RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ma potrzeby układać elaboratu.Proszę po prostu przed­stawić mi sprawę.Niechże pan siada i ujmie nogom ciężaru.Nie wie pan - choć pewnie dowie się pan o tym za parę lat - jakie to ważne, by dać odpocząć stopom.- Chyba jestem już na to wystarczająco stary - po­wiedział Tommy.- Nie czeka mnie wiele, prócz trumny w stosownym czasie.- Och, wcale bym tak nie powiedział.Mówię panu.kiedy przekroczy się pewien wiek, można żyć wiecznie.Więc o co chodzi?- Mówiąc krótko, wprowadziliśmy się z żoną do nowego domu, przeszliśmy przez całe zamieszanie zwią­zane z przeprowadzką.- Rozumiem - wtrącił pan Robinson - dobrze ro­zumiem.o czym pan mówi.Elektrycy na każdym skrawku podłogi.Wycinają otwory, w które każdy wpada.- Poprzedni właściciele chcieli sprzedać trochę ksią­żek.Sporo dziecięcych.Wie pan, książeczki takie jak Henry i tym podobne.- Pamiętam tę książkę z własnej młodości.- W jednej, którą moja żona czytała, znaleźliśmy podkreślony fragment.Zaznaczone litery tworzyły zda­nia.To, co teraz powiem, zabrzmi głupio.- Miejmy nadzieję - powiedział pan Robinson.- Je­śli coś brzmi głupio, zawsze chcę to usłyszeć.- Więc to brzmiało: “Mary Jordan nie zmarła natu­ralną śmiercią.To musiało być jedno z nas".- Bardzo, bardzo interesujące - ocenił pan Robinson.- Nie spotkałem się jak dotąd z niczym podobnym.Tak napisano? Mary Jordan nie zmarła naturalną śmiercią.Kto to napisał? Odnaleźliście autora?- Najwyraźniej był nim chłopiec w wieku szkolnym.Należał do rodziny nazwiskiem Parkinson.Mieszkali w tym domu, a on był ich synem, jak sądzimy.Nazywał się Alexander Parkinson.Przynajmniej taka osoba została pochowana na miejscowym cmentarzu.- Parkinson - powtórzył pan Robinson.- Proszę chwilę zaczekać.Niech pomyślę.Parkinson.tak, wie pan, że to nazwisko łączono z pewną sprawą, choć trudno przypomnieć sobie, z czym konkretnie.- Bardzo chcielibyśmy dowiedzieć się, kim była Mary Jordan.- Ponieważ nie zmarła naturalną śmiercią.Tak, to pasuje do wydarzeń w tamtej części kraju.Lecz wygląda dziwnie.Czego się pan o niej dowiedział?- Niczego - odparł Tommy.- Nikt z mieszkańców nie pamiętał jej, ani nie miał nic ciekawego do powie­dzenia.Ktoś wspomniał, że była guwernantką lub osobą, którą dzisiaj nazywamy opiekunką do dzieci.Nie pa­miętali.Może Mamselle.może Frołlajn.To bardzo trudna sprawa.- Umarła.Czy wiadomo, na co?- Ktoś przez pomyłkę przyniósł z ogrodu naparstnicę razem ze szpinakiem.Wszyscy ją jedli, ale taka ilość nie mogła nikogo zabić.- Tak, stanowczo była zbyt mała.Lecz gdyby potem wlać silną dawkę wyciągu z naparstnicy do kawy i do­pilnować, by Mary Jordan ją wypiła - ją lub doprawio­nego w ten sam sposób drinka.wówczas, jak pan powiedział, winę zrzucono by na liście naparstnicy i całą sprawę uznano za przypadek.Lecz Alexander Parker czy jak brzmiało nazwisko chłopca okazał się zbyt sprytny.Był innego zdania, prawda? Ma pan jeszcze jakieś in­formacje, panie Beresford? Kiedy to się stało? W czasie drugiej wojny, pierwszej czy wcześniej?- Wcześniej.Według plotek krążących wśród przod­ków obecnych mieszkańców.Mary była niemieckim szpiegiem.