[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerkam na zegarek i widzę, że upłynęła zaledwie minuta, odkąd ostatni raz sprawdzałamgodzinę.Jestem żałosna.Siedzę tu, pławiąc się w swoim lęku i nieszczęściu.Nie mogę tak spędzićcałego wieczoru.Kiedy wstaję, żeby znalezć sobie do roboty coś, co pozwoli mi odegnać ponure myśli,ktoś dzwoni do drzwi.W pierwszej chwili ogarnia mnie panika, że coś złego stało się Mili.Jednak po sekundzie dociera do mnie, że to niemożliwe.Gdyby coś się stało, Pax by do mniezadzwonił.Nie wysyłałby kogoś z wiadomością.Otwieram drzwi i z zaskoczeniem odkrywam, że stoi przede mną Gabriel.Jest uderzająco seksowny w swoim nieśmiertelnym obcisłym podkoszulku, a ja samanie wiem dlaczego na jego widok czuję wyrazną ulgę.Uśmiecha się i podaje mi moją szminkę. Zostawiłaś ją w moim aucie.Musiała ci wypaść z torebki.A że to raczej nie mój kolor,pomyślałem, że ją zwrócę.Wyciągam dłoń, a on oddaje mi zgubę.Kiedy to robi, ciepło jego dłoni przenika do mojej.Próbuję odwzajemnić uśmiech, ale okazuje się, że nie potrafię.Czuję uścisk w żołądku, a po moim policzku spływa łza.A potem jeszcze jedna.Twarz Gabe a poważnieje. Wszystko w porządku? pyta z troską.Robi krok w moim kierunku, potem przystaje.W porządku? powtarza z wahaniem.Czuję się, jakbym była tylko pustą skorupą.Ale odpowiadam: Tak.Chyba.Nie wiem.Masz ochotę na kieliszek wina? Nie chcę być teraz sama.Oczy mnie szczypią, ledwo jestem w stanie wydusić z siebie te słowa.Gabe uważnie mi się przygląda. Oczywiście mówi wreszcie.Nie wspomina, że woli piwo, a przecież wiem, że tak jest.Prowadzę go na taras.Pada drobny deszczyk, ale żadne z nas nie zwraca na to uwagi.Nalewam mu kieliszek wina i podaję drżącą ręką.Patrzę na szkarłatny płyn i przed oczami mistaje krew spływająca po nogach Mili.Zaciskam powieki, starając się odpędzić ten obraz. Maddy mówi Gabriel miękko. Co się stało? Co jest nie tak?Otwieram oczy i na moment zapominam o Mili, bo moja uwaga skupia się na jego ustach.Ustach, o których myślę od kilku dni.Przełykam ślinę i unoszę dłoń.Obrysowuję palcem kształt jego ust, czując pod opuszkiemmiękkość warg.Stoi nieruchomo, czekając, co dalej zrobię.Kiedy jego ciemne oczy odnajdująmoje, nie obchodzi mnie, jakie ma problemy. To już nie jest gra.Może nigdy nie była. Maddy mówi cicho, ale tym razem bardziej stanowczo. Powiedz mi, co się dzieje. Po prostu miałam zły dzień.A teraz chcę, żeby znów stał się dobry.Wpatruje się we mnie, nic nie rozumiejąc, a ja nie mogę go za to winić.Wspinam się na palce i przyciskam usta do jego ust, najpierw nieśmiało, rozkoszując sięich słonym smakiem.Pocałunek jest delikatny, ale intensywność oczekiwania na tę chwilę nadaje mu moc.Jegousta rozpalają ogień, który wpada przez moje usta, ogarnia klatkę piersiową, a potem pełną mocąwybucha między moimi nogami.Ramiona Gabriela otaczają mnie, kiedy pogłębiam pocałunek, zatapiając język w jegoustach w poszukiwaniu jego języka. Jesteś pewna, że wszystko w porządku? pyta. Teraz tak.Mówię to szeptem, a on wydaje cichy jęk i przyciąga mnie do siebie.Moje ręce zaczynają błądzić po jego piersi i brzuchu.Cudownie jest czuć pod palcamijego ciepłą skórę.Przez chwilę przed oczami mam tamtą noc w taksówce.To wspomnieniesprawia, że nogi się pode mną uginają, jak za każdym razem, kiedy o tym myślę.Chwytam jego rękę i gwałtownie wsuwam ją sobie między uda, ale na drodze stają mojemajteczki.Szybko opuszczam je do kostek, a on sięga na dół i zrywa je stanowczym ruchem&Stoi tak, trzymając w ręce zwisające strzępy moich majteczek, a potem je puszcza, tak żespadają na mokre deski koło naszych stóp.Cała drżę, czekając, aż mnie dotknie.Gorąco między moimi nogami jest nie dozniesienia.Każda komórka nerwowa w moim ciele czeka na niego.Wstrzymuję oddech.I wtedy mnie dotyka.Jego palce wślizgują się we mnie i nagle odkrywam, że zawsze na niego czekałam.Otwieram powieki, podnoszę wzrok i napotykam jego spojrzenie.Jego oczy są ciemne,do połowy zasłonięte rzęsami.Mocniej chwytam go w pasie. Wszystko w porządku? pytam szeptem. Cholernie w porządku mruczy, kierując moją rękę ku swojemu twardemu kroczu.Napiera na moją dłoń, pulsujące i gorące, a mnie zalewa fala pożądania, dzikiego,nieokiełznanego.Wiem, że go potrzebuję, aby ugasił ten ogień.Zciągam jego bokserki i odrzucam na bok.Nie obchodzi mnie, że jesteśmy na zewnątrz.Nic oprócz niego teraz mnie nie obchodzi.Ten żar, to pożądanie, ta mieszanina kolorów i uczuć.Eksplozja rzeczy, których niepotrafię kontrolować, nie potrafię nawet nazwać.Biorę go do ręki.Mokry od deszczu gładko przesuwa się w moich palcach.Jest takwielki, jak zapamiętałam, twardy i pulsujący.To dla mnie jest taki twardy.Pragnie mnie.Znowu jęczy, ujmuje w dłonie moją twarz i przyciąga do siebie, przywierając do moichust swoimi.Kąsam go w szyję, wędruję wargami wzdłuż jego ramienia.Nie mogę się doczekać, kiedymnie wypełni, ale wiem, że powinnam być cierpliwa.Chcę, żeby ta słodka udręka oczekiwaniatrwała jak najdłużej.Stoi przede mną całkiem nagi, wysoki i dumny.Taki cholernie przystojny!Wokół nas szaleje ulewa i huczą grzmoty, naelektryzowane powietrze zderza się z nasząenergią.Ta kombinacja jest niesamowicie seksowna, więc opadam na kolana i biorę go do ust. Madison jęczy Gabriel.Jego palce toną w moich włosach, kontroluje szybkość, z jakąto robię. Boże, jak mi dobrze!Jeszcze chwilę się nim bawię, po czym Gabriel mnie odsuwa, łapie moją bluzkę i prawieją ze mnie zdziera.Buchające gorąco naszych przyciśniętych do siebie ciał koncentruje sięmiędzy moimi nogami. Pragnę cię mruczę do niego. Teraz. Chciałem spytać, dlaczego zmieniłaś zdanie mówi Gabriel, pochylając głowę i całującmnie wzdłuż szyi. Ale to teraz nieważne.Chcę być w tobie, Madison.Wreszcie cię zerżnę, atobie się to spodoba.Bierze mnie za rękę i ciągnie w stronę domu, ale ja nie ruszam się z miejsca. Tutaj dyszę. Właśnie tutaj, w deszczu.Pragnę cię teraz.Nie protestuje.Po prostu kładzie mnie na znajdujący się za nami kamienny stół.Zimny imokry, ale to się w tym momencie nie liczy.W tym momencie liczymy się tylko my.Kładzie się na mnie, ocierając się o każdy centymetr mojego ciała i budząc do życiakażdą komórkę nerwową.Unosi się nade mną, dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam.Unosi sięnade mną i zaraz we mnie wejdzie.Rzeczywistość przerasta moje oczekiwania.Obejmuję jego plecy, podczas gdy on ponownie wsuwa we mnie palce [ Pobierz całość w formacie PDF ]