[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie mogę powiedzieć, że się jej nie spodziewałam.Jego chęć życia umarła razem z Jetamio.Jedni ludzie potrafią przezwyciężyć tragedię, a inni nie.Ayli podobał się sposób wyrażania się tej kobiety.Nie bez uczuć, ale otwarty i bezpośredni.Najwyraźniej nadal była Mamutoi.Pozostali członkowie jaskini pozdrowili Aylę.Wyczuwała pełną rezerwy akceptację, ale i dużo ciekawości.Jondalara witali ze znacznie mniejszym skrępowaniem.Należał do rodziny; nie ulegało wątpliwości, że traktowali go jak swojego i gorąco witali z powrotem w domu.Darvalo nadal trzymał kapelusz-koszyk z jeżynami i czekał, aż wszyscy się przywitają.Podniósł je i pokazał Dolandowi.- Tu jest trochę jeżyn dla Roshario - powiedział.Dolando zauważył dziwny kosz; nie był zrobiony w znany im sposób.- Ayla mi je dała - ciągnął Darvalo.- Zbierali jeżyny, kiedy ich spotkałem.Te już były zerwane.Obserwując młodego człowieka, Jondalar pomyślał nagle o jego matce.Nie spodziewał się, że nie spotka Serenio, i był rozczarowany.Naprawdę ją kochał na swój sposób, i miał nadzieję ją spotkać.Czy spodziewała się dziecka, kiedy odeszła? Dziecka z jego ducha? Może zapyta Roshario.Powinna wiedzieć.- No to jej zanieśmy - powiedział Dolando, kiwając głową do Ayli w milczącej podzięce.- Jestem pewien, że będą jej smakowały.Jeśli chcesz wejść, Jondalarze, to myślę, że nie śpi teraz, i wiem, że będzie chciała cię zobaczyć.Weź także Aylę.Zechce ją poznać.Bardzo jej ciężko.Wiesz, jaka jest.Zawsze na nogach, zawsze zajęta, zawsze pierwsza do przywitania gości.Jondalar przetłumaczył to Ayli, która skinęła głową.Zostawili konie na łące, ale dała znak Wilkowi, żeby trzymał się blisko niej.Widziała, że drapieżnik nadal niepokoił ludzi.Oswojone konie były dziwne, ale nie wydawały się niebezpieczne.Wilk jednak jest drapieżnikiem, zdolnym do wyrządzenia krzywdy.- Jondalarze, myślę, że najlepiej będzie, jeśli Wilk na razie będzie przy mnie.Spytaj Dolanda, czy mogę go wprowadzić, dobrze? Powiedz mu, że jest przyzwyczajony do przebywania w pomieszczeniach - powiedziała Ayla w mamutoi.Jondalar powtórzył jej prośbę, chociaż Dolando ją zrozumiał, co Ayla podejrzewała, obserwując jego reakcje.Dobrze wiedzieć, że rozumie mamutoi.Poszli na tyły kotliny i weszli pod półkę z piaskowca, minęli środkowe palenisko, które najwyraźniej było miejscem zgromadzeń, i podeszli do drewnianej budowli, przypominającej pochyły szałas.Kiedy podchodzili, Ayla studiowała jej konstrukcję.Ukośnie idąca kalenica była wbita w grunt z tyłu i podparta drągiem z przodu.Opierały się o nią zwężające się u końca dębowe deski, które zostały odłupane promieniście z dużego pnia.Deski miały różną wielkość, ustawiono je tak, że najkrótsze były z tyłu, a najdłuższe z przodu.Kiedy podeszła bliżej, zobaczyła, że zostały połączone cienkimi witkami wierzbowymi, przeciągniętymi przez wyborowane w deskach otwory.Dolando odsunął żółtą zasłonę z miękkiej skóry i przytrzymał ją, żeby wszyscy mogli wejść.Przywiązał ją do ramy, by wpuścić więcej światła, choć tu i ówdzie wpadało wąskimi smugami między deskami, jednak większa część ścian pokryta była skórami, żeby ustrzec się przeciągów, mimo że w tej wyciętej w górach niszy, przypominającej zatokę, nie było dużo wiatrów.Przy wejściu znajdowało się niewielkie palenisko, a nad nim krótsze deski tworzyły otwór dymny, ale brakowało pokrywy od deszczu.Skalny nawis chronił chatę przed deszczem i śniegiem.Wzdłuż jednej ściany, w tyle domostwa, było posłanie, szeroka drewniana półka umocowana z jednej strony do ściany i podparta z drugiej palikami.Pokryta była wypchanym skórzanym siennikiem i futrami.W przyćmionym świetle Ayla z trudem dostrzegła leżącą kobietę.Darvalo przyklęknął przy posłaniu i wyciągnął jeżyny.- To jeżyny, które ci obiecałem, Roshario, ale ja ich nie zebrałem.Ayla to zrobiła.Kobieta otworzyła oczy.Nie spała, próbowała tylko odpocząć, lecz nie wiedziała o przybyciu gości.Nie zrozumiała imienia wypowiedzianego przez Darvala.- Kto je zebrał? - spytała słabym głosem.Dolando pochylił się nad posłaniem i położył rękę na jej czole.- Roshario, patrz, kto tu jest! Jondalar wrócił.- Jondalar? - zdziwiła się i spojrzała na mężczyznę, który klęczał przy posłaniu obok Darvala.Wzdrygnął się na widok bólu wyrytego w jej twarzy.- To naprawdę ty? Czasami śni mi się, że widzę mojego syna albo Jetamio, a potem budzę się i to nie jest prawda.Czy to naprawdę ty, Jondalarze, czy tylko sen?- To nie jest sen, Rosh - powiedział Dolando.Jondalarowi zdawało się, że widzi w jego oczach łzy.- Naprawdę jest tutaj.I przyprowadził kogoś ze sobą.Kobietę Mamutoi.Na imię ma Ayla.- Skinął na nią, żeby podeszła.Ayla dała znak Wilkowi, żeby usiadł, i podeszła do kobiety.Poznała natychmiast, że kobieta miała silne bóle.Oczy jej były szkliste i podbite ciemnymi półkolami, tak że robiły wrażenie zapadniętych; twarz była pokryta rumieńcem gorączki [ Pobierz całość w formacie PDF ]