brat zginął, kiedy helikopter uderzył w linię wysokiego napięcia, ale po tej rozmowie tyle się wydarzyło,że ta historia zupełnie wyleciała mi z głowy.Potem zastanawiałam się jednak, czy to, żezauważyłam słupy i pomyślałam o skierowaniu helikoptera w pułapkę, mogło wynikać znieświadomego wspomnienia tamtej rozmowy.Bronte leżała dalej.Wzięłam ją za rękę.Nawet teraz, kiedy już wiedziałam, dlaczegojest taka smutna, nie miałam siły, inteligencji ani wyobrazni, żeby wymyślić cośpocieszającego i inspirującego.Po mniej więcej dziesięciu minutach powiedziała:- No, obowiązki wzywają.Zaczęła wstawać.Nadal nie potrafiłam niczego wymyślić. Wojna to piekło ? Szkoda, że nie mogę mu przywrócić życia ?  Pewnie czujesz się okropnie ? Trochę jakwtedy, kiedy miałam sześć lat i pojechałyśmy z mamą na zakupy do Stratton.Mamakupowała wszystkie potrzebne rzeczy, a ja w każdym sklepie próbowałam ją na cośnaciągnąć: na słodycze, zabawki, lalki, lody - na cokolwiek.Wreszcie, chcąc, żebym sięzamknęła, mama powiedziała:- Będziesz mogła wziąć wszystkie pieniądze, jakie mi zostaną w portmonetce pozakupie nabojów.Poszłyśmy do sklepu z bronią, mama kupiła pięćdziesiąt, sto czy ile tam nabojów,zapłaciła za nie, a potem dała mi portmonetkę.Drżałam z przejęcia, bo myślałam, że wśrodku zawsze jest sporo pieniędzy.Otworzyłam portmonetkę izobaczyłam piętnaściecentów.Teraz chciałam otworzyć własną portmonetkę i dać Bronte wszystko, co w niejzostało, ale moja portmonetka była pusta.Odsunęłam się i pozwoliłam Bronte wyjść zpokoju, a potem poszłam za nią, wpatrując się w jej plecy z poczuciem winy, wstydu iniższości.Trudno było się skupić na fakturach, wyciągach i pokwitowaniach, kiedy w mojejgłowie kłębiły się te wszystkie myśli.Ale zastanawiałam się, czy mogłabym kupić quada zdrugiej ręki.Nigdy nie przypuszczałam, że już w tak młodym wieku będę mówiła doprzyjaciół:  A, tak, pamiętam, jak za starych dobrych czasów można było kupić lody napatyku za. , ale bez przerwy prowadziliśmy tego typu rozmowy.Ceny przyprawiały ozawrót głowy, lecz nie było wyjścia: albo się płaciło, albo się głodowało.Na szczęście cenybydła rosły równie szybko, jeśli nie szybciej.Szczerze mówiąc, zawyżyliśmy cenę mojegobydła, gdy zaproponowaliśmy je jako zabezpieczenie kredytu, ale wyglądało na to, że tozawyżenie wcale nie było aż takie wysokie.Po podwieczorku wróciłam do gabinetu i usiadłam przy biurku, gapiąc się na duży arkusz papieru, na którym przeprowadziłam obliczenia.Pan Yannos kazał mi prowadzićrachunkowość, więc pomyślałam, że powinnam to załatwić, ale było ciężko, bo codzienniepojawiało się coś, czego nie wzięłam pod uwagę albo nie przewidziałam.Na przykład i59utrata quada.Ciągle coś.Jednego dnia psuła się pompa, następnego dnia musiałam kupićbeczkę randapu, a potem spadła gałąz, strącając antenę telewizyjną i kilka dachówek.Naszczęście antena ochroniła dach przed poważniejszymi zniszczeniami.Wiele sum znałam już na pamięć.Po zaciągnięciu następnego kredytu płaciłambankowi trzy tysiące siedemset sześćdziesiąt dolarów odsetek.Dzierżawa pochłaniała tysiącdolarów tygodniowo, czyli cztery tysiące trzysta trzydzieści trzy miesięcznie.Zatem już nadzień dobry pozbywałam się ośmiu patyków miesięcznie.Miałam nadzieję, że odsetki przezjakiś czas utrzymają się na dotychczasowym poziomie, bo już raz bank zaskoczył mniepodwyżką.No cóż, takich rzeczy też nie byłam w stanie kontrolować.Nadal byłam winna około pięciu tysięcy dolarów ludziom, od których dzierżawiliśmyziemię.Zapłaciłam grabarzom dziesięć patyków, biorąc osiem tysięcy z tego, co zostało nakoncie rodziców, i dwa tysiące z banku.Więc nadal byłam winna grabarzom jakieś dwa i półtysiąca i stresowałam się za każdym razem, kiedy zaglądałam do skrzynki, bojąc się, żeprzyślą mi list, w którym zagrożą wykopaniem wszystkich z powrotem.Jedynym sposobem na kupno nowego quada było sprzedanie części bydła.Wołykupione jeszcze przez tatę były w niezłej formie.Gdybym sprzedała dziesięć sztuk,mogłabym kupić nowy pojazd, spłacić zaległy czynsz i resztę rachunku za pogrzeb.Alegdyby pan Young nagle zrezygnował z wypasu bydła na moich pastwiskach - a spójrzmyprawdzie w oczy: w każdej chwili mógł je przegonić gdzieś indziej albo sprzedać, zwłaszczapo tym, jak wpadły w szał - miałabym o dziesięć sztuk bydła mniej i potem trudno byłoby mizwiązać koniec z końcem.Westchnęłam i odsunęłam papiery [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl