RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.och, proszę, wybacz - dotknęła przepraszająco mojej dłoni.Jejoczy zabłysły niepokojem.Nie chciała sprawić mi bólu.- Czy macie zupę wzmacniającą?Będziemy potrzebować całych wiader zupy wzmacniającej.Wyobrażałam sobie reakcję Felima na kolejne dziwaczne zamówienie.Kocioł możnaby ustawić na małym palenisku i władować do wody wszelkie resztki.Ostatnie miejsce, wktórym Anelli przyszłoby do głowy mnie szukać, to mała zadymiona kuchnia.- Ochłodzcie ją tak, żeby uzyskać galaretę.Aatwiej ją transportować w tej postaci.Nie spuszczała z oka klepsydry.Już tylko odrobiny piasku brakowało do końcagotowania butelek we wrzątku.Zostawiłam ją pochłoniętą pracą.Desdra, mimo zewnętrznegoopanowania, wydawała się podniecona - chyba nie tylko w związku z powrotem do zdrowiaMistrza Harfiarzy.Czyżby odkryli remedium?Na szczęście przygotowywanie zupy oraz syropu przeciw-kaszlowego dostarczyło mizajęcia na cały dzień.Tussilago rzeczywiście znieczulało zaognioną śluzówkę gardła.Dlapoprawienia smaku dodałam obojętnej w działaniu przyprawy.Napełniłam miksturą dwagąsiory zachowując sporą butelkę na użytek Warowni.Wpisałam receptę na syrop dodziennika.Razem z Simem zanieśliśmy owoce mojego całodziennego trudu do siedziby Cechu.Desdra nie kryła już podniecenia, ale od czeladnika, któremu przekazałam zupę i syrop, nie zdołałam dowiedzieć się niczego.Podziękował mi dość wylewnie, ale najwidoczniej spieszyłsię do innych zajęć.Pragnęłam z całej duszy pomagać.Potrafiłabym to robić, ale nie było komu z tegoskorzystać.Wracałam przez okryty ciemnością nocy dziedziniec w niewesołym nastroju.Wpokojach ojca oraz tych które tak niedawno jeszcze należały do matki, paliły się światła.Niktjednak nie szpiegował wyglądając przez okno.Obejrzałam się przez ramię na obóz, w którym nikczemnie uwięziono ludzi.Dostrzegłam strażników przy świetlnych koszach.Czy tam trafi moja zupa i syrop? W takimrazie spędziłam czas pożytecznie.W dalszą drogę ruszyłam w lepszym humorze. Rozdział VI3.16.43Campen zastał mnie następnego dnia rano, gdy zabierałam się do przygotowywaniawiększej ilości zupy.- A więc tutaj się zaszyłaś! Anella cię szuka.- Szuka lady Nalki, a w Warowni nie ma nikogo o takim imieniu.Campen parsknął ze złością.- Wiesz doskonale, że o ciebie chodzi.- No to powinna używać mojego właściwego imienia.Inaczej nie pójdę.A tymczasem Anella obrzydza życie naszym siostrom.Zmierć matki już dość jedotknęła, a teraz muszą znosić kaprysy tej dziewki.Poczułam wyrzuty sumienia.Rozpamiętując własne nieszczęście zapomniałam, żeLilia i Nia potrzebowały mojego wsparcia.- Chce nowych sukni odpowiednich dla jej pozycji.Ty jesteś najlepszą krawcową.- Kista byłaby lepsza - odparłam gniewnie.- A ściegi Merin biegły najprościej, alepójdę.Tej rozmowy nie nazwałabym przyjemną.Wiedziałam, że było się o co przyczepić,jeśli chodzi o moje zachowanie.Poza tym dobijało mnie to, że Anella była ode mnie o paręObrotów młodsza i znakomicie zdawała sobie z tego sprawę.Nie zapominała też, że jest odemnie znacznie niższa.Ale ja pamiętałam, że specjalnie zlekceważyłam jej wezwania.Wymówki przyjęłam w milczeniu.Pocieszało mnie, że aby mnie zwymyślać musiaładziwacznie wykręcać szyję.W ciężkim, przeładowanym ozdobami stroju wyglądały jakpuszący się wher.Ubiór czynił jej szczupłe ciało niezgrabnym i bez przerwy opadał z jejramion.Co chwila ruszała ramieniem, by poprawić suknię.Brakowało jej godności,doświadczenia, rozumu i poczucia humoru.- Jak zatem wytłumaczysz swoją nieobecność w ciągu ostatnich dwóch dni? Gdziebyłaś? Bo jeśli wymknęłaś się na randkę z jakimś osadnikiem.Uznałam, że mam dość jej gderania.- Przyrządzałam zupę wzmacniającą i syrop na kaszel, a także robiłam przeglądmedykamentów na wypadek, gdyby okazały się potrzebne.- Zaczerwieniła się nawspomnienie zarazy.- Jestem odpowiedzialna za aptekę w Warowni. - Dlaczego nie powiedziano mi, gdzie byłaś? Twój ojciec.- gwałtownie zacisnęławargi.- Mój ojciec nie wie, jakie pełnię obowiązki.Sprawami domowymi zajmowała sięmatka.Przyjrzała mi się badawczo.Mówiłam jednak beznamiętnym głosem i staranniedobierałam słowa.- Nikt tutaj nie raczy informować mnie o sprawach, o których wiedzieć powinnam -poskarżyła się.- Skoro nie nazywasz się Nalka, to jak ci na imię?- Nerilka.- Dość podobnie.Dlaczego nie przyszłaś na wezwanie? - znowu była wściekła.- Nie powtórzono mi go.- Wiedziano jednak, że to ciebie szukam! - W Warowni nadal panuje żałoba i smutek,należy wiele ludziom wybaczyć.Zacisnęła wargi w cienką linię, ale złość wyzierała z jej wyłupiastych oczu.Szeleszcząc suknią podeszła do okna, stała tam chwilę wyglądając na zewnątrz i podrzucającszatę nerwowymi ruchami ramion.Raptownie odwróciła się w moją stronę.- Twoja matka miała wszystko tak świetnie uporządkowane w Warowni, że zpewnością nie brakuje tutaj magazynów krawieckich.Mogłabyś pomóc mi wybraćodpowiednie sztuki materiałów do mojej garderoby.- Ciotka Sira nadzoruje tkalnie.- Nie potrzebuję ciotki Siry.Potrzebuję twoich umiejętności krawieckich.A posiadasztakowe, nieprawdaż? - Skinęłam głową.- Gdzie są klucze?Wskazałam małą szafkę nad bielizniarką.Skoczyła ku niej niczym tygrysica, szarpiącza szufladkę, aby jak najszybciej przejąć klucze mające potwierdzić jej nową pozycje.Musiała trzymać masywny pierścień obiema rękami.- Ale który jest który? Którym otwiera się sejf z biżuterią? A szafkę z przyprawami?- Każde piętro ma inny kolor kluczy.Klucze do pomieszczeń gospodarczych sąmniejsze, do pokoi - większe; klucze do wspólnych izb - jeszcze większe i koloru złotego.Klucze do poziomu kuchennego mają zielony kolor.Chcąc nie chcąc, resztę popołudnia spędziłam oprowadzając macochę po piętrach ipodziemiu.Udzielałam jej obszernych wyjaśnień, ale tylko kiedy pytała.Nie mogępowiedzieć, czy to moje własne zachowanie, czy też jej kompletna niewiedza dotyczącazarządzania Warownią budziła we mnie poczucie niesmaku.Czyżby matka nie powierzała jejżadnych obowiązków, choć była jedyną córką w rodzinie? Miałam nadzieję, że ojciec pożałuje kiedyś dnia, w którym ślepa namiętność zaćmiła mu zdrowy rozsądek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl