[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drake roześmiał się. Idiotka! Kiedy gaiaphage będzie czegoś chciał, daci znać.W przeciwnym wypadku lepiej nie tracić tu czasuna myślenie o swojej potędze.Tu jest tylko jeden bóg.Zpewnością nie jest to Bóg Diany i z pewnością nie jesteśto ty, Penny.Diana próbowała przypomnieć sobie, co czytała wksiążkach o ciąży.Jednak na rozdziały mówiące oporodzie ledwie zerknęła.Poród miał nastąpić dopiero zakilka miesięcy!Skurcz.O Boże, jaki silny! I następny, i następny.Oddychaj, oddychaj. Aaaaach! zawołała, wzbudzając radość Drake a.Jednak choć się śmiał, zaczął się przemieniać.Na jegoobnażonych zębach pojawił się metalowy drut.Wytrzymaj, wytrzymaj, powtarzała sobie Diana.Niemyśl.Poczekaj tylko na.Kolejny skurcz.Czuła się tak, jakby jej wnętrznościściskała gigantyczna pięść.Wtedy zobaczyła Brittney, klęczącą między jejnogami. Widzę główkę.Czubek główki. Muszę.muszę.muszę. dyszała Diana.Przyj! wrzasnęła wreszcie, chcąc dodać sobie siły.Nagły ruch.Coś bardzo szybkiego.Głowa Brittneyspadła jej z ramion.Wylądowała na brzuchu Diany, apotem sturlała się na ziemię.BAM!Coś uderzyło Penny w lewe ramię, wyrywając z jejciała kawałek wielkości steku i pozostawiając dziurę, zktórej trysnęła krew.Diana zobaczyła twarz wpatrującej się w nią Brianny. Wynosimy się stąd! Nie mogę.nie mogę.och, och, aaaaaaaach! Teraz? spytała Brianna z urazą iniedowierzaniem. Musisz to robić teraz?Diana z całej siły chwyciła koszulkę Brianny. Uratuj moje dziecko.Nie przejmuj się mną.Uratujmoje dziecko!Nie oczy, lecz uszy zaprowadziły go do niej.Jejpłacz i histeryczny chichot.Zawiesił kilka świateł, które pozwalały mu zobaczyćkawałek ziemi wielkości podmiejskiego trawnika.Ujrzałnieświadomą, zwiniętą w kłębek Astrid.Szkielet leżący kilkanaście stóp dalej, wciążobgryzany przez zębaki.Sam bez słowa usiadł obok Astrid.Otoczył jąramieniem.Najpierw zachowywała się tak, jakby go nie było.Jakby w ogóle go nie zauważyła.Potem, nagle, łkającgłośno, schowała twarz w jego ramionach.Ton jej głosu zmienił się.Przestała piskliwiechichotać, przestała też rozpaczliwie wyć.Teraz po prostupłakała.Sam siedział całkiem nieruchomo, bez słowa,pozwalając, by jej łzy spływały po jego szyi.Wojownik, który wyruszył znad jeziora, by uratowaćswoich ludzi i unicestwić zło, był teraz po prostusiedzącym na piachu chłopcem, z dłonią zanurzoną wczuprynie jasnych włosów dziewczyny.Patrzył w pustkę.Niczego nie oczekiwał.Niczego nieplanował.Po prostu siedział.Brianna uniosła głowę Brittney.Była zaskakującociężka.Z całej siły rzuciła nią w głąb tunelu.Ciało Brittney uniosło się, i zakołysało lekko.Wyglądało tak, jakby chciało ruszyć po swoją głowę,więc Brianna strzeliła z bardzo bliska w jego nogę.Pozbawiony kończyny korpus z hukiem runął na ziemię.Penny była w szoku.Wpatrywała się w straszliwąranę, która powoli pozbawiała ją życia, kap, kap, kap.Brianna pomyślała, że musi z nią skończyć.Zawahała się jednak: Penny jest człowiekiem.Odrażającym, ale przecież człowiekiem.Nie wiedziała,czym jest potwór Drake/Brittney, ale była pewna, że nieczłowiekiem, ludzie bowiem nie wstawali nigdy i niepróbowali chodzić, gdy odrąbało im się głowę.Brianna załadowała pociski do komory i wycelowaław Penny.Wtedy pistolet wybuchnął jej w dłoniach.Eksplodował!Brianna upuściła go, ale natychmiast zorientowałasię, że to sztuczka.Iluzja, stworzona przez Penny.Krew tryskała z niej jak z węża ogrodowego, a i takbyła w stanie zamącić Bryzie w głowie.Brianna pochyliła się, żeby podnieść strzelbę,zdeterminowana, by zignorować każdy kolejny podstęp,ale w tym samym momencie Diana wrzasnęła z bólu, a zmiejsca, którego Brianna nie miała najmniejszej ochotyoglądać, wystawała już prawie cała główka. Ajajajajaj syknęła Bryza. Niedobrze, bardzoniedobrze.Dziecko jednak wydostawało się na zewnątrz, Dianawydawała z siebie zwierzęce wrzaski, a Brianna po prostumusiała uklęknąć i zrobić, co należy, bo inaczej dzieckoupadłoby na ziemię, na skałę [ Pobierz całość w formacie PDF ]