[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Harrison skończył jeść.Calvin także.- Czyli chcesz, żebym to zrobił, aby zranić twojego brata.- Nie zranić.Chcę, żeby się nie wtrącał i siedział cicho.Przez ile to już? Osiem lat żyłem jak pies.Teraz jego kolej.- Nie ma powrotu.Jeśli raz skłamię, będę miał ręce we krwi aż do dnia mojej śmierci.Calvin wzruszył ramionami.- Harrison, jesteś kłamcą i mordercą, ale władzę kochasz bardziej niż życie.Na nieszczęście jesteś słaby jak siki, jeśli idzie o jej zdobywanie i utrzymywanie.Ta-Kumsaw, Alvin i Tenska-Tawa ograli cię jak szczeniaka.Radzę ci, jak odwrócić to, co ci zrobili.Jak się wyzwolić.Ale nic mnie nie obchodzi, czy skorzystasz z tej rady, czy nie.Wstał.Harrison uniósł się lekko i chwycił go za nogawkę.- Ktoś mi mówił, że ten Alvin jest Stwórcą.Że ma prawdziwą moc.- Wcale nie ma - zaprzeczył Calvin.- Nie masz się o co martwić.Ponieważ, przyjacielu, może tej swojej mocy używać tylko dla dobra, nigdy po to, żeby kogoś skrzywdzić.- Nawet mnie?- Może dla ciebie zrobi wyjątek - uśmiechnął się złośliwie Calvin.- Ja bym zrobił.Harrison puścił jego nogawkę.- Nie patrz tak na mnie, ty szczurze.- Niby jak?- Jakbym był śmieciem.Nie próbuj mnie osądzać.- Dlaczego? Możesz mi podać choć jeden powód?- Ponieważ choć wiele złego w życiu zrobiłem, mój chłopcze, nigdy nie zdradziłem brata.Teraz Calvin spojrzał w twarz pełną wzgardy.Splunął Harrisonowi pod nogi.- Żryj gówno i zdychaj - rzucił.- Czy to przekleństwo? - zapytał drwiąco Harrison, gdy Calvin już odchodził.- Czy tylko przyjazne ostrzeżenie?Calvin nie odpowiedział.Myślał już o innych sprawach.Na przykład o tym, jak zdobyć pieniądze na podróż przez Atlantyk.Pierwszą klasą.Musi popłynąć pierwszą klasą.Może wystarczy skorzystać z talentu i sprawić, żeby pieniądze wypadły z torby jakiegoś kupca niosącego utarg do banku? Gdyby odpowiednio to załatwił, nikt by nie zauważył.Nie złapaliby go.Zresztą nawet gdyby ktoś widział, jak monety się sypią, a on je zbiera, mogliby mu zarzucić tylko podniesienie zgubionych pieniędzy, bo przecież torby nie tknie nawet palcem.Prosta rzecz.Tak prosta, aż dziwne, że Alvin nigdy tego nie zrobił.Rodzinie przydałaby się gotówka - przeżyli kilka trudnych lat.Ale Alvin był samolubny i myślał tylko o sobie i o tym swoim głupim planie nauczenia Stwarzania ludzi, którzy nie mają do tego talentu.Rejs pierwszą klasą do Anglii, a potem przez kanał do Francji.Nowe ubrania.Niewiele trzeba, żeby zdobyć na to pieniądze.W Nowym Amsterdamie dużo pieniędzy przechodzi z rąk do rąk, więc niech część z nich upadnie na bruk wprost pod nogi Calvina.Bóg dał mu moc, a to znaczyło, że wolą bożą jest, by to uczynił.Ależ byłaby zabawa, gdyby Harrison naprawdę posłuchał jego rady.ROZDZIAŁ 6 - PRAWDZIWA MIŁOŚĆAmy Sump nie przejmowała się, co mówiły jej przyjaciółki ani ktokolwiek inny.To, co czuła do Alvina Stwórcy, było miłością.Prawdziwą miłością.Szczerą, głęboką, niezmienną, która wytrzyma próbę czasu.Gdyby tylko otwarcie darzył ją uwagą, tak żeby inni też widzieli.Zamiast tego rzucał jej tylko spojrzenia, od których drżało serce.Czasami martwiła się, że to tylko jego Stwórczość, jego talent czy co tam jeszcze.Myślała, że może sięga w głąb jej piersi, dotyka serca i budzi dreszcz w całym ciele.Ale nie, Stwórcy nie robili takich rzeczy.Może on nawet nie wiedział, że go kocha.Może spoglądał w nadziei, że dostrzeże jakiś znak miłości.Dlatego nie starała się dłużej ukrywać dziewiczych rumieńców, kiedy serce biło jej szybko, a żar oblewał twarz.Niech widzi, jak jego wzrok zmienia ją w drżącą masę oddanej zachwyconości.Jakże pragnęła chodzić na te lekcje, kiedy Alvin pracował z dziesięcioma lub więcej dorosłymi i tłumaczył im, jak Stwórca powinien patrzeć na świat.Całymi godzinami z uwielbieniem słuchałaby jego głosu.A potem odkryłaby w sobie prawdziwy talent i oboje z ukochanym Alvinem radowaliby się, że i ona jest Stwórczynią, o czym nikt dotąd nie wiedział.We dwoje potrafiliby przebudować świat i przepędzić niedobrego, wstrętnego Niszczyciela.Potem mieliby ze dwanaścioro dzieci, wszystkie podwójnie byłyby Stwórcami, a miłość Alvina i Amy Stwórców opiewano by w pieśniach przez długie pokolenia na całym świecie, a przynajmniej w całej Ameryce, co dla Amy i tak na jedno wychodziło.Ale rodzice nie chcieli jej puścić."Jak Alvