[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli chciało się naprawićuszkodzony w walkach statek, zmienić jego dane identyfikacyjne i wygląd zewnętrzny bezzbędnych pytań i z zachowaniem pełnej dyskrecji, należało zwrócić się do Doca.Równieżw przypadku sprzedaży czy kupna najlepiej było się z nim skontaktować oczywiściejeżeli po szczegółowych badaniach tożsamości wyraził on zgodę na przyjęcie klienta.Jeżeli tylko naprawa leżała w granicach ludzkich możliwości, Doc i jego mechanicy mogliją wykonać.Szereg udoskonaleń zamontowanych na Sokole było dziełem stacji naprawczej Doca,który parokrotnie stykał się już z Hanem.Solo podziwiał starego człowieka za jego spryti odwagę, za to, że przez całe lata udawało mu się ukrywać przed poszukującymi gorządowymi.Trzeba jednak przyznać, że Doc dbał również o odpowiednie zabezpieczenie,przekupując rzesze biurokratów i opłacając lojalnych informatorów.Parokrotnie zdarzyłosię, że zespoły kontrolne niespodziewanie przybywały na planetę z zamiarem przyłapaniaDoca i jego techników na gorącym uczynku, lecz za każdym razem natrafiały jedyniena opustoszałe budynki i kupę bezużytecznego złomu.Czasami Doc żartował sobie ztego, mówiąc, że jest prawdopodobnie jedynym przestępcą, który zmuszony będzie wprzyszłości do utworzenia funduszu emerytalnego dla byłych pracowników.Klucząc wśród porozbieranych na części kadłubów i tętniących życiem dokównaprawczych, Jessa przeprowadzała Hana przez największy hangar stacji.Nakońcu znajdowało się pomieszczenie biurowe, niewielki kantor odgrodzony płytamipermeksowymi.Gdy na rozkaz Jessy drzwi pomieszczenia odsunęły się, Han stwierdził,że znakomity gust Doca nie zmienił się ani trochę.Posadzka była przykryta dywanamiwrodiańskimi, prawdziwymi arcydziełami kolorystyki i rękodzieła.Półki wypełnionocennymi książkami, a na ścianach wisiały drogie malowidła, gobeliny i inne wytworysztuki, niektóre stworzone przez słynnych dawnych mistrzów, a inne przez nieznanych,prymitywnych twórców.Na środku pomieszczenia stało monolityczne, ręcznie rzezbionebiurko z pachnącego drewna.Centralne miejsce na jego blacie zajmowało trójwymiarowezdjęcie Jessy.Odziana w stylową, kobiecą szatę, uśmiechała się łagodnie i niewinnie jakładna dziewczyna podczas pierwszego oficjalnego balu.W niczym nie przypominałasprytnego mechanika. Gdzie staruszek? spytał Han, widząc, że pokój jest pusty.Jessa wślizgnęła się na fotel za biurkiem.Zacisnęła dłonie na potężnych, wyściełanychdrogim materiałem oparciach tak mocno, że pobielały jej paznokcie. Nie ma go tutaj, Solo. Cieszę się, że mi to powiedziałaś.Nie domyśliłbym się, widząc zupełnie pusty pokój.Posłuchaj, co ci powiem, Jess.Nie mam czasu na żadne gry, nawet jeżeli ty masz na toochotę.Chcę. Wiem, czego chcesz! Odmalowująca się na jej twarzy gorycz nieco go zdumiała. Powinieneś zdawać sobie sprawę, że wiemy wszystko o naszych klientach, zanim donas przybędą.Ale mojego ojca tutaj nie ma.Zniknął i mimo rozlicznych prób nie udałomi się ustalić, co się z nim stało.Wierz mi, Solo, zrobiłam wszystko, co w mojej mocy.Han usiadł w fotelu naprzeciw Jessy, po przeciwległej stronie biurka. Doc wyjechał w interesach wytłumaczyła Jessa. Wiesz, co mam na myśli.nabycie towaru potrzebnego na rynku i wypełnianie specjalnych życzeń klientów.Zatrzymał się w trzech planowanych miejscach i nie dotarł do czwartego.Właśnie tosię wydarzyło.On, trzech członków załogi i jacht gwiezdny po prostu rozpłynęli się wemgle.Hanowi na chwilę stanął przed oczami stary człowiek ze spracowanymi rękami,25@ Han Solo na krańcu gwiazdszczerym, szerokim uśmiechem i burzą gęstych siwych włosów.Han lubił Doca i relacjaJessy sprawiła mu przykrość.Ludzie znikający w podobnych okolicznościach najczęściejnigdy nie wracają.Trudno, widać tak chciał los.Filozofia życiowa Hana nie pozwalała muna poddawanie się emocjom, a żal i smutek należały do tego typu bagażu, którego lepiejnie wozić ze sobą po całej galaktyce.Pozostało mu więc tylko pożegnanie w duchu starego Doca i załatwienie interesów zJessą, jego jedyną spadkobierczynią.Gdy otrząsnął się nieco z zadumy, spostrzegł, żeJessa doskonale odczytała jego myśli. Aatwo przeszedłeś nad tym do porządku, prawda Solo? zapytała miękko. Taknaprawdę to nikt cię chyba nie obchodzi?Jej słowa dotknęły go do żywego. Powiedz mi, Jess, czy gdybym to ja wsiąkł gdzieś bez śladu, Doc zalewałby się łzami?A ty? Przykro mi, ale życie toczy się dalej, a jeżeli, moja droga, o tym zapominasz,prędzej czy pózniej zginiesz.Otworzyła usta, by coś odpowiedzieć, ale raptownie zmieniła taktykę.Jej głos był terazostry jak brzytwa. Dobrze.Pomówmy o interesach.Wiem, czego potrzebujesz: aparatury wykrywającej,anteny parabolicznej i przepustki.Mogę się tego podjąć.Mamy w posiadaniu czujniki,niewielkie, ale o potężnej mocy, skonstruowane specjalnie dla jednostek bojowych odalekim zasięgu.Prosto z magazynów wojskowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]