[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widzę tutaj takiej sytuacji.Widzę za to, że jeśli wejdziemy, bez różnicy czy uda się nam, czy nie.- Dla Paula i innych rodziców będzie to cholernie wielka różnica.- Nie chodzi o nich! - warknął zniecierpliwiony Coffey.- Chodzi o szerszy obraz sytuacji.Amerykanie będą nam bić brawo.Do jasnej cholery, ja będę nam bić brawo! Ale taka Francja, Irak czy jakiś inny kraj naciśnie na Departament Stanu i staniemy wobec zarzutu przekroczenia kompetencji.- Zwłaszcza jeśli terroryści są cudzoziemcami i któryś z nich zginie - wtrącił Herbert.- Jeśli amerykański żołnierz zabije cudzoziemca na terenie eksterytorialnym w obecności przedstawicieli wszystkich agencji prasowych świata, będziemy skończeni.- A wykończy nas prawo amerykańskie, a nie międzynarodowe - uzupełnił Coffey.- Kongres nie będzie miał wyboru, postawi nas wszystkich przed Komisją Nadzoru Wywiadu.Dobra, do diabła z naszymi karierami.Tylko, że jeśli Komisja przegłosuje rozwiązanie Centrum, albo choćby tylko Iglicy, ilu ludzi zginie przez to w przyszłości? W ilu walkach, mających bezpośredni związek z bezpieczeństwem Stanów Zjednoczonych, nie będą w stanie walczyć specjalnie do tego celu przeszkoleni ludzie?- Nie wierzę własnym uszom! - nie wytrzymał Rodgers.- Przecież rozmawiamy o dzieciach będących zakładnikami terrorystów!- Niestety - powiedział Herbert - niezależnie od tego, jak bardzo nas to wkurza, zagrożenie życia delegatów ONZ i córki Paula Hooda nie ma bezpośredniego wpływu na bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych.Uratowanie ich okazać się może luksusem, na który nie możemy sobie pozwolić.- Luksusem? Jezu, Bob, mówisz jak jakaś cholerna panienka z drużyny skautingu!Herbert spojrzał gniewnie na generała.- Chyba chodzi ci raczej o moją żonę.Ona była panienką ze skautingu!Rodgers spojrzał na niego i opuścił wzrok.Nagle wydało mu się, że wentylatory w suficie pracują znacznie głośniej niż przed chwilą.- Skoro już poruszyliśmy ten temat - ciągnął Herbert - nie od rzeczy będzie przypomnieć, że moja żona padła ofiarą ataku terrorystów.Wiem, co czujesz, Mike - bezradność.Wiem, co czują Paul i Sharon.Lecz wiem także, że Lowell ma rację.W tej walce miejsce Centrum jest poza boiskiem.- A jego zadaniem nie robić nic?- Obserwacja, wsparcie taktyczne i wsparcie moralne, jeśli będziemy w stanie ich udzielić - to nie jest nic.- Służą także ci, którzy czekają z bronią u nogi - zadeklamował Rodgers.- Czasami, tak.- Herbert poklepał oparcie inwalidzkiego wózka.- To i tak lepiej niż siedzieć bez broni.A grozi nam coś znacznie gorszego.Rodgers zerknął na zegarek.Lowell Coffey zwrócił uwagę na ważne kwestie prawne.A pamięć o Ivonne Herbert dawała Bobowi prawo do wygłoszenia kazania.Ale nie oznaczało to przecież, że obaj mają rację!- Za piętnaście minut przyleci Iglica - powiedział spokojnie.- Bob, przekazałem ci już dowództwo Centrum.Jeśli chcesz mnie powstrzymać, po prostu to powiedz.- Spojrzał na Liz Gordon.- Liz, możesz postawić diagnozę, że jestem niezdolny do podejmowania decyzji, że cierpię na dolegliwości umysłowe spowodowane szokiem pourazowym, czy jak to się tam, do diabła, nazywa.Jeśli to zrobicie, nie będę się wam sprzeciwiał.Jeśli się jednak nie sprzeciwicie, będę walczył.Nie mogę patrzeć bezradnie jak banda morderców zasłania się dzieciakami!Herbert pokręcił głową.- Nie mamy do czynienia z aż tak czarno-białą sytuacją - zaprotestował.- Nie jest to już tematem dyskusji.Macie zamiar mnie powstrzymać?- Nie.Ja, nie.- Bob Herbert ponownie pokręcił głową.- A mogę spytać, dlaczego? - wtrącił oburzony Coffey Lowell.- Możesz - westchnął Herbert.- W CIA nazywano to szacunkiem.- Prawnik skrzywił się przeraźliwie.Szef wywiadu Centrum mówił dalej: - Jeśli przełożony chciał nagiąć zasady, to się je naginało.- Czegoś takiego spodziewałem się po Cosa Nostra, a nie agendzie rządu Stanów Zjednoczonych.- Lowell z godnością wyprostował się w krześle.- Gdybyśmy wszyscy byli tacy cholernie praworządni, nie potrzebne byłyby praworządne rządy - zauważył Bob.Rodgers spojrzał na Liz Gordon.Psycholog także nie sprawiała wrażenia szczęśliwej.- No i co?- Co „co”? Nie jestem cegłą w murze milczenia Boba, ale także nie mam zamiaru cię powstrzymywać.W tej chwili demonstrujesz upór i niecierpliwość.Uważam, że bardzo chcesz walnąć w coś jak najmocniej, żeby zrewanżować się za to, co terroryści zrobili ci w dolinie Bekaa.Ale żebyś był niezdolny do podejmowania decyzji? Z psychologicznego punktu widzenia muszę przyznać, że jesteś absolutnie zdolny do podejmowania decyzji.Generał spojrzał na Boba Herberta.- Dasz radę załatwić mi ten lokal operacyjny CIA? - spytał.Herbert skinął głową.- Lowell, możesz połączyć się z Komisją Nadzoru Wywiadu? Sprawdzić, czy zgodzą się zebrać na sesji nadzwyczajnej?Prawnik siedział z zaciśniętymi ustami, bębniąc wymanikiurowanymi palcami w blat stołu.Nie aprobował podjętych decyzji, ale był przede wszystkim zawodowcem.Spojrzał na zegarek.- Zadzwonię na telefon komórkowy do senatora Warrena - oznajmił.- On zawsze darzył nas największą sympatią.Ale tych ludzi z trudem daje się złapać nawet w dni robocze.W sobotę wieczorem.- Rozumiem - odetchnął Rodgers.- Dziękuję ci.I tobie też, Bob.- Nie ma za co - uśmiechnął się Herbert.Prawnik przeglądał notes elektroniczny w poszukiwaniu odpowiedniego numeru telefonu.Generał spojrzał na Matta Stolla i Ann Farris.Matt wpatrywał się z napięciem w złożone na blacie stołu dłonie.Ann, rzecznik prasowy Centrum, siedziała spokojnie z kamienną twarzą.Mike Rodgers miał wrażenie, że przekonał ją choćby dlatego, że starał się pomóc Paulowi Hoodowi, ale nie miał zamiaru o to pytać.Wstał i ruszył w kierunku drzwi.- Mike? - zatrzymał go Herbert.- Tak? - Rodgers obejrzał się przez ramię.- Jeśli będziesz czegoś potrzebował.wiedz, że wszyscy tu jesteśmy po twojej stronie.- Wiem.- Spróbuj nie wysadzić w powietrze całego budynku, dobrze? I jeszcze jedno.- Tak?- Nie mam najmniejszej ochoty rządzić tym cholernym cyrkiem.- Herbert uśmiechnął się lekko.- Więc postaraj się wrócić do nas cały, zdrowy, równie uparty, niecierpliwy i macho jak zawsze.- Spróbuję.- Otwierając drzwi generał także uśmiechnął się.Nie otrzymał poparcia takiego, jakiego się spodziewał, ale idąc korytarzem i mijając kolejne gabinety pomyślał, że nie jest przynajmniej tak osamotniony jak Gary Cooper we „W samo południe”.Na razie zupełnie mu to wystarczało.17Nowy Jork, sobota 22.11Obrosłe legendą OSS - Biuro Służb Strategicznych - powstało w czerwcu 1942 roku.Dowodził nim bohater I wojny światowej, William Joseph „Dziki Bill” Donovan.Zadaniem OSS było zbieranie danych wywiadu wojskowego.Po wojnie, w 1946 roku, prezydent Truman stworzył Central Intelligence Group, której zadaniem było zbieranie za granicą danych wywiadowczych, mających związek z bezpieczeństwem państwa.W rok później Ustawa o Bezpieczeństwie Narodowym przemianowała CIG na CIA.Rozszerzyła także jej uprawnienia, umożliwiając CIA prowadzenie działalności kontrwywiadowczej.Trzydziestodwuletnią Susan „Susie” Hampton zawsze cieszyło to, że została szpiegiem.Praca ta angażowała przecież na tak wielu poziomach intelektualnych i uczuciowych, dostarczała tak wielu emocji.Była niebezpieczna, lecz dawała satysfakcję proporcjonalną do niebezpieczeństwa.Czyniła człowieka niewidzialnym, póki nie został złapany, a wówczas dawała mu prawo do nagości takiej, jaka nie istnieje nigdzie.Dawała mu władzę nad innymi, za którą czasami płaciło się cenę najwyższą: śmierć [ Pobierz całość w formacie PDF ]