[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wypeÅ‚zajÄ… z nich, i wpeÅ‚zajÄ… karÅ‚y o brodach jak mech.Piosenka opisywaÅ‚a podobno garderobÄ™ króla Filipa w Lepanto, ale kiedy byÅ‚em maÅ‚ym chÅ‚opcem,wyobrażaÅ‚em sobie, że opowiada o tym, co dzieje siÄ™ po zapadniÄ™ciu zmroku w mojej wÅ‚asnej szafie.MaÅ‚eludziki, zÅ‚oÅ›liwe i brzydkie, buszowaÅ‚y miÄ™dzy moimi ubraniami.Noc w noc dwukrotnie upewniaÅ‚em siÄ™,czy drzwi szafy zamkniÄ™te sÄ… na klucz i zablokowane krzesÅ‚em, lecz mimo to wciąż sÅ‚yszaÅ‚em, jak maÅ‚ekarÅ‚y wiercÄ… siÄ™ w Å›rodku, trÄ…cajÄ…c druciane wieszaki, które cichutko, cichutko dzwoniÄ….WydawaÅ‚o mi siÄ™, że dawno już zapomniaÅ‚em, jak wyglÄ…da owo uczucie bezradnego przerażenia, któ-rym wypeÅ‚niaÅ‚ mnie od stóp do głów ten kuplet, ale w chwili gdy Danny powiedziaÅ‚ on zniknÄ…Å‚ , wszyst-ko wróciÅ‚o i przez moment nie byÅ‚em zdolny wykrztusić jednego sÅ‚owa. Jak to zniknÄ…Å‚? zapytaÅ‚em czujÄ…c, jak jÄ™zyk przykleja mi siÄ™ do podniebienia. Nie ma go na fotografa.RuszyÅ‚em w Å›lad za nim do holu i zapaliÅ‚em Å›wiatÅ‚o.Na koÅ„cu korytarza wisiaÅ‚o stare zdjÄ™cie Forty-foot House.CzujÄ…c na plecach oddech Liz pochyliÅ‚em siÄ™, żeby mu siÄ™ przyjrzeć.Danny miaÅ‚ racjÄ™.Mężczyzny w cylindrze nie byÅ‚o.ZostaÅ‚ tylko jego cieÅ„, leżący na rabatce z różaminiczym zrzucony z ramion pÅ‚aszcz.Ale po samym mÅ‚odym panu Billingsie nie zostaÅ‚o ani Å›ladu. To jakaÅ› sztuczka powiedziaÅ‚em. Ludzie nie znikajÄ… ot tak sobie z fotografii.To po prostu nie-możliwe. Przyjrzyjmy siÄ™ temu w lepszym Å›wietle zaproponowaÅ‚a Liz, zdejmujÄ…c zdjÄ™cie ze Å›ciany.Za-niosÅ‚a je do kuchni i zapaliÅ‚a głównÄ… lampÄ™.StojÄ…c wokół niej gapiliÅ›my siÄ™ uporczywie w miejsce, gdziejeszcze niedawno staÅ‚ pan Billings.Na szkle, w które oprawiona byÅ‚a fotografia, wciąż leżaÅ‚a gruba war-84stwa kurzu i nie widać byÅ‚o na nim żadnych, poza moimi i Liz, odcisków palców, a kiedy odwróciÅ‚emramÄ™, nic nie wskazywaÅ‚o, żeby ktoÅ› odrywaÅ‚ albo próbowaÅ‚ w jakikolwiek inny sposób naruszyć okleja-jÄ…cy zdjÄ™cie brÄ…zowy papier.Wciąż widniaÅ‚a na nim oryginalna nalepka z wytÅ‚oczonÄ… nazwÄ… firmy opra-wiajÄ…cej obrazy: RICKWOOD I SYNOWIE.OPRAWA I KONSERWACJA OBRAZÓW, VENTNOR, ISLEOF WIGHT.ObróciÅ‚em z powrotem fotografiÄ™ i przyglÄ…daliÅ›my siÄ™ jej jeszcze przez chwilÄ™. Popatrzcie powiedziaÅ‚ nagle Danny. Co to jest?Dzieci majÄ… zawsze bystrzejszy wzrok.Lepiej od każdego dorosÅ‚ego potrafiÄ… odczytywać ksztaÅ‚ty, zna-ki i zÅ‚y omen.WbiÅ‚em wzrok w miejsce, które pokazywaÅ‚ pulchny poobgryzany palec Danny ego, i wy-daÅ‚o mi siÄ™, że widzÄ™.Ledwo widoczny nad szczytem jednego ze wzniesieÅ„, które trzeba byÅ‚o minąć idÄ…cw stronÄ™ morza, pochylony prostokÄ…tny ksztaÅ‚t czarnego cylindra.MÅ‚ody pan Billings wciąż byÅ‚ obecny na zdjÄ™ciu, tyle że teraz wybraÅ‚ siÄ™ najwyrazniej na spacer.Liz potrzÄ…snęła obwiÄ…zanÄ… szarfÄ… gÅ‚owÄ…. Nie wierzÄ™ w to powiedziaÅ‚a. To musi być jakaÅ› sztuczka.ZaÅ‚ożę siÄ™, że jest wiÄ™cej fotografiitego miejsca i ktoÅ› je podmienia. Kto? zapytaÅ‚em. A co ważniejsze, po co? Dzicy lokatorzy odparÅ‚a Liz. PowiedziaÅ‚am ci już, że na strychu mieszkajÄ… najprawdopodob-niej dzicy lokatorzy albo bezdomne dzieci.To one pewnie zaÅ‚atwiÅ‚y Harry ego Martina. śśś ostrzegÅ‚em jÄ…, wskazujÄ…c gÅ‚owÄ… Danny ego.Na szczęście chyba nie domyÅ›laÅ‚ siÄ™, co ozna-cza w tym wypadku zwrot zaÅ‚atwić. MyÅ›lisz, że usiÅ‚ujÄ… nas nastraszyć, żebyÅ›my wynieÅ›li siÄ™ z domu? zapytaÅ‚em. Jak na jednymz tych filmów z Bette Davis, gdzie dzieci próbujÄ… doprowadzić jÄ… do szaleÅ„stwa, żeby odziedziczyć caÅ‚yspadek? To tylko jedna z ewentualnoÅ›ci.Bardziej prawdopodobna od duchów.NaprawdÄ™ to sobie porzÄ…d-nie przemyÅ›laÅ‚am, David, i nie wierzÄ™, żeby to mogÅ‚y być duchy.One po prostu nie istniejÄ…. A te haÅ‚asy, Å›wiatÅ‚a i caÅ‚a reszta? Nagranie z taÅ›my? Lampa stroboskopowa? W porzÄ…dku, załóżmy, że wszystko to sÄ… gÅ‚upie dowcipy.Ale gdzie oni sÄ…, ci dzicy lokatorzy? Poli-cja przeszukaÅ‚a caÅ‚y dom.Nawet zamurowanÄ… część poddasza. Nie przeszukali tego zamurowanego pomieszczenia obok twojej sypialni. Z tej prostej przyczyny, że nikt tam nie może wejść.Ani wyjść. Może jest jakieÅ› ukryte przejÅ›cie. Daj spokój, Liz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]