[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.CzÅ‚owiek wiedzÄ…c dobrze o ulotnoÅ›ci chwil tychtraci doczesność z uwagi i jest z drugim czÅ‚owiekiem nie jako potrzebnym mu w tej lub owejsprawie pomocnikiem, którego biernie używa, ale jako z udzielnÄ… potÄ™gÄ…, w chwili zetkniÄ™ciasiÄ™ z którÄ… caÅ‚a przeszÅ‚ość zlewa siÄ™ w punkt elektryczny i wlewa w podobnÄ… swojej duszÄ™.Jest to wylanie siÄ™ przeszÅ‚oÅ›ci w wieczne morze pamiÄ™ci.98DziÅ› rano mówiÅ‚ dalej byliÅ›cie w niebezpieczeÅ„stwie.PatrzaÅ‚em na was z okien mojejcytadelki i modliÅ‚em siÄ™ także za was w moim koÅ›ciółku.Poczciwy Kanaris (dawny już mójprzyjaciel) przybyÅ‚ wam w sam czas z ratunkiem.Nie pierwszy to raz Bóg zsyÅ‚a mi tego po-mocnika ubÅ‚agany gorÄ…cymi modÅ‚ami moimi.Przed dwunastu laty, gdy jeszcze morscy korsa-rze z wysp pobliskich lub od brzegów Barbarii napadali niespodzianie na miasto nasze, caÅ‚aludność dolnego miasta w górÄ™ postÄ™powaÅ‚a, mieszkaÅ„cy zaÅ› górnego chronili siÄ™ do koÅ›cioÅ‚ai mieszkania mego, wewnÄ…trz podwórza murem otoczonego mojej cytadeli.Okropne to by-waÅ‚y chwile.! Ze szczytów wieży koÅ›cielnej kazaÅ‚em dzwonić we wszystkie dzwony, wysy-Å‚aÅ‚em rybackie Å‚odzie do Aten lub do wysp pobliskich, koÅ‚o których krążyÅ‚y nasze wojennebrygi i kotery32.Zbójcy zaÅ› przez ten czas wyrzynali tych, co nie zdążyli siÄ™ schronić w górÄ™,palili, rabowali, Å‚adowali swoje statki, aż dopóki nie przybyÅ‚ wezwany przeze mnie Kanarislub inny jaki waleczny grecki żeglarz, któren otworzyÅ‚ mieszkaÅ„com wolny powrót do spu-stoszonych domów, wyrżnÄ…wszy nieraz w pieÅ„ korsarzy.Nieraz też miasto nasze (jak i każdew Grecji) zakrwawiÅ‚ morderczy oręż oddziałów wysyÅ‚anych przez Mehmeda pod dowódz-twem groznego Ibrahima.Jako WÅ‚och i katolicki biskup miaÅ‚em pewnÄ… moralnÄ… obronÄ™, któ-ra, nie wiem, o ileby mi jednak posÅ‚użyÅ‚a bez murów mej warowni.W tych chwilach takżemoje wraz z obcymi owieczkami chroniÅ‚y siÄ™ do mej zagrody przed żarÅ‚ocznym wilkiem.Tomiasto tak brudne, przez którego wÄ…skie (u góry szczególnie) uliczki zaledwo siÄ™ w zwyczaj-nym razie przecisnąć zdoÅ‚asz bez omdlenia, odurzony nieczystymi wyziewy, po każdej takiejprzygodzie przedstawiaÅ‚o ohydny widok rzezniczych jatek, a zaledwo minęło niebezpieczeÅ„-stwo, mieszkaniec wracajÄ…c do wad, zabobonów i przesÄ…dów, przez swych nauczycieli w nimczÄ™stokroć pielÄ™gnowanych, nie potrzebujÄ…c już pomocy starego biskupa, odwracaÅ‚ z pogardÄ…gÅ‚owÄ™, gdy go ten zachÄ™caÅ‚ do oczyszczenia ulic z krwi, z czÅ‚onków ludzkich, zgliszczów,spalenizny i rozszarpanych krwawych Å‚achmanów, na stosie których siedzÄ…c w sÅ‚odkiej nie-czynnoÅ›ci paliÅ‚ jak dawniej tureckie nargile lub wywijaÅ‚ pod wichÄ… skocznÄ… r o m é j k e,wodzÄ…c za sobÄ… na brudnej chuÅ›cie kilka dziewic z wschodnim przepychem i niechlujstwemprzybranych.ZwiedziÅ‚eÅ›, mój synu, wszystkie zakÄ…tki tego sÅ‚awnego ludu, widziaÅ‚eÅ› wiÄ™cprawie wszÄ™dzie uschÅ‚Ä… latoroÅ›l, co rozwita niegdyÅ› duchem Pitagorasa i Platona wydawaÅ‚atak bujne owoce.RozniósÅ‚ wiatr po Å›wiecie prochy mÄ™drców Attyki, znikÅ‚a pamięć cnót, wy-chowaniem spartaÅ„skim wyksztaÅ‚conych.Greczyn jest teraz rozwiÄ…zÅ‚ym i pÅ‚ochym jak Euro-pejczyk, a gnuÅ›nym i mÅ›ciwym jak Turek.ZachowaÅ‚ tylko spartaÅ„skÄ… pogardÄ™ dla nauk iobojÄ™tność na krwi, nawet swojej wÅ‚asnej, rozlanie.Ta ostatnia cecha jego, walecznych nie-gdyÅ› mężów wydajÄ…ca, przy braku cnót domowych w zbójectwo siÄ™ przeistacza.Jest onwprawdzie wytrwaÅ‚ym w swej zemÅ›cie, lecz o ile nim kieruje