RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wśród papierów znaleźliśmy dwie referencje z poprzednich miejsc pracy.Jednego nie udało się odnaleźć, choć panna Barton widziała polecenie przy przyjmowaniu Amy Durrant do pracy.Zapamiętała nazwisko poprzedniego pracodawcy.Była to pani, która przebywała obecnie za granicą, w Australii.Napisaliśmy do niej.Po długim czasie nadeszła odpowiedź, nie wniosła jednak nic nowego.Pani ta pisała, że rzeczywiście Amy Durrant pracowała u niej i wywiązywała się ze swych obowiązków należycie, ale niestety nie wiedziała nic bliższego o jej życiu prywatnym ani o jej krewnych.Jak już powiedziałem, nie było w tym nic dziwnego.A jednak sprawa nie dawała mi spokoju, i to z dwóch powodów: nikt nie był w stanie nic powiedzieć o Amy Durrant i ta dziwna relacja rybaczki.Było coś jeszcze.Otóż, gdy po raz pierwszy, wtedy na plaży, pochyliłem się nad ciałem nie dającym znaku życia, a panna Barton odchodziła w kierunku wioski, odwróciła się na moment.Spojrzała w naszym kierunku, a na twarzy jej odbił się wyraz jawnego zaniepokojenia.I ten właśnie obraz utkwił mi na dobre w pamięci.Wówczas nie widziałem w tym nic dziwnego — zrozumiałem to jako szczery niepokój o stan jej towarzyszki.Później jednak zdałem sobie sprawę, że nie były one właściwie aż tak zżyte ze sobą.Nie było między nimi prawdziwie przyjacielskiego przywiązania, a po śmierci rozpaczy.Panna Barton lubiła Amy Durrant i śmierć jej przyjęła jako wydarzenie, które ją zaszokowało — i to wszystko.Ale dlaczego spojrzała z tak wyraźnym niepokojem? To pytanie stale do mnie wracało.Jej spojrzenie odczytałem na pewno właściwie.I niemal mimo woli nasuwała mi się odpowiedź: a gdyby przyjąć, że relacja rybaczki była prawdziwa i że Mary Barton z zimną krwią popełniła zbrodnię przytrzymując głowę ofiary pod wodą? Niby to pod pretekstem, że ją ratowała? Została wyciągnięta przez rybaka.Potem była na plaży sama z ofiarą, z dala od ludzi.A potem zjawiłem się ja — ostatnia rzecz, jaką mogła przewidzieć.Lekarz! I to Anglik! Zdawała sobie sprawę, że właściwie wykonywane sztuczne oddychanie może przywrócić życie Amy Durrant.Zdarzało się już nieraz, że zdołano odratować osoby, które przebywały pod wodą dłużej niż jej towarzyszka.Ale musiała grać dalej rolę zmartwionej — musiała odejść od swej ofiary, udając się do wioski.Odwraca się jednak i po raz, ostatni rzuca w naszą stronę spojrzenie pełne niepokoju.Czy Amy odzyska przytomność i powie, co naprawdę działo się tam, w wodzie?!— Oh! — wykrzyknęła Jane Helier.— Teraz przechodzą mnie ciarki!— Patrząc pod tym kątem wszystko nagle stało się bardziej złowieszcze — ciągnął dalej dr Lloyd.— Zdawało się nawet potęgować przedziwną zagadkowość osoby Amy Durrant.Kim ona właściwie była? Dlaczego tak mało znaczka osoba miała zostać zamordowana przez swą chlebodawczynię? Co za sekret kryje się pod niewinną z pozoru kąpielą w morzu? Została zatrudniona przez Mary Barton zaledwie kilka miesięcy wcześniej.Wyjechały razem za granicę i zaraz następnego dnia rano — zginęła.Obydwie były przecież miłymi, dobrze ułożonymi angielskimi damami! Moja nowa teoria zdawała się zbyt fantastyczna, by mogła być prawdziwa.Chyba jednak poniosła mnie wyobraźnia!— Nic pan nie zrobił? — nie wytrzymała aktorka.— Droga pani, a cóż mogłem zrobić? Nie było żadnych dowodów.Większość naocznych świadków poparła pannę Barton w wyjaśnieniu zdarzeń na morzu.Moja teoria była oparta tylko na jednym — na spojrzeniu wyrażającym niepokój.A może źle je odczytałem? Jedyną rzeczą, którą mogłem zrobić, było dopilnowanie, by nie zaprzestano badać przeszłości Amy Durrant, co mogłoby pomóc w zrozumieniu podłoża tego „wypadku”.Gdy byłem w Anglii, osobiście odwiedziłem tę panią, u której panna Durrant wynajęła pokój.Dowiedziałem się tylko tego, co już wcześniej powiedziałem.— Ale czuł pan, że coś jest nie w porządku — wtrąciła panna Marple.Dr Lloyd skinął głową potakująco.— Wiele razy ganiłem się za to.Jakież miałem prawo podejrzewać miłą, uprzejmą osobę o tak niegodny czyn? Robiłem, co mogłem, by nie dać jej odczuć mojego uprzedzenia do jej osoby.Pomogłem jej przy przesłuchaniu przez miejscową policję — robiłem, co było w mej mocy, by pomóc jej tak, jak pomagałbym każdemu krajanowi w podobnych kłopotach.A jednak jestem przekonany, że ona wyczuwała moje podejrzenie, które rzutowało na mój stosunek do niej, pełen rezerwy i niechęci.— Jak długo jeszcze pozostała na wyspie? — zapytała panna Marple.— Około dwóch tygodni.Panna Durrant została pochowana i w jakieś dziesięć dni później Mary Barton wykupiła bilet na statek odchodzący do Anglii.Te wypadki tak nią wstrząsnęły, że nie może zostać tam dłużej, mimo że taki był jej zamiar.Tak to wyjaśniła.— Czy rzeczywiście była tym tak przejęta? — dociekała starsza pani.Dr Lloyd zawahał się.— Cóż, nie sądzę, by odbiło się to w jakikolwiek sposób na jej wyglądzie — rzucił ostrożnie.— Czy nie przybrała lekko na wadze? — nie ustępowała panna Marple.— A wie pani, to dziwne, że pani o tym mówi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl