[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Oni mówią, że wcale nie wszystkie były jej oznajmił Pawełek. Nie-które były cudze i ona je miała tylko na przechowaniu.Dopłacali jej za to.Wcalenie uwierzę, że to ona sama zrobiła sobie taką kryjówkę.Fajne to było.Tu przy-cisnąć, tu podnieść.Nawet mało te deski trzeszczały.Musieliby zrywać całąpodłogę, żeby to znalezć.Nie wierzę, żeby ona. Pewnie, że nie ona, zapomniałam ci powiedzieć przerwała żywo Janecz-ka. Babcia Agaty mówi, że to było zrobione jeszcze w czasie wojny.Chowalitam różne rzeczy od tej.konspiracji.Pawełek kopnął kamyk za daleko na jezdnię, machnął na niego ręką, znalazłsobie inny. Oni mówili, że myśleli, że to prędzej będzie pod szafą wyjawiłkonfidencjonalnie Kosz jak kosz, kosza o nic nie podejrzewali.A pukanie nicby im nie dało, bo tam wszędzie pusto pod podłogą.Namęczyliby się jak dzikieosły! Całe szczęście, że ją podsłuchaliśmy i wiedzieliśmy, gdzie to trzyma! westchnęła z wielką ulgą Janeczka. Aadnie byśmy wyglądali, jakby się wszyst-ko wykryło, a my nic! No i cóż takiego? zdziwił się Pawełek. Nikt nic nie wiedział. Głupi jesteś, mnie idzie o zasługi.To przez te zasługi nam się upiekło.Pawełek kiwnął głową i czubkiem buta wydłubał kamyk ze szpary międzypłytami chodnika. I przez piątki w szkole dodał z lekką niechęcią. Przez to staranie sięna początku to teraz mam piątki i piątki, aż się niedobrze robi! Przez wszystko razem podsumowała Janeczka. Wyraznie powiedzie-li, że nam darują, bo wynikł z tego pożytek.Społeczna praca.Bez pożytku by nie174darowali! Dobra, to przecież zawsze możemy ze wszystkiego wykombinować jakiśpożytek zgodził się Pawełek wspaniałomyślnie. Niech im będzie, ostatecz-nie, ja im tam pożytku nie żałuję! I jeszcze z tego, że to się już skończyło ciągnęła Janeczka. Nie mazmory do wypłaszania, strych otwarty i myślą, że już nic więcej nie wymyślimy.%7łe nie mamy nic do roboty.Pawełek spojrzał na siostrę z lekkim zaskoczeniem, kopnął kamyczek jakośniemrawo i westchnął ciężko. No faktycznie przyznał. Szkoda. Głupi jesteś powiedziała energicznie Janeczka. A piwnice? Co piwnice? Przecież jeszcze są piwnice! Te stare.Też zamknięte i wcale tam nie zaglą-daliśmy.Skąd wiesz, co tam jest? Babcia mówi, że to jest nawiedzony dom, więcniemożliwe, żeby całkiem nic nie było!Pawełek aż się zatrzymał, porzucając kopanie kamyczka. Rany, rzeczywiście! wykrzyknął z ożywieniem. Kompletnie zapo-mniałem o piwnicach!Ruszył w dalszą drogę, bo Janeczka go wyprzedziła, zaabsorbowany odkryw-czą myślą.A już się zaczynał martwić, że teraz będzie nudno! Ty, ale czy oni się nie przyczepią, że znów się gdzieś pchamy? zaniepo-koił się po chwili. Może by odczekać?Janeczka była granitowo spokojna. Wielkie mi pchanie! prychnęła lekceważąco. Mamy się nie pchaćtam, gdzie niebezpiecznie.Z dachu mogliśmy zlecieć i połamać sobie ręce i nogi.Nie wiem, gdzie chcesz zlecieć z piwnic.Pawełek zastanowił się. No, faktycznie przyznał. Nigdzie.Chyba, że była jakaś dziura dolochów. No? ożywiła się Janeczka. Może znajdziemy lochy? No.? Fajnie by było! ucieszył się Pawełek i po krótkim namyśle dodał: Ty, słuchaj.Ale zanim co, tak na wszelki wypadek, wykombinujmy z tego jakiśpożytek [ Pobierz całość w formacie PDF ]