podrzÄ™dna namiÄ™tność, o tylestaje siÄ™ zbrodniczym, o ile zaÅ› wznioÅ›lejsze uczucia miÅ‚oÅ›ci zagrody, o tyle jest zdolnymheroizmu.To uczucie, obok nieco wyższego wyksztaÅ‚cenia, z podrzÄ™dnych wad oswobodza-jÄ…c utworzyÅ‚o Kanarysów, Maurokordatów i innych, niezbyt licznych reprezentantów naj-piÄ™kniejszej strony greckiego charakteru.O! gdyby nie to jedyne chwalebne uczucie, krajopiewany przez tylu wielkich wieszczów wyglÄ…daÅ‚by już dziÅ› jak spelunca latronum.! Smutno o tym myÅ›leć odrzekÅ‚ podróżny lecz widocznÄ… jest rzeczÄ…, że o ile StwórcarozsiaÅ‚ swÄ… szczodrÄ… dÅ‚oniÄ… dobrego dla ludzi w stworzeniu, o tyle wpÅ‚yw zÅ‚ych ludzi możeludzkoÅ›ci zÅ‚ego wyrzÄ…dzić.! O tyle jednak, o ile ci ludzie pod wpÅ‚ywem zostajÄ…cy zwÄ…tpiÄ… o sile w ich samych leżą-cej,o Bogu w ich duszy przebywajÄ…cym i duszÄ™ ich silnÄ… i nieÅ›miertelnÄ… czyniÄ…cym.SÅ‚owa te wyrzekÅ‚ poważny biskup, a twarz jego w tej chwili jaÅ›niaÅ‚a nadprzyrodzonÄ… spo-kojnoÅ›ciÄ….Ostatnie promienie zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca zÅ‚ociÅ‚y ukoÅ›nie kratÄ™, o którÄ… byÅ‚ oparty, izielone liÅ›cie bluszczu, czepiajÄ…cego siÄ™ po niej.WÅ‚osy srebrnej brody jego lÅ›niÅ‚y siÄ™ jak pióra32Nazwy techniczne wojennych statków (p.a.).99ze skrzydeÅ‚ archanioÅ‚a.Dzwon z górnego koÅ›ciółka zabrzmiaÅ‚ uroczyÅ›cie wzywajÄ…c wiernychna AnioÅ‚ PaÅ„ski.Starzec zÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce i odmówiÅ‚ po cichu krótkÄ… modlitwÄ™.Podróżny przeże-gnaÅ‚ siÄ™ także, co dość dziwnie odbijaÅ‚o od jego wschodniego turbanu i szat mamluckich; aletrzymaÅ‚ on w rÄ™ku różaniec.godÅ‚o pielgrzyma, a caÅ‚a postać jego w tej chwili nie wydawaÅ‚awcale wyznawcÄ™ Mahometa.Oczy obudwóch skierowaÅ‚y siÄ™ mimowolnie na malownicze iczarujÄ…ce powabem odcienia zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca, które zarumieniÅ‚o ostatnim odblaskiemobszar morza, zapaliÅ‚o siÄ™ w szybach koÅ›cioÅ‚a i na wierzchoÅ‚ku wieży jego i skonaÅ‚o na wy-niosÅ‚ej górze, już zieleniejÄ…cym drzewem okrytej. Szanowny ojcze! mówiÅ‚ po chwili mÅ‚odzieniec o, jak wzniosÅ‚ym jest powoÅ‚anietwoje! Jak poetycznym byÅ‚ caÅ‚y twój żywot.Jakie to szczęście, kiedy możesz czuwać sku-tecznie nad bliznimi twymi, przychodzić im z pomocÄ… w przygodzie, nieść wsparcie duchowei materialne. Nie mojÄ… to wÅ‚asnÄ… siÅ‚Ä…, lecz wÅ‚adzÄ… przywiÄ…zanÄ… do mego powoÅ‚ania czyniÄ™ dobrze, oile mogÄ™.Te kraje, obecnie w dzieciÅ„stwie bÄ™dÄ…ce, szczególnie potrzebujÄ… podobnej opieki.Tu widzisz wyrazniej niż gdzie indziej cel kapÅ‚aÅ„stwa i bractw klasztornych.Jednakże nietylko w tych krajach kapÅ‚ani nieść mogÄ… pomoc ludzkoÅ›ci.Nie wychowaliż oni caÅ‚ej Europy?Nie wychowująż jeszcze dotychczas ludu we wszystkich prawie krajach? To niewiele, co wie,komuż i to winien ostatecznie.? Lecz Europa mówiÅ‚ dalej zmarszczywszy czoÅ‚o EuropadochodzÄ…c do peÅ‚noletnoÅ›ci zapomina nieraz, kto jÄ… wypielÄ™gnowaÅ‚ w dzieciÅ„stwie, a podob-na lekkomyÅ›lność nie jest cechÄ… dojrzaÅ‚oÅ›ci. Nic prawdziwszego nad sÅ‚owa wasze, szanowny ojcze! Lecz nie zgodzicież siÄ™ ze mnÄ…,że w wielu bardzo razach nauczyciele nadużywali swej wÅ‚adzy nad uczniami i zapominaliswego powoÅ‚ania, aż do obmyÅ›lania o wÅ‚asnoÅ›ci materialnej maÅ‚oletnich, której strzec byliÅ›wiÄ™cie powinni, pielÄ™gnujÄ…c tylko ich duszÄ™! Nie zgodzicież siÄ™ ze mnÄ…, że wielu niebacz-nych nauczycieli przemawiaÅ‚o nieraz do ucznia mÅ‚odzieÅ„cem siÄ™ stajÄ…cego tak jak do maÅ‚egodziecka jeszcze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]