[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No i kto może ją teraz uratować? - spytał cicho Raik Na Seem, jakby zakłopotany głośnym zachowaniem Elryka w miejscu medytacji.Albinos zapanował nad sobą i przeprosił gestem za wybuch.- Czy nie ma napoju, który mógłby ją obudzić?Raik Na Seem pokręcił głową.- Wszystkich pytaliśmy i wszędzie szukaliśmy.Zaklęcie rzucił przywódca Sekty Wróbla, który zginął, gdy przedwcześnie zapragnęliśmy zemsty.Raik Na Seem wyprowadził ich pomiędzy pogrążonymi w medytacji, obojętnymi na wydarzenia wokoło postaciami z powrotem na pustynię, gdzie stały warty.Lampy i pochodnie rzucały wielkie cienie na piasek, a światło rubinowego księżyca niczym krwawy przypływ zalewało wszystko szkarłatem.Elryk przypomniał sobie, jak kiedyś, w młodości, zwykł spoglądać we wnętrze Actoriosa wyobrażając sobie, iż klejnot jest przejściem do innych światów, a każda ścianka brylantu to brama do jednego wymiaru.Czytał wówczas sporo o multiwszechświecie i o teoriach tyczących jego budowy.- Wykradnij sen, który ją więzi - powiedział Raik Na Seem - a wszystko, co mamy, należeć będzie do ciebie, Alnacu Krebie.Przystojny czarny młodzieniec zaprzeczył ruchem głowy.- Uratowanie jej będzie dla mnie największą i jedyną nagrodą, ojcze.Obawiam się jednak, że nie jestem dość biegły.Czy ktoś już próbował?- Chciano nas oszukać.Czarownicy, Poszukiwacze Przygód z Quarzhasaat, sądząc zapewne, że posiedli twoją wiedzę, a może licząc na to, iż dadzą radę zadaniu przeznaczonemu wyłącznie dla Złodzieja Snów, przybyli tu podając się za przedstawicieli twego fachu.Wszyscy postradali zmysły na naszych oczach, kilku umarło.Puściliśmy paru wolno, by wrócili do Quarzhasaat jako ostrzeżenie dla innych.Szkoda ich żywotów, szkoda naszego czasu.- Wydajesz się być wielce cierpliwy, Raiku Na Seemie - powiedział Elryk wspominając to, co już słyszał i rozumiejąc coraz lepiej, czemu lord Gho tak rozpaczliwie poszukiwał Złodzieja Snów.Opowieści szalonych Czarowników, którzy wrócili do miasta, musiały zostać przekręcone.Lord Gho dodał zapewne jeszcze swoje i dopiero w tak zniekształconej postaci dotarły do Elryka.Teraz albinos mógł się przekonać, że posiadaczem informacji na temat drogi do Perły w Sercu Świata jest dziecko.Jako skarbnica wszelkiej wiedzy jej ludu, bez wątpienia musiała znać położenie Fortecy.Może zresztą nie wolno jej zdradzić go komukolwiek.Tak czy inaczej, zanim podejmie się jakiekolwiek dalsze kroki, trzeba obudzić Varadię z magicznego snu.Elryk wiedział jednak, że nawet wówczas nie będzie skłonny brać dziewczyny na spytki, błagać o zdradzenie sekretu, do którego nie miał żadnych praw.Mógł liczyć tylko na to, że tajemnica zostanie mu wyjawiona dobrowolnie, bez stawiania jakichkolwiek pytań.Nie byłby do tego zdolny.Raik Na Seem zdawał się rozumieć dylemat albinosa.- Mój synu, jesteś przyjacielem mojego syna - powiedział oficjalnym tonem.- Wiemy, że nie jesteś naszym wrogiem i że nie przyszedłeś tu z własnej woli, by nas okraść.Wiemy też, że nie miałeś zamiaru zabierać niczego, co ma dla nas wartość.Wiedz zatem, Elryku z Melniboné, że jeśli Alnac Kreb obudzi naszą Świętą Dziewczynę, uczynimy co w naszej mocy, by skierować cię na drogę do Perłowej Fortecy.Powstrzymać nas może jedynie zdanie Varadii, gdyby ostrzegła nas przed takim postępkiem.Nawet wówczas jednak nie będziemy tego przed tobą ukrywali.- Trudno o bardziej uczciwe postawienie sprawy - powiedział Elryk z wdzięcznością.- Ślubuję strzec twej córki przed każdym, kto chciałby ją skrzywdzić i przyrzekam czuwać przy niej, aż Alnac sprowadzi jej umysł z powrotem.Alnac wstał i odszedł na skraj kręgu blasku pochodni, gdzie przystanął w zamyśleniu.Jego biały płaszcz przybrał w świetle Krwawego Księżyca kolor ciemnego różu.Złodziej Snów wyjął zza pasa swą laskę i trzymał ją w obu dłoniach mrucząc coś do niej tak jak Elryk, gdy rozmawiał z mieczem.W końcu odwrócił się z powrotem do towarzyszy.Na jego twarzy malowała się powaga.- Zrobię co w mojej mocy - powiedział.- Przywołam wszystkie me siły i całą wiedzę, ale muszę was ostrzec, że nie przezwyciężyłem jeszcze wszelkich słabości mego charakteru.Łatwo jest egzorcyzmować zmory nocne kupca lub zakochanego chłopaka, lecz to, co widzę tutaj, może pokonać najbieglejszego nawet i najbardziej doświadczonego Złodzieja Snów.Uda mi się albo przegram, nie ma wyjść pośrednich.Ze względu na okoliczności i na naszą starą przyjaźń, jak i na to, że pogardzam Czarownikami, Poszukiwaczami Przygód, spróbuję jednak.- Na nic więcej nie liczę - powiedział smutno Raik Na Seem pozostając pod wrażeniem tonu Alnaca.- Jeśli się uda, sprowadzisz duszę tego dziecka z powrotem na świat - powiedział Elryk.- A co stracisz przegrywając?- Zapewne nic szczególnie cennego.- Alnac wzruszył ramionami.Wpatrując się w twarz przyjaciela, Elryk rozpoznał kłamstwo, ale zauważył też, że Alnac nie chce być wypytywany w tej kwestii.- Muszę odpocząć - powiedział Alnac.- I zjeść coś.- Owinął się w płaszcz i spojrzał ciemnymi oczami na Elryka tak przenikliwie, jakby za wszelką cenę pragnął podzielić się z nim jakimś sekretem wiedząc, że to i tak niemożliwe.A potem roześmiał się nagle.- Jeśli obudzę Varadię i okaże się, że naprawdę wie coś o Perle, to wyjdzie na to, że wykonuję twoją robotę, książę Elryku.Oczekiwać będę wtedy, że podzielisz się ze mną nagrodą.- Moją nagrodą będzie zgładzenie lorda Gho - odparł cicho Elryk.- Tak - mruknął Alnac, kierując się do Spiżowego Namiotu, który błyszczał niczym na wpół niematerialne dzieło Chaosu.- O to właśnie mi chodzi!Oprócz głównej sali namiot zawierał również szereg mniejszych pomieszczeń, gdzie podróżnicy zażyć mogli odpoczynku.Udawszy się do jednego z nich, cała trójka ułożywszy się na posłaniach i czuwając, rozmyślała o czekającym ich następnego dnia zadaniu.Nie rozmawiali, ale minęło jeszcze kilka godzin, nim usnęli.Gdy rano podeszli do miejsca, gdzie spoczywała Święta Dziewczyna, zebrani w Spiżowym Namiocie odsunęli się od nich z szacunkiem.Alnac Kreb ujął delikatnie różdżkę snów w prawą dłoń i zapatrzył się w twarz dziecka, które kochał niemal tak jak własną córkę.Westchnął głęboko.Wyglądał na wyczerpanego i bardzo nieszczęśliwego, jakby sen wcale nie przyniósł mu wypoczynku.Odwrócił się z uśmiechem do albinosa.- Gdy widziałem cię pociągającego ze srebrnej manierki, przyszło mi do głowy, że mógłbym poprosić cię o łyk.- Ale to trujący narkotyk, on uzależnia - powiedział wstrząśnięty Elryk.- Tyle już ci chyba wyjaśniłem.- Owszem.- Oblicze Alnaca zdradzało, że znowu drążą go myśli, którymi nie sposób podzielić się z kimkolwiek.- Ale pomyślałem, że w tych okolicznościach nie ma co przejmować się tego rodzaju skutkami.- Bo ich nie znasz - odparł z naciskiem Elryk.- Uwierz mi, że gdybym tylko mógł tym ci pomóc, nie zawahałbym się.Ale podanie trucizny nie mieści się w regule przyjaźni.Alnac Kreb uśmiechnął się lekko.- W rzeczy samej, w rzeczy samej.- Przerzucił różdżkę z jednej dłoni do drugiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]