[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo że miał niewiele ponad trzydziestkę, był już za stary na to, żeby być wybijającymszyby i zażywającym LSD żołnierzem Ruchu.Pogłębiało to w nim poczucie, że jest niena miejscu i że się nie sprawdza, poczucie, które go nękało, mimo że bez przerwy or-ganizował marsze pokoju, czuwanie i pogadanki i proponował nudnym, obowiązko-wym owieczkom ze swojej parafii, żeby zgodziły się, aby ich ładny stary kościół stał sięazylem dla hord uciekinierów przed wojskiem, azylem pełnym łóżek polowych, koche-rów i środków chemicznych do czyszczenia toalety.Zamiast tego jednak odbywały siętu wykwintne imprezy kulturalne.Tak, odbywały się one tu, w tym kościele, gdzie aku-styka dzięki dawnym budowniczym, którzy najwyrazniej mieli swoje sekrety byłacudowna.Jednak Aleksandra, wychowana w surowym kraju eksploatowanym przez fil-mowców, robiących tysiące filmów kowbojskich, słysząc o tych budowniczych, byłaskłonna myśleć, że ludzie często postrzegają przeszłość w świetle nadmiernie roman-tycznym, podczas gdy tę przeszłość wtedy kiedy była terazniejszością cechowałataka sama dziwna pustka, jaka towarzyszy nam dzisiaj.33Ed podniósł głowę nie był wysoki, co stanowiło jeszcze jedno zródło jego roz-czarowań i spojrzał pytająco na Darryla Van Horne a.A potem zwrócił się do JaneSmart głosem, w którym pojawiła się ostra, lekceważąca nuta. Zwietnie, Jane.Wszyscy czworo spisaliście się doskonale.Mówiłem właśnieClyde owi Gabrielowi, że chciałbym, żeby takie imprezy były lepiej rozreklamowane,żeby przyjeżdżał tu cały tłum z Newport, chociaż wiem, że jego gazeta zrobiła, co mo-gła.Clyde potraktował to jako krytykę.Ostatnio jest bardzo spięty.Sukie sypiała z Edem, Aleksandra wiedziała, że tak jest, no a Jane sypiała z nim chy-ba w przeszłości.Kiedy się sypiało z mężczyzną nawet przed laty, to ten mężczyznaprzybierał specjalny ton: słoje wychodziły na wierzch jak w niemalowanym drewniewystawionym na działanie pogody.Aura Eda Aleksandra ciągle widziała aury, zdol-ność ta towarzyszyła bólom miesiączkowym a więc aura Eda emanowała z jego za-czesanych do góry z nieugiętego czoła i bezbarwnych, choć nie siwych włosów, nie-zdrowymi, zielono-żółtymi falami niepokoju i narcyzmu.Jane ciągle jeszcze walczyła ze łzami, sytuacja była niezręczna i w tej niezręcznej sy-tuacji Aleksandra przejęła inicjatywę, stając się sponsorką dziwnego nieznajomego i do-konując prezentacji: Wielebny Parsley. Ależ Aleksandro, dobrze się przecież znamy.Na miłość boską, ja mam na imię Ed.Sukie musi mu o niej opowiadać podczas ich randek, dlatego jest taki poufały.Gdziekolwiek się obrócisz, ludzie znają cię lepiej niż ty ich, bo bezustannie szpiegują.Aleksandra nie mogła się zmusić do powiedzenia Ed.Jego aura człowieka o ponurymprzeznaczeniu odrzucała ją..a to jest pan Van Horne, który się właśnie wprowadził do rezydencji Lenoxów,o czym wielebny pewnie słyszał. Rzeczywiście, słyszałem.Pana obecność tutaj to wspaniała niespodzianka.Nikt minie mówił, że jest pan miłośnikiem muzyki. Siedzę w tym trochę, można powiedzieć, półdupkiem.Cała przyjemność po mo-jej stronie, wielebny pastorze.Podali sobie ręce, a duchowny wzdrygnął się. Ależ proszę mnie nie tytułować.Dla wszystkich wrogów czy przyjaciół je-stem Ed. Więc słuchaj, Ed, wspaniały macie tutaj budynek.Ubezpieczenie od ognia musiwas kosztować fortunę. Pan jest pasterzem naszym.Na niczym nam nie zbywa* zażartował Ed Parsley,a jego niezdrowa aura poszerzyła się, kiedy na dzwięk tego bluznierstwa odczuł przy-jemność. A mówiąc poważnie, takich budowli nie wolno przebudowywać i dlatego* Księga Psalmów.Psalm 23 w przekładzie Czesława Miłosza.34starsi parafianie narzekają na schody.Niektórzy przestali śpiewać w chórze, bo nie mo-gli wejść na poddasze.A poza tym, moim zdaniem, taki wspaniały budynek, wraz z ca-łym bagażem tradycji, przeszkadza w przekazywaniu tego co usiłują przekazać współ-cześni unitarianie uniwersalności.Ja marzyłbym o tym, żebyśmy mogli otworzyćkościół na Dock Street; bo to tam zbierają się młodzi ludzie i tam jest świat interesówi handlu z całym swoim brudem. A co jest w nim brudnego? Przepraszam, ale nie dosłyszałem jak masz na imię. Darryl. A więc Darrylu, widzę, że lubisz sobie żartować ze swoich rozmówców.Jesteś czło-wiekiem wykształconym i wiesz tak samo dobrze jak ja, że między bestialstwami popeł-nianymi obecnie w Południowowschodniej Azji a nowym oddziałem banku Old Stone,w którym załatwia się sprawy nie wysiadając z samochodu, i który znajduje się zaraz zasupermarketem, istnieje bezpośredni związek; nie muszę więc wyjaśniać ci tej sprawy. Masz rację, chłopie, nie musisz powiedział Van Horne. Kiedy przemawia Mamona, Wuj Sam skwapliwie korzysta z oferty. Amen powiedział Van Horne.Jak to miło, pomyślała Aleksandra, kiedy mężczyzni rozmawiają ze sobą.Cała taagresja: to zderzenie gorsów koszul.Przysłuchując się ich rozmowie poczuła się tak za-chwycona jak wtedy kiedy spacerując w lesie natknęła się na jakiejś piaszczystej polancena ślady pazurów i na kilka piór dowodzących, że odbyła się tu walka na śmierć i życie.Ed Parsley uznał Van Horne a za coś w rodzaju bankiera, za człowieka wprowadzające-go czyn w zasady Systemu i przeciwstawiał się lekceważeniu, z których patrzył na nie-go ten wyższy od niego mężczyzna, mężczyzna, który uznał go za gardłującego piskli-wym głosem, nieudolnego liberała, niedołężnego przedstawiciela nieistniejącego Boga.Ed pragnął być przedstawicielem innego Systemu, Systemu tak samo jak ten wściekłe-go i zakrojonego na szeroką skalę [ Pobierz całość w formacie PDF ]