RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W racjach i kauzach bardzo wymownych t³umaczy, jaka to w ogóle powinna byæ eks-presja ¿ywych kamieni.Dziwi siê przeor bardzo, ale potakuje wci¹¿ Wreszcie przerywa mu: Czynienie w milczeniu jest powag¹ rzemieSlników Bo¿ych.Takimi byli budowce onegotumu w grodzie: zawziêci w milcz¹cym przykrawaniu ciosu i kamieni, od grubych g³azów napodwalinê, po najlotniejsz¹ strzelistoSæ wie¿.I nie doczekawszy siê nawet dokonania dzie³aobliczonego na trud pokoleñ kilku, schodzili w grób po dwakroæ bezimienni - bo za ¿yciai po Smierci - jako my, franciszkany.Tedy i goliard nie bêdzie mia³ nagrobka w koScielemoim: raz, ¿e ty go w ogóle nie zdzia³asz, po wtóre ¿e przeciwi siê to regule naszej.Vale. A marmuru tyle poniewiera siê za wa³em klasztoru! - sarka³ mistrz.Idzie przeor dalej - ¿aki za nim - gdy z ciemnej nawy wystêpuje ku nim brat £ukasz, ca³yschowany w kapturze i sam jak ta zmora ciemnoSci.Uj¹³ przeor chorego za rêkê i prowadzimiêdzy ¿aki, jak gdyby go z nimi zaprzyjaxniæ chcia³. Oto mój najcichszy - powiada - mój najbardziej milcz¹cy! I nieustannie w sobie pracuj¹cy -w lêku w¹tpliwoSci ci¹g³ych.Przydajcie mu, ¿aki, nieco w³asnej lekkomySlnoSci, obudxciew nim wasze m³ode w³adze radoSci i Smiechu - beati ridentes!155 I obj¹wszy go wpó³ przed oczyma ¿aków, b³aga ich nieomal: Zleczcie mi go, ch³opcy, bo staroSæ moja bezradna jest przed acedi¹ duszy m³odej.JeSli cie-niem samego siebie ma siê wa³êsaæ po klasztorze, raczej tañczyæ mi go nauczcie.Bo tañczyæbrat £ukasz (widzia³em) nie umie wcale.Zapali³ wraz ¿aków ten apel do ich w³adz dusznych - ju¿ okr¹¿aj¹ mnicha.Lecz on nachyli³ siê tymczasem przeorowi do ucha i szepce coS tajemniczego, wskazuj¹c pozasiê - w ciemnoSci za o³tarzem. Zwidy to i zmory, bracie - przerywa mu ojciec.Z ¿¹dz zatajonych rodz¹ siê one wszystkie.Opad³y przeora ¿aki w gwa³townym rozciekawieniu: co te¿ siê mnichowi zwiduje po ciemnoSciach? Powiada, ¿e na fletni mu wci¹¿ przygrywa w uszach, a podczas i wyskakuje przed niego -pl¹saj¹cy na kopytkach swoich. Faunus! - odgaduj¹ ¿aki radoSnie.- Pan!  Ci!. - zgromiæ ich musia³ przeor za takie ura-dowanie siê w koSciele. ¯e zwid, wiadomo - t³umaczy³ za wszystkich ¿ak najroztropniejszy.- Aleæ i taki bodaj na-wet - nie z piek³a on rodem.Bowiem Swiêty Antoni wywiód³ ich z ciemnoSci pogañstwa; samisiê o to doñ zg³osili na pustyni egipskiej.Powtarza³ ¿ak akuratnie to, co dzieñ przedtem us³ysza³ by³o w gospodzie od goliarda.Ale porozwa¿eniu dodaje ku temu racje ju¿ w³asne: Za radosnoSci¹ ci¹gnê³o ich naturê zawsze.A¿ ich dowiod³a ta têsknota do nowiny najrado-Sniejszej, jaka kiedykolwiek by³a: do betlejemskiej!Tu przeor zagarn¹³ obur¹cz g³owê ¿aka i wyca³owa³ policzki jego Swie¿e. DobrzeS to rzek³, bracie ¿aczku! Sam brat Leon, najpogodniejszy przyjaciel Franciszka, niepowiedzia³by lepiej.Mnich tymczasem szepce dalej przeorowi na ucho, ¿e na nic teraz i klasztorowi pacierze jego,¿e miêdzy trêdowatych mu teraz iSæ, ich rany omywaæ, wszy z ich ³achmanów wygarniaæ:dobroczynnoSæ sprawowaæ.Smêtnie kiwa przeor g³ow¹ na to: I tak¹ bywa ostatnia ucieczka nierz¹dnego smutku! A w misericordiê dla siê rade by zamie-niæ wszystk¹ serc szczodrobliwoSæ - corda miserorum. Tu ¿ak roztropny a¿ rêce w zdumie-niu za³ama³. I franciszkanin tak¹ rzecz powiada?! Tak mi³oSæ dla ludzi poni¿a? Przeor po-klepa³ go tylko d³oni¹ po czubie. Jak to mistrz i po Smierci nawet z ust ¿aków gada! S³owo w s³owo s³ysza³em to ju¿ od nie-go.Jakbym z goliardem wci¹¿ jeszcze rozmawia³ tu, w waszej kompanii.Widz¹c jednak pewne zaniepokojenie sumienia w wejrzeniach m³odzie¿y, dodaæ musi po chwili: Wiêdnie wszystko, co nie wyrasta z korzenia mi³oSci.Przedsiê nie amor, nie misericordia,lecz caritas zwie siê mi³oSæ nasza.Tu zaS - wskaza³ w dó³, jakby na fundamenty klasztoru -tu posiewem Franciszka najg³êbiej w ³ono ziemi siêgn¹³ ów korzeñ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl