[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od nikogo nie otrzymał odpowiedzi.Wzruszył ramionami i postawił stopę na samym początku pochylni - przypomniawszysobie, kiedy właściwie było już za pózno - że właśnie przez coś takiego wpadł.nocóż, przede wszystkim przez coś takiego.Kiedy jednak przeniósł część ciężaru ciałana stopę, ustawioną na skraju lekko opadającej płaszczyzny, stopa ruszyła naprzód,jakby żyła własnym życiem.Lando podskoczył i szybko dołączył do niej drugą stopę.Przekonał się, że jadąc na czymś w rodzaju szklistej taśmy pozbawionego szczególnychcech transportera, porusza się, mimo iż nie idzie - czyli dokładnie tak, jak utrzymywałajedna z proroczych Pieśni Mohsa.Obejrzał się przez ramię.Starzec jechał kilka kroków z tyłu, ale sprawiał wrażeniezaniepokojonego.Zapewne nie był zachwycony faktem spełnienia się jednej zprzepowiedni.No cóż - pomyślał Calrissian.- Czy kiedykolwiek jacyś ludzie byliby rzeczywiście z tegozadowoleni?Pomieszczenie, do którego wkrótce wjechali, było dość przestronne - mogło mieć jakieśdziesięć metrów szerokości.A kiedy znalezli się pod podłogą, zaczęło się im wydawać,że ruchomy chodnik sunie poziomo.Stwierdzili jednak, że sklepienie nad ich głowamidzieli od ruchomej podłogi stale taka sama odległość, wynosząca mniej więcej dziesięćmetrów.Boczne ściany, tworzące w pierwszych chwilach kąt prosty z podłogą, pózniejzaczęły zakrzywiać się nad ich głowami, nadając całości wygląd gigantycznej rury.Z początku ściany nie wykazywały żadnych szczególnych właściwości.Sprawiały wrażenieprzezroczystych, ale pogrążonych w ciemności.W podłodze nie dało się zauważyćżadnych ruchomych części.Położony na niej przedmiot poruszał się tak samo szybko,jak Lando, Mohs i Vuffi Raa.Gdyby Lando nie spoglądał na ściany, nie mógłby stwierdzić,czy podłoga w ogóle się porusza.87@ Lando Calrissian i Myśloharfa Sharów- EEEVVVUUUHHHVVVIII EEERRRAAA, EEEJJJA.AAKKK EEESSSIIIEEE EEECCCZZZUUUIIIEEESSSZZZ?Android trzymał się z całej siły małżowiny Calrissiana.Obserwował, mierzył i starałsię robić wszystko, co mógł - zapewne z uwagi na to, że ktoś inny niósł ciężar jegomikroskopijnego ciała.Mimo to największą część uwagi poświęcał zagadnieniurozmiarów.Założył, że to on uległ miniaturyzacji - na razie nie zastanawiał się nad tym,w jaki sposób, ani nad faktem, że jego stan jest sprzeczny z kilkoma prawami fizyki.Zpewnością jednak nie chciałby spędzić reszty życia, zmniejszony do rozmiarów okrucha.Androidy czasami żyją długo, bardzo długo.Z drugiej strony, było możliwe, że to Lando i jego sędziwy towarzysz, gwałcąc kilkainnych praw fizyki, w tajemniczy sposób urośli.Vuffi Raa nie sądził, że musi pytać ich oto, co sądzą na temat takiej hipotezy.Jego rozważania zostały przerwane przez tę część świadomości, która zajmowała sięobserwacjami.Westchnąwszy cicho w mechanicznym duchu, przygotował się na jeszczejeden trud kolejnej rozmowy.- Mistrzu, chyba korytarz zaczyna lekko zakręcać.- Nie tak głośno, Vuffi Raa! Zakręcać? - Lando rozejrzał się na boki.Niczego nie zauważył.Widocznie promień krzywizny musiał być duży.Nagłe przyszła mu do głowy pewna myśl.- Jak bardzo? I kiedy zatoczy pełne koło? W pewnym miejscu musi złączyć się sam zsobą, a my powinniśmy zauważyć, w którym.I to bez względu na to, czy obróci się tonaszą korzyść, czy niekorzyść.- Nie sądzę, mistrzu.Nigdy nie przestaliśmy się zagłębiać.Zjeżdżamy cały czas corazniżej, jakby po gigantycznej spirali.- Coś takiego! Jak szybko? - powtórzył Calrissian.Stary Tok przysłuchiwał się ich rozmowiez dziwnym wyrazem pozbawionej oczu twarzy. Jaką średnicę może mieć ta spirala?- Według czyjej skali? Lando zachichotał.- Dobre pytanie.Niech będzie według mojej, jeżeli nie masz nic przeciwko temu.I takmusiałbym to przeliczyć, prawda?Vuffi Raa powstrzymał się od stwierdzenia - i to tylko dlatego, że rozmowa była zajęciemwprost nieprawdopodobnie nudnym - że dotychczas Lando nie bardzo radził sobie zobliczeniem czegokolwiek.Zamiast tego podzielił albo pomnożył przez mniej więcejsześćdziesiąt wszystkie dane, jakich dostarczały mu czujniki.- W tej chwili jakieś dziesięć klików.Opada sto metrów na każde trzydzieścikilometrów.- Potrafisz ocenić, jak szybko ta rzecz się porusza?- Około dwudziestu kilometrów na godzinę.Spirala opada o jeden poziom co każdądwudziestą trzecią część okresu obrotu planety.Podróż ciągnęła się chyba bez końca.Mijała godzina za godziną.Vuffi Raa pierwszy zauważył, że wygląd ścian uległ dostrzegalnej zmianie.- Mistrzu.Proszę, zwróć uwagę, że przez ściany zaczyna być coś widać.- Widzę.- Lando wbił spojrzenie w jaśniejące ściany.Tam, gdzie jeszcze przed chwiląpanowały nieprzeniknione ciemności, zaczynały pojawiać się jakieś formy i kształty.Odnosił wrażenie, że jedzie autostradą, która niedługo ma się wyłonić z tunelu,poprowadzonego pod wierzchołkiem góry.- Nareszcie wydostaliśmy się z tej piramidy!Jesteśmy teraz pod nią!88@ Lando Calrissian i Myśloharfa SharówROZDZIAA XVIOdbyli wyprawę do samego serca planety.Zciśle biorąc, mijało to się z prawdą, jak Vuffi Raa nie omieszkał od razu zauważyć, aleLando nie miał nic przeciwko tej metaforze.Wręcz przeciwnie, bardzo mu się podobała.Geologiczne warstwy, które mijali i oglądali, pochodziły -jak twierdził mały android - zokresu, kiedy na Rafie Pięć dopiero budziło się życie.Stwardniałe na kamień złoża,uformowane przez żyjące w morzach i oceanach mikroskopijne organizmy, których napróżno byłoby szukać teraz na prastarej, spalonej słońcem powierzchni planety, przeplatałysię z blokami zastygłej lawy, jaka wypłynęła kiedyś z wnętrz wulkanów [ Pobierz całość w formacie PDF ]