[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gdzie trumna hrabiego Ferdynanda? spytał Kortejo. Tutaj odparł Landola, wskazując na trumnę, na której z daleka błyszczały złote litery. Na pewno jest pusta? Niestety. Dlaczego niestety? Bo wolałbym, aby rzeczywiście leżał w niej hrabia. Drobiazg, dostaniemy go prędzej czy pózniej. No to do roboty.Podsunęli pod wieko barki chcąc je wyrwać siłą, tymczasem przyszło im to bez żadnegotrudu.Wieko z hukiem potoczyło się na ziemię, równocześnie z ust obojga wydarł się krzykprzerażenia.W trumnie leżała jakaś długa postać z nosem wielkim i zakrzywionym jak hak.Omało nie umarli z przerażenia.* * *Aby to zrozumieć musimy powrócić do Vera Cruz, do chwili kiedy kapitan Wagner razemz Robertem, Sępim Dziobem i Petersem wybiegli z restauracji na dworzec, by złapaćzbiegów.Przy pomocy pięciocentówki dowiedzieli się, że przed godziną trzech cywilów pojechałopociągiem przeznaczonym dla wojska do Lamalto.Trzeci podróżny stał się zagadką. Kiedy odjeżdża najbliższy pociąg? spytał Robert. Dopiero za trzy godziny usłyszeli. No to mamy jeszcze dosyć czasu.Odeszli na bok. Uciekli! zawołał kapitan Wagner. I temu wszystkiemu jestem winien ja.Co terazrobić? Musimy cierpliwie czekać, przyjacielu odparł Robert. Następnym pociągiem pojadęza nimi.Może uda mi się złapać ich w stolicy. A ja muszę wysłać kogoś powiedział kapitan aby zawiadomił hrabiego o moimprzybyciu.Może pozwolą panowie na to, aby się do was przyłączył. Jak najbardziej, tylko żeby nam nie przeszkadzał powiedział Helmer. Co to, to nie.Czy wyrażą panowie zgodę na to, aby był nim Peters. Oczywiście, nawet się dobrze składa, bo on ich zna. Lepiej nawet niż ja.Twarz majtka rozjaśniła się. Chodz chłopcze teraz na statek, tam dam ci konieczne instrukcje, a potem w drogę.Gdzie się spotkamy pózniej? Najlepiej w tej restauracyjce, w której się spotkaliśmy odparł Robert. Dobrze, do zobaczenia.Kapitan z Petersem poszli na statek, a Robert ze swoim towarzyszem udali się donaczelnika stacji.50 Wolno zapytać kiedy odchodzi najbliższy pociąg? spytali.Urzędnik popatrzył na zegari odwracając się odrzekł: Za dwie i pół godziny.Robert już wprawdzie wiedział, ale chciał się upewnić i dowiedzieć, czy będą dla nichmiejsca. Chcą nim może panowie jechać? spytał kolejarz wpatrując się w nich badawczo. Naturalnie odparł Robert. Bardzo mi przykro, ale cywili nie wolno nam przewozić. Proszę pozwolić, że się przedstawię wyjął z kieszeni paszport i podał naczelnikowi. Do usług panie kapitanie powiedział, gdy uważnie zapoznał się dokumentami. Ilemiejsc pan potrzebuje? Trzy. Proszę bardzo, czy w pierwszej klasie będzie dobrze? Tak, bardzo dziękuję.Czy w Lomalto będziemy mieli sposobność do dalszej podróży, dostolicy? Teraz nie, jest dyliżans, ale kursuje jeden raz dziennie. To jaka jest możliwość dalszej podróży. Radziłbym panu kupić konie.Ja sam mam kilka dzielnych rumaków, które panowiewyjeżdżając z Meksyku będziemy mogli swobodnie sprzedać.W razie kupna,przetransportuję je panu do Lomalto bezpłatnie. Proszę je pokazać.Niedługo kupno doszło do skutku, Robert wybrał trzy znakomite wierzchowce. Bogu dzięki! zawołał Sępi Dziób. Znowu będę mógł nogi włożyć w strzemiona, jużsię tak za tym stęskniłem, że z rozpaczy chciało mi się już nieraz wsiąść na swój własny nos ipogalopować na prerię.Może godzinę przed odjazdem pociągu zjawił się Wagner z majtkiem.Usiedli z Robertemi Sępim Dziobem w restauracji, po czym Wagner opowiedział im pokrótce, w jaki sposóbwyratował z opresji hrabiego Ferdynanda i pozostałych, a Robert przekazał mu sprawozdaniez ostatnich wypadków. To znaczy, że oni znowu zniknęli? zawołał kapitan przerażony. Niestety.Ale spodziewam się, że uda mi się odnalezć ich ślady, w wówczas zemstabędzie okropna. Może już gonimy ich śladem? odezwał się Sępi Dziób. W jaki sposób? spytał Robert. Bo gonimy za Landolą i Kortejem, a ci niezawodnie udadzą się tam, gdzie znajdują sięzbrodniarze, a więc i nasi przyjaciele. To prawda, dlatego musimy dołożyć wszelkich starań, by ich złapać. Jednak to może potrwać zbyt długo, dodał kapitan a ja tu, w tym klimacie żółtej febrynie mogę tak długo cumować, inaczej ludzie na statku wszyscy mogą się pochorować. To niech pan popłynie do innego, zdrowego portu. Dobrze, będę czekał w zatoce Bermeja.Właśnie dał się słyszeć gwizd lokomotywy.Pożegnali się więc z Wagnerem serdecznie,wsiedli do wagonu i za dwie godziny dojechali do Lomalto.Tam dowiedzieli się, że cywile,którzy przybyli poprzednim pociągiem pojechali dyliżansem do stolicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]