RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na szerokich ulicach dostrzegła zarówno ruchome chodniki, jak i ruch kołowy: niebiesko-zieloną kolej jednotorową.Jeszcze raz rozejrzała się po biurze Coromella.Na podłodze leżał granatowy dywan, bodaj ulubiony przez oficerów Floty, przeciwległą ścianę zajmowały zestaw monitorów, półki z kostkami danych i pudłami fiszek, a nawet rząd książek w niebieskiej oprawie.- Lunzie!Odwróciła się od niesłychanie dokładnych modeli statków ustawionych na tle namalowanego nieba.Coromell i Dallish złapali któryś cywilny program z wiadomościami.Lunzie ujrzała na ekranie jakiś okręt unoszący się w pobliżu stacji orbitalnej, połączony z nią długą pępowiną.Z początku nie słyszała, o czym mówi prezenterka.Na ekranie zabłysły zielone, a po chwili pomarańczowe napisy, migała nazwa okrętu Zaid-Dayan i jego status “Odcumowywanie: Ostrzeżenie".Na ekranie pojawiła się prezenterka wiadomości, gładko uczesana kobieta z profesjonalnym marsem na twarzy.- Owe dziwne działania wywołały spekulację, iż zaginiona kapitan niebezpiecznego okrętu została potraktowana środkiem psychotropowym, a może padła ofiarą epidemii, która ma się szerzyć wśród członków załogi.Właśnie poinformowano nas, że brygady służb bezpieczeństwa układu, których zadaniem jest niedopuszczenie do tego, by okręty użyły broni przeciwko niewinnym cywilom, zostały odesłane z pokładu.W tej właśnie chwili - tu komentatorka odwróciła głowę i za jej plecami Lunzie spostrzegła jakiś niewyraźny ruch w okolicach okrętu - wydaje mi się, tak, rzeczywiście, wbrew własnej woli.Mężczyźni i kobiety schodzili z pokładu długim korytarzem, trzymając ręce uniesione do góry.Wyglądali bardzo nieszczęśliwie.Za nimi stąpały jakieś postacie w złowrogich, szaro-zielonych mundurach, w zamkniętych hełmach, z imponującą bronią w dłoniach.- To broń służb bezpieczeństwa - skomentował Coro­mell.-Widzieliście? Ich własne uzbrojenie jest prawdopodobnie wciąż zabezpieczone.Rozbroili strażników.- W jego głosie pojawiły się nuty wesołości.- To chyba Weftowie.- Przepraszam bardzo - mówiła dziennikarka, podsuwając mikrofon pierwszej osobie schodzącej z okrętu.W tym momencie kamera skierowała się na całą grupę ludzi.- Czy mógłby pan skomentować stan psychiczny załogi okrętu? Czy istnieje niebezpieczeństwo, że.- Banda cholernych maniaków - warknął jeden z męż­czyzn.Miał szybko rosnący guz nad okiem i pękniętą wargę.- Całkiem zwariowali, zwidują im się jacyś najeźdźcy z przestworzy!- Do licha! - Dallish rzucił Lunzie zaniepokojone spojrzenie, potem znów popatrzył na monitor.- Jeśli przyjmą tę linię postępowania.Coromell już wystukiwał rozkazy na swej konsoli.Lunzie spoglądała to na niego, to na wiadomości, nie mogąc się skupić ani na jednym, ani na drugim.Ludzie schodzący z pokładu zgromadzili się wokół prezenterki i jej pomocników.Za ich plecami, w tunelu, coś poruszało się niewyraźnie.Nagle rozległ się głośny pisk, aż wszyscy na ekranie podskoczyli i odsunęli się.Kamera zwróciła się na wielką czerwoną grodź zasuwającą się w tunelu.W tym samym momen­cie napis na ekranie wyrażający status okrętu oznajmił: “Od­cumowywanie - dostęp zamknięty".Obraz przeniósł się teraz do studia.- Cerise, dziękujemy ci bardzo - powiedział inny prezenter i zwrócił się do kamery.- Jak państwo widzicie, coś dziwnego dzieje się z krążownikiem Zaid-Dayan, którego była kapitan, oficer Floty Sassinak, poszukiwana jest w związku ze śledztwem dotyczącym morderstwa na planecie.Nie podano żadnego wy­tłumaczenia dla wydalenia z pokładu oddziału sił bezpieczeństwa, ani też dla opuszczenia stacji przez okręt.Jak dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do biura prokuratora generalnego depar­tamentu sprawiedliwości Federacji, zaginęły również cenne dowody oraz jeden ze świadków na zbliżającym się procesie ciężkoświatowca Tangelego oskarżonego o Spisek.Choć w tej chwili nie mamy pewności, czy istnieje jakieś powiązanie między tymi dwiema sprawami, nasz korespondent Li Tsan znajduje się właśnie w kancelarii prokuratora generalnego Ser Branik.U, co możesz powiedzieć o reakcji departamentu sprawiedliwości na dziwne działania Floty?- No cóż, prokurator generalny nie wypowiedział się jeszcze na ten temat.Sytuacja wciąż się rozwija.Słyszeliśmy natomiast pogłoski, że na Zaid-Dayanie szerzy się jakiś wirus z Irety, mający szkodliwy wpływ na procesy umysłowe wszystkich, którzy się z nim zetknęli.- Czy to samo dotyczy także świadków, którzy mają wkrótce przybyć na statku EEC, byłych współrządzących planetą, Kaia i Varian?- Z pewnością tak.Prawdopodobnie przejdą kwarantannę, przekazane zaś przez nich zeznania zostaną poddane ścisłej weryfikacji.Skoro choroba ta powoduje rozchwianie umysłu, argumentem tym może posłużyć się obrońca rzekomych spiskow­ców.Z pewnością Tangeli nie wydawał się w pełni władz umysłowych podczas dotychczas prowadzonych przesłuchań.- NIE! - Okrzyk Lunzie przeraził ją samą, nie mówiąc o Coromellu i Dallishu.Popatrzyli na nią ze zdziwieniem.Zapanowała nad swoim głosem, przełknęła niecenzuralne słowa, którymi chciała się posłużyć, i powiedziała: - To śmieszne, każdy lekarz im to powie.Nie ma takiej choroby, która po krótkiej styczności mogłaby wywołać obłęd u Sassinak czy Arly, podczas gdy nas wszystkich na planecie tak długo nie ruszyła.Tangeli nie jest niewiniątkiem zaatakowanym przez jakiegoś nieznanego wirusa.On jest winny i zostanie skazany.Już ja tego dopilnuję.- Obawiam się, że nic z tego, jeśli tak dalej pójdzie - stwierdził Dallish, wskazując ekran.Wyłączył głos, choć filmo­wani ludzie nadal poruszali ustami.- To prawda - westchnął Coromell, odkładając komuni­kator.- Nie mogę nikogo zmusić, by mnie wysłuchał.Nawet tych, którzy wierzą, że jestem tym, za kogo się podaję.Ktoś błyskawicznie załatwił tę sprawę.Przed chwilą - wskazał ruchem głowy komunikator - rozmawiałem z zastępcą inspek­tora dalekosiężnych skanerów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl