RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W wyniku tego kilkudziesięciu szczęściarzy zmieniło mindolluińskiepiekło na pracę w swojej specjalności, na zawsze porzuciwszy kamieniołom.A niech im, Jedyny rozsądzi.Kumai w każdym razie nie zamierzał kupo-wać sobie życia, budując dla wroga latające aparaty cięższe od powietrza, gdyż towłaśnie było jego specjalnością.Są rzeczy, których robić nie wolno, bo robić niewolno.I koniec.Ucieczka z Mindolluiny była marzeniem ściętej głowy, a innychmożliwości wyrwania się stąd Kumai nie widział.Przy tym zaczynało odgrywaćrolę wycieńczenie organizmu i coraz częściej dominowała w jego zachowaniuzwyczajna, głęboka apatia.Trudno powiedzieć, ile jeszcze by pociągnął w takimtrybie  może tydzień, a może i pół roku, ale rok, to już raczej nie.JednakżeMbanga  niech Jedyny ma go w opiece  na koniec swego żywota tak moc-no trzasnął drzwiami, że za jednym zamachem rozwiązał wszystkie Kumajoweproblemy  raz i na zawsze. 35Pod wieczór do baraku Mordorczyków, gdzie miotał się w spalającej go go-rączce inżynier drugiego stopnia, zajrzał nieznajomy: szczupły i szybki w ru-chach, a smagła twarz mieszkańca zaanduińskiego południa, była zdecydowanai władcza  najpewniej oficer z umbarskiego kapra, dziwnym zrządzeniem losuulokowany w Mindolluinie, a nie na rei galery królewskiej floty.Przez minutę stałi patrzył na tę zakrwawioną sieczkę, po której już zupełnie spokojnie, jak po swo-jej domenie, spacerowały stada tłustych much, i mruknął, do nikogo w szczegól-ności się nie zwracając:  Tak, wygląda, że do rana się upiecze. Potem zniknął,ale po pół godzinie, ku niemałemu zdziwieniu Kumajowych sąsiadów, pojawiłsię ponownie i zabrał za leczenie.Poleciwszy przytrzymać pacjenta, by się niemiotał, zaczął wcierać prosto w sączące się posoką rany jadowicie żółtą, lepkąmaść o mocnym zapachu kamfory.Spowodowało to taki ból, że Kumai natych-miast wypadł z płytkiego omdlenia, i gdyby nie był tak wycieńczony, to za diabłakoledzy z baraku nie utrzymaliby go.Jednakże Pirat, bo tak nazywali go jeńcy,spokojnie wykonywał swoją pracę i dosłownie po minucie mięśnie rannego roz-luzniły się, ciało spłynęło potem, gorączka w oczach zaczęła opadać.Troll zapadłw kamienny sen.Maść miała prawdziwie czarodziejską moc: do rana szramy nietylko podeschły, ale zaczęły też rozpaczliwie swędzieć  a to jest pewna oznakazablizniania się.Tylko kilka ran miało oznaki zapalenia  nimi zajął się ponow-nie, przybyły przed porannym apelem Pirat.Przywrócony do życia Kumał dośćponuro powitał swego zbawiciela: Nie chcę wyjść na niewdzięcznika, ale naprawdę nie dałoby się znalezć lep-szego zastosowania dla owego cudownego środka? Co za sens wyciągać z tamtegoświata kogoś, kto i tak kieruje się w tamtą stronę? Hm.Człowiek co jakiś czas powinien popełniać głupstwo, bo inaczejnie będzie człowiekiem.Proszę się odwrócić.Tak.Niech pan wytrzyma, inży-nierze, zaraz poczuje pan ulgę.Aha, wracając do głupstw.Proszę mi wybaczyćciekawość, ale dlaczego został pan w kamieniołomie? Siedziałby pan sobie terazw Minas Tirith, w królewskich warsztatach, i nie znał goryczy życia powszednie-go.175  Zostałem dlatego  prychnął Kumai  że przez całe życie hołdowałemtakiej dewizie:  Nie miotaj się pod klientem. I nagle urwał w pół słowa, gdy dotarło do niego: a skąd ten człowiek wieo jego specjalności, skoro nikomu o niej nie opowiadał i starannie ją ukrył w cza-sie  rejestracji ? Godna postawa  zupełnie poważnie skinął głową Pirat. A najciekaw-sze, że w danym przypadku jest nawet od strony pragmatycznej prawidłowa.Ro-zumie pan, jedyna prawidłowa.Przecież wszyscy, którzy wtedy zaczęli się mio-tać, już nie żyją, a pan  przy minimalnym szczęściu  wkrótce znajdzie się nawolności. Są martwi? Skąd pan wie? Stąd, że sam ich zakopywałem.Ja, jeśli mogę się pochwalić, bawię w tu-tejszym oddziale pogrzebowym.Kumai milczał przez kilka minut, trawiąc wieści.Najstraszniejsze, że pierw-szą jego myślą było:  I słusznie! A potem:  Boże mój, kim tu się stałem. Takwięc nie dotarło do niego od razu, co mówi Pirat: Jednym słowem dokonał pan słusznego wyboru, mechaniku Kumai.Oj-czyzna, jak pan widzi, nie zapomniała o panu i podjęła specjalną operację kupańskiemu uwolnieniu.Jestem jednym z uczestników tej operacji. Jak to?  Słowa zbawcy wytrąciły go do końca z równowagi. Jakaojczyzna? A co? Ma ich pan kilka? Pan zwariował! Czy naprawdę ktoś jest gotów poświęcić wielu ludzi, żebywyciągnąć stąd mnie? Wykonujemy rozkaz  sucho odparował Pirat  i nie nam sądzić, cojest ważniejsze dla Mordoru: przez lata tworzona siatka szpiegowska, czy pewieninżynier drugiego stopnia. Proszę mi wybaczyć.A przy okazji, jakoś do tej pory nie zainteresowa-łem się, jak brzmi pana imię. I słusznie pan uczynił.Nie jest ono panu do niczego potrzebne.Ucieczkazacznie się dosłownie za kilka minut, i jakikolwiek będzie jej koniec, my i tak sięjuż nie spotkamy. Za kilka minut?! Proszę mnie posłuchać, czuję się lepiej, ale nie na tyle,żeby.Ciekawe, jak przejdę przez strefę straży zewnętrznej? Jako trup, ma się rozumieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl