[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiem, trudno mi w to uwierzyć, może inni, ale Ty…? W stosunku do mnie…?! Jednakże ONA się przy tym upiera, jest starsza ode mnie, bardziej doświadczona, może zatem ma trochę racji…Oczywiście, że chodzi mi o ten okropny eksces wtedy, po wyjściu z kina! Jak mogłeś uczynić coś podobnego?! Jak mogłeś tak bez słowa, bez pytania mnie o zdanie, bez uprzedzenia, dać mu kluczyki do mnie!!! Potraktowałeś mnie, jakbym była kobietą publiczną!!! I dla kogo, dla Kwiatkowskiego; dla jego głupiej fanaberii!!! Jak mogłeś…?!!!Do owego straszliwego momentu byłam taka zadowolona i tak absolutnie przyznawałam Ci słuszność, kiedy nie dopuszczałeś jej do mojej kierownicy bez nadzwyczajnie istotnego powodu, kiedy zabierałeś mnie jej sprzed nosa i nie pozwalałeś mną jeździć! Wiedziałeś przecież doskonale, że jesteś dla mnie bez porównania ważniejszy i tysiąc razy wolę Ciebie, niewątpliwie miałeś na uwadze moje dobro i moje uczucia i myślałam, że pod tym względem zawsze mogę na Ciebie liczyć! A Ty mnie tak zawiodłeś! Pozwoliłeś mnie używać Kwiatkowskiemu tylko dlatego, że akurat miał taką fantazję…! Nie, doprawdy, tego się po Tobie nie spodziewałam i przypuszczam, że teraz, kiedy już wiesz, co o tym myślę i jak bardzo jestem rozgoryczona, postarasz się jakoś mnie przeprosić! Kwiatkowski ma twardą rękę, jego sposób prowadzenia absolutnie mi się nie podoba, przywykłam do delikatności i do tej pory jeszcze mam siniaki na różnych częściach! Doprawdy, nie jestem pewna, ale tak mi się wydaje, gdybym wiedziała, że tak będzie, że coś podobnego nastąpi, wolałabym chyba raczej zrezygnować z tego dodatkowego tygodnia z Tobą…ONA mówi, że jeszcze się sama przekonam.Natrząsa się ze mnie, mówi, że proszę, teraz widzę, jak wygląda Twoja miłość.Po pierwszych wybuchach namiętności stopniowe zobojętnienie… Nieprawda, nie wierzę w to! Jesteś może nieco lekkomyślny, zdarza Ci się uczynić coś bez zastanowienia, ale to nie świadczy, że przestajesz mnie kochać! Oczywiście, że kochasz mnie ciągle tak samo i nawet mogę zrozumieć ten wygłup z Kwiatkowskim, bo domyślam się, że jesteś ze mnie dumny, wiesz, że to renault Kwiatkowskiego nawet się do mnie nie umywa, i po prostu chciałeś się mną pochwalić.Nie przyszło Ci na myśl, jak bardzo mnie to dotknie, rozumiem, postaram się przebaczyć.Niemniej jednak ciągle mam wielki żal do Ciebie…Muszę Ci się też przyznać, że nie bardzo mi się podobały te wycieczki w plener.Wiesz, te z Krystyną, z jakimiś innymi obcymi osobami, a już zupełnie wyjątkowo z tą przeraźliwie chudą Strzygą, która jeździła z nami ostatnio.Krystyny nie lubiłam i nie lubię bardzo intensywnie, ale to jest wręcz nic w porównaniu z moim nastawieniem do tej niedożywionej zmory!Do Krystyny zresztą zacząłeś się wreszcie odnosić w sposób właściwy, wyraźnie zobaczyła, kto tu jest ważniejszy, przekonała się, że przedkładasz mnie nad nią.Dostarczyłeś mi wielkiej satysfakcji, odmawiając jej przejazdu mną przez tamto okropne błoto, musiała iść sobie sama piechotą i była tak wściekła, że moja niechęć do niej znacznie złagodniała.Prawie stała mi się obojętna.Ale ta…?! Czy Ty nie widzisz tych drapieżnych zębów, tych sterczących kości, przecież to sam szkielet, ugniata mnie w siedzenie, doprawdy, istny kościotrup! I cóż Ty wyprawiasz, włóczysz mnie po jakichś bezdrożach i wertepach, po wykrotach i piaskach, te wszystkie kamienie, korzenie i pieńki obijają mi całe podwozie, a na domiar złego zostawiasz mnie potem samą byle gdzie, oddalasz się i wcale się mną nie zajmujesz! Co Ty sobie wyobrażasz, że przemieniłam się nagle w traktor?! Za każdym razem spodziewam się po wycieczce z Tobą jakichś przyjemności, liczę na to, że jedziemy może nad czystą wodę, że mnie umyjesz, zrobisz mi masaż pastą, wypolerujesz, obejrzysz, tymczasem co? Zostawiasz mnie w jakichś chaszczach, wądołach, na rozmaitych dziurach i nierównościach, ustawiasz mnie krzywo, przechyloną na którąś stronę, wyglądam głupio, olej mi spływa nie tam, gdzie trzeba, a sam oddalasz się dokądś w towarzystwie jakiejś istoty, którą zabrałeś, nie wiadomo po co…No owszem, przyznaję, niektóre z tych osób okazują się przydatne, zamiatają moją podłogę i trzepią moje wycieraczki, te spod nóg [ Pobierz całość w formacie PDF ]