- Pamiętam tę sprawę, wywołała sporo zamieszania.Każdy Niemiec pracujący w Anglii przed tysiąc dziewięćset czternastym był oskarżany o szpiegostwo.Zamieszany w to angielski oficer pozostawał “poza podejrzeniem".Nigdy nie podobają mi się ludzie “poza podejrzeniem".Działo się to dawno, nie sądzę, by pisano o tej sprawie w ostatnich latach.Choć niektóre rzeczy odgrzebuje się, ujawniając akta, by zainteresować czytelników.- Tak, lecz znamy tylko ogólny zarys tej historii.- Tyle z niej pozostało.Rzecz łączyła się, oczywi­ście, z tajną dokumentacją łodzi podwodnych, którą wówczas skradziono.Wraz z nowinkami dotyczącymi lotnictwa.To właśnie przyciągnęło uwagę publiczną.Lecz liczy się nie tylko to.Istniał jeszcze polityczny aspekt całej sprawy.Chodziło o naszych wybitnych po­lityków.Wic pan, ludzi, o których mówi się “uczciwy do gruntu".W przypadku ludzi w służbie kraju praw­dziwa uczciwość jest równie niebezpieczna, jak stanie “poza podejrzeniem".Prawdziwa uczciwość to mój ko­nik.Pamiętam ostatnią wojnę.Pewni ludzie nie byli tak uczciwi, jak sądzono.Jeden facet mieszkał tu, niedaleko.Miał chyba domek na plaży.Zdobył wielu uczniów, wychwalając Hitlera.Twierdził, że jedyną szansą dla nas jest stanąć po jego stronie.A wydawał się bardzo prawy.Miał wspaniałe pomysły.Pragnął zlikwidować nędzę i niesprawiedliwość.Tak.Dął w faszystowską trąbkę, nie nazywając jej faszystowską.Do tego Hiszpania.Walczył po stronie Franco.No i razem z drogim starym Mussolinim.Tak, wiele dróżek wiedzie do wojny.Sprawy, które nigdy nie wyszły na jaw, o których nikt nie wiedział.- Pan chyba wie wszystko - powiedział Tommy.- Przepraszam.Niezbyt to uprzejme Z mojej strony.Ale to naprawdę ekscytujące spotkać człowieka, który zdaje się wiedzieć wszystko.- Często wsadzałem palec między drzwi, można by rzec.Docierałem do spraw toczących się z boku lub daleko od centrum.Wiele można usłyszeć.Również od starych kumpli, którzy siedzieli w bagnie po szyję i sami sporo wiedzieli.Zaczyna pan to odkrywać, jak sądzę?- Tak - przyznał Tommy - to prawda.Spotykam starych znajomych, ci z kolei spotykają się z innymi, a przecież i ja, i oni wiemy sporo.Nie widzieliśmy się od dawna, lecz gdy teraz rozmawiamy, dowiaduję się bardzo interesujących rzeczy.- Widzę, dokąd pan zmierza, gdzie chce pan dotrzeć - powiedział pan Robinson.- Ciekawe, że akurat pan natrafi na tę sprawę.- Problem w tym, że tak naprawdę nie wiem.może zachowujemy się głupio.To znaczy kupiliśmy dom.i to taki, jakiego szukaliśmy.Wyremontowaliśmy go - tak, jak chcieliśmy, próbujemy nadać jakiś kształt ogrodowi.Nie chcę ponownie zamieszać się w jakąś aferę.Z naszej strony to czysta ciekawość.Coś wydarzyło się dawno temu i trudno oprzeć się myślom: co się stało i dlaczego.Lecz takie rozmyślania nie mają sensu.Nie przyniosą nikomu pożytku.- Wiem.Po prostu chcecie wiedzieć.Tak już skon­struowany jest człowiek.To zmusza nas do badania świata, oceanów, lotów na księżyc, szukania ropy w Mo­rzu Północnym i źródła tlenu w morzu, a nie w lasach.Bez przerwy dokonuje się nowych odkryć - przez czystą ciekawość.Zapewne bez niej człowiek nie różniłby się od żółwia.Taki żółw ma bardzo wygodne życie.Śpi przez całą zimę i nie je nic prócz trawy, o ile wiem, by przetrwać lato.Nie brzmi to może interesująco, lecz za to spokojnie.Z drugiej strony.- Z drugiej strony człowiek bardziej przypomina mangustę.- Świetnie, czytuje pan Kiplinga.Cieszę się.Obecnie nie ceni się go tak wysoko, jak powinno [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl