[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wykręciłem numer centrali Uniwersytetu Horlicks i poprosiłem, żeby połączono mnie z gabinetem Michaela Cunninghama.Arnie powiedział mi kiedyś, że jego ojciec nigdy nie wychodzi na lunch, tylko je go przy swoim biurku.Teraz, kiedy zaledwie po drugim dzwonku podniósł słuchawkę, pobłogosławiłem go w duchu za ten zwyczaj.- Dennis! Próbowałem złapać cię w domu, ale twoja mama powiedziała, że.- Dokąd wyjeżdża?W żołądku czułem lodowate zimno.Chyba dopiero wtedy, dokładnie w tej chwili, zdałem sobie sprawę, że wszystko dzieje się naprawdę i że naprawdę musi dojść do ostatecznej konfrontacji.- Skąd wiesz, że wyjeżdża? Musisz mi powiedzieć, bo.- Nie mam teraz czasu, a poza tym i tak nie potrafiłbym ci tego wyjaśnić.Dokąd wyjeżdża?- Zaraz po szkole jadą z Reginą na Uniwersytet Stanowy - powiedział powoli Michael.- Arnie zadzwonił do niej rano i zapytał, czy będzie mogła z nim pojechać.Powiedział, że poczuł, jakby nagle spadła mu zasłona z oczu.W drodze do szkoły doszedł do wniosku, że jeśli nie zacznie poważniej interesować się swoimi studiami, to może w ogóle stracić na nie szansę.Pomyślał, że najlepiej byłoby mu na Uniwersytecie Stanowym, więc byłby bardzo wdzięczny, gdyby zechciała pojechać tam z nim i porozmawiać z dziekanem wydziału humanistycznego.W budce panowało przenikliwe zimno.Powoli traciłem czucie w palcach.Leigh siedziała w szoferce Petunii, spoglądając z niepokojem w moją stronę.Jak wspaniale wszystko zaplanowałeś, Arnie - pomyślałem.Jak wytrawny szachista.Manipulował swoją matką jak marionetką, każąc jej tańczyć tak, jak mu się podobało.Było mi jej trochę żal, nie tak bardzo jednak, jakbym się mógł spodziewać.Do tej pory to ona manipulowała wszystkimi, którzy znaleźli się w jej życiu, ustawiając ich na scenie jak bezwolne kukiełki.Teraz, kiedy była niemal sparaliżowana obawą i wstydem, LeBay rzucił jej na przynętę jedyną rzecz, jaka na pewno zmusiłaby ją do działania: szansę na powrót do normalności.- I uwierzyłeś w to wszystko? - zapytałem Michaela.- Oczywiście, że nie! - wybuchnął.- Ona też by nie uwierzyła, gdyby potrafiła rozsądnie myśleć! Przy tych limitach przyjęć, jakie są obecnie, przyjęliby go nawet w lipcu, oczywiście jeżeli miałby pieniądze i wystarczająco dobre oceny, a ma i jedno, i drugie.To, co mówił, miało sens w latach pięćdziesiątych, ale nie teraz!- Kiedy wyjeżdżają?- Umówiła się z nim przy szkole po szóstej lekcji.Ma go zwolnić z reszty zajęć.Oznaczało to, że opuszczą Libertyville najdalej za półtorej godziny.Zadałem jeszcze jedno pytanie, choć właściwie znałem na nie odpowiedź:- Chyba nie biorą Christine, prawda?- Nie.Jadą naszym kombi.Dennis, ona była wręcz pijana z radości.Pijana, rozumiesz? Ten pomysł, żeby zabrać ją ze sobą na rozmowę z dziekanem.Trafił w dziesiątkę.Nic nie zdołałoby jej powstrzymać.Dennis, co tu się właściwie dzieje? Proszę, powiedz mi!- Jutro - odparłem.- Obiecuję, że jutro wszystko ci wyjaśnię.Słowo honoru.Tymczasem musisz coś dla mnie zrobić.To sprawa życia lub śmierci dla mojej rodziny i dla rodziny Leigh Cabot.Musisz.- Boże! - wykrztusił tonem człowieka, który właśnie doznał objawienia.- Nigdy nie było go w mieście.z wyjątkiem tej nocy, kiedy zginął Welch, ale Regina widziała go śpiącego w jego łóżku, a na pewno wtedy nie kłamała.Dennis, kto prowadził ten samochód? Kto używał Christine do zabijania ludzi?Niewiele brakowało, żebym mu wtedy powiedział, ale w budce robiło się coraz zimniej, znowu zaczęła mnie boleć noga, a na pewno nie skończyłoby się na jednym zdaniu wyjaśnienia, bo natychmiast posypałyby się dziesiątki pytań.Zresztą najprawdopodobniej i tak by mi nie uwierzył.- Posłuchaj mnie, Michael - powiedziałem najspokojniej, jak tylko potrafiłem.Przez chwilę czułem się jak pan Rogers z telewizji.Uwaga, chłopcy i dziewczęta, oto zbliża się wielki samochód z lat pięćdziesiątych, żeby was wszystkich zjeść.Czy wiecie, jak się nazywa? Jeśli tak, to powiedzcie głośno jego imię: Christine! - Musisz zadzwonić do mojego ojca i ojca Leigh.Niech obie rodziny zbiorą się w jej domu.- Według tego, co widziałem, był wykonany z solidnej cegły.- Myślę, że ty też powinieneś być z nimi.Zostańcie tam tak długo, dopóki po was nie przyjedziemy albo zadzwonimy.Najważniejsze jest jedno: nikomu nie wolno wychylić z domu nosa po.- Obliczyłem szybko w pamięci: ile czasu musiało upłynąć, żeby alibi Arniego stało się nie do podważenia? Powiedzmy, dwie godziny.- Po czwartej po południu.Nikt z was nie może być wtedy na ulicy.Na żadnej ulicy.Pod żadnym pozorem, rozumiesz?- Dennis, przecież nie mogę.- Musisz - przerwałem mu.- Na pewno uda ci się przekonać mojego staruszka, a we dwóch powinniście dać sobie radę z państwem Cabot.Ty sam też trzymaj się z dala od Christine.- Pojechał nią do szkoły.Doszedł do wniosku, że teraz już nic jej nie grozi.Po jego głosie zorientowałem się bez trudu, iż wie o tym, że to także było kłamstwo.Po wydarzeniach minionej jesieni Arnie prędzej wszedłby do klasy zupełnie nago, niż zostawił Christine na ogólnie dostępnym parkingu.- Ale nawet gdybyś wyjrzał przypadkiem przez okno i zobaczył ją na podjeździe, nie zbliżaj się do niej.Rozumiesz?- Tak, ale.- Najpierw zadzwoń do mojego ojca.Obiecaj, że to zrobisz.- Dobrze, obiecuję, ale.- Dziękuję, Michael.Odwiesiłem słuchawkę.Ręce i stopy miałem zupełnie sztywne z zimna, ale moje czoło pokryło się kropelkami potu.Pchnąłem kulą drzwi budki i ostrożnie wróciłem do Petunii.- Co powiedział? - zapytała Leigh.- Obiecał?- Tak - odparłem.- Obiecał, a mój ojciec zatroszczy się o to, żeby wszyscy zrobili to, co im kazałem.Jestem tego pewien.Jeśli Christine wyruszy dziś na polowanie, będzie musiała zdecydować się na nas.- To dobrze.Wrzuciłem bieg, nacisnąłem na gaz i puściłem sprzęgło.Scena była przygotowana do przedstawienia, teraz więc pozostało tylko czekać na rozwój wypadków.O pierwszej po południu, przejechawszy przez niemal całe miasto, dotarliśmy do Garażu Darnella.Długi budynek z mocno rdzewiejącej blachy falistej był zupełnie pusty; wielkie opony Petunii wyżłobiły w głębokim, nie naruszonym śniegu głębokie koleiny.Na głównych drzwiach wisiały te same tabliczki co w ów dawno miniony sierpniowy wieczór, kiedy Arnie po raz pierwszy przyprowadził tu Christine: ZAOSZCZĘDŹ TROCHĘ PIENIĘDZY.TWOJE UMIEJĘTNOŚCI, NASZE NARZĘDZIA.„Wynajem miejsc parkingowych na tydzień, miesiąc lub rok”, „Proszę zatrąbić” [ Pobierz całość w formacie PDF ]