RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na wieść o tym Jokasta powiesiła się, a Edyp wykłuł sobie oczy, odział się w łachmany żebracze i o kiju wywlókł się z miasta, dziad stary i złamany.Prowadziły go córki.Szukał ziemi, w której by się do grobu położył.Zaszedł do miejscowości Kolonos, niedaleko Aten, i tam umarł.Pochowano go w gaju, do którego z wiosną zlatywały się roje słowików.W Tebach zostali dwaj bracia: Eteokles i Polinejkes.Zgodzili się, że co rok inny z nich będzie panował.Eteokles pierwszy wziął ber­ło, lecz po upływie roku nie chciał ustąpić bratu i wygnał go z kra­ju.Polinejkes schronił się do Argos, do króla Adrastosa.Znalazł gościnne przyjęcie, ożenił się z córką królewską i namówił teścia do wyprawy przeciw Tebom.Adrastos zebrał wojsko i obiegł miasto.Ale Tebańczycy uczynili wypad i odnieśli zwycięstwo.Wszyscy wo­dzowie nieprzyjacielscy polegli.Eteokles również padł na polu bi-twy.Rządy objął ponownie Kreon.Ciało zdrajcy Polinejkesa kazał wyrzucić krukom na pożarcie i zabronił pod karą śmierci uczcić go pogrzebem.Ale siostra Antygona, biały kwiat lilii wyrosły ze skrwa­wionej ziemi tebańskiej — nie usłuchała rozkazu.Własnymi rękami wykopała grób i pochowała zwłoki brata.Za karę zamurowano ją żywcem w sklepionej piwnicy.W dziesięć lat później synowie wodzów pokonanych pod Tebami przygotowali nową wyprawę.Miasto nie miało sił do obrony.Tejrezjasz doradził Tebańczykom wysłać do nieprzyjaciół poselstwo z prośbą o pokój, a tymczasem, korzystając z rozejmu, uciec z oblę­żonych murów.Tak się stało.Kiedy rozważano warunki pokoju, wszyscy mieszkańcy naładowali wozy dobytkiem, wsadzili na nie żony i dzieci i opuścili miasto.Po drodze Tejrezjasz umarł, napiwszy się wody z pewnego źródła.Tymczasem wojska nieprzyjacielskie weszły do Teb, zburzyły je doszczętnie i co jeszcze ze skarbów zo­stało, posłały w ofierze świątyni delfickiej.Legendy korynckieKról Syzyf panował w Koryncie.U szczytu skalistej góry, zwanej Akrokoryntem, stał jego pałac, otoczony czarnym i zielo­nym kręgiem starodrzewu.Z rana, po kąpieli, wychodził król na terasę zamkową i rozglądał się po swoim państwie.Słońce wilgot­ne i czyste przydawało słodyczy fali pagórków biegnących nad wy­brzeżem sarońskim.W dole, na obszernej piaszczystej równinie, ry­sowały się proste i białe ulice Koryntu, lekko nachylonego ku mo­rzu.W błękitnej zatoce czerniły się pękate kadłuby okrętów, które porastał las masztów.Pomimo wczesnej pory roje ludzi, na podo­bieństwo mrówek, krzątały się dokoła magazynów portowych.Z drugiej strony słychać było zgiełk stoczni, kuźni i warsztatów, a z dzielnicy farbiarzy płynęły rynsztokami strumienie barwionej wody.Wszystko to było dziełem króla Syzyfa, który założył miasto i uczynił je bogatym, wybrawszy miejsce na port tak dogodny, że można w nim było pobierać daninę od wszystkich statków jadących ze wschodu i zachodu.Król Syzyf był ulubieńcem bogów.Dzeus zapraszał go na uczty olimpijskie.Pomimo lat był wciąż rześki i silny, albowiem nekta­rem i ambrozją odświeżał swoje ziemskie ciało.Lecz miał jedną wadę: lubił plotki.Ilekroć wracał z Olimpu, zawsze coś niecoś przebąknął o tym, co się tam mówiło.Bogowie puszczali to płazem, gdyż były to sprawy dość błahe.Raz jednak wygadał się Syzyf przed ludźmi z jakiegoś sekretu Dzeusa.Rzecz była naprawdę poufna i władca bogów miał z tego powodu przykrości.Rozgniewał się i po­słał plotkarzowi bożka śmierci, Tanatosa, aby go sprzątnął ze świa­ta.Snadź chytry królik spodziewał się tego, bo urządził zasadzkę na Tanatosa, uwięził go i mocno zakuwszy w kajdany zamknął w piwnicy.Ludzie przestali umierać, jak w Sabałowej bajce.Hades poszedł ze skargą do Dzeusa.Wysłano Aresa, by uwolnił boga śmierci.Pierwszy umarł Syzyf.Ale konając nakazał żonie, aby zostawiła jego zwłoki nie pochowane.Tak się stało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl