[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ROZDZIAŁ 2W KTÓRYM KRÓLOWA GLORIANA WSTĘPUJE W PIERWSZY DZIEŃ NOWEGO ROKU, PRZYJMUJE DWORZAN I DOWIADUJE SIĘ O PEWNYCH NADER NIEPOKOJĄCYCH SPRAWACHOwinieta w obszerną, obramowaną srebrną la-mówką koszulę nocną koloru kości słoniowej, z włosami skrytymi pod czepkiem ze zwykłego płótna, Królowa Gloriana podniosła się spomiędzy białych prześcieradeł.Bladymi dłońmi, na których lśniły gustowne platynowe pierścienie z wprawionymi perłami, odsunęła farbowane na biało kotary łóżka, wstała i podeszła do okna.Pomiędzy poprzycinanymi krzewami cisów, którym poranek nadał pozór marmuru, kroczyły dumnie po pokrytym śniegiem trawniku pawie.Na tropy ptaków padały jeszcze ostatnie, białe płatki, ale mleczne niebo rozjaśniało się z wolna ukazując subtelne ślady błękitu.Gloriana odwróciła się do niewysokiej damy dworu, która czekała obok ciężko zdobionej srebrem tacy ze śniadaniem.- Świetnie wyglądasz, Mary.Bardzo kobieco.Nabrałaś kolorów.Ale zmęczona, jak sądzę?Jakby na potwierdzenie, Mary ziewnęła:- Ach, to świętowanie.- Chyba za wcześnie opuściłam bal maskowy.Czy spodobał się on twojemu ojcu? A braciom i siostrom? Dobrze się bawili? Nie żałują? - Gloriana zadała zbyt dużo pytań na raz, by dało się na którekolwiek odpowiedzieć.- To była wspaniała noc, Wasza Wysokość.Gloriana siadła przy skromnym stole t podniosła pokrywy, wybierając na pierwszy ogień cynaderki i flaczki.- Zimno dziś.Jadłaś już, Mary?Asystująca przy posiłku Mary Perrott zdawała się drżeć lekko.Odkrywszy to, Gloriana wskazała widelcem na drzwi.- Wracaj do łóżka i zdrzemnij się jeszcze z godzinę lub dwie.Nie będziesz mi teraz potrzebna.Najpierw jednak dorzuć drew do ognia i przynieś mi gronostajowy płaszcz.To nowa sukienka, co? Dobrze ci w czerwieni, chociaż stanik wydaje się być za ciasny.Lady Mary zarumieniła się lekko i pochyliła nad kominkiem.- Zamierzam go przerobić, pani.- Wyszła, wracając po chwili z gronostajami.Narzuciła płaszcz na szerokie ramiona swej Królowej.- Dziękuję, pani.Dwie godziny?Gloriana uśmiechnęła się, skończyła cynaderki i szybko zabrała się za szczęśliwie jeszcze niewystygłe śledzie.- Tak.Ale nie odwiedzaj ukochanego i nie przyjmuj wizyt, tylko naprawdę śpij, Mary, a wówczas zdolna będziesz wypełnić wszystkie swe obowiązki.- Zrobię jak każesz, pani.- Dworny dyg i Mary wymknęła się ze skromnego pokoju Królowej.Gloriana stwierdziła, że tak naprawdę nie ma wcale ochoty na śledzie i gwałtownie wstała od stołu.Wdzięczna losowi za darowaną nadprogramowo chwilę prywatności, podeszła do wiszącego na ścianie przy drzwiach lustra.Przyjrzała się pociągłej, pięknej twarzy o delikatnie zarysowanym kośćcu; oczom, których ciekawość nie opuszczała jakby jedynie z obowiązku.Krytycznie oceniła szpetotę sztywnego czepka i uwolniła kasztanowate włosy, aż spłynęły na ramiona.Rozwiązała koszulę, zrzuciła gronostaje i naga, gładka i lśniąca stanęła przed lustrem odbijającym jej idealnie proporcjonalną, blisko dwumetrową figurę, nie skalaną wcale tym, co od dawna kochankowie ryli na jej skórze niby na korze drzewa.A przecież przeszła przez tuzin wtajemniczeń, zaznała, od czasów dziewczęcości, uderzeń niemal wszystkich rodzajów rózeg i biczysk, torturowana była ogniem i żelazem, kaleczona, drapana, najpierw przez samego ojca lub tych, którzy, służąc mu, pragnęli zarówno wychować jak i ukarać ją; potem przez kochanków mających w zamiarze wynieść ją na szczyt owego doświadczenia, którego ciągle tak zawzięcie poszukiwała.Przesunęła rękami po biodrach, nie z narcyzmu jednak, ale w wyniku roztargnienia.Zastanawiała się bowiem, jak może tak zmysłowe ciało ulegające łatwo każdej podniecie odmawiać tej ostatecznej ulgi, której zaznała większość kochanków ciała owego używających.Gloriana westchnęła cicho i nałożyła szatę, owijając się futrem - akurat na czas, by zawołać „wejść” w odpowiedzi na pukanie.Do pokoju wkroczyła najbliższa przyjaciółka Królowej, a zarazem jej osobista sekretarka i powierniczka, Una, księżna Scaith [ Pobierz całość w formacie PDF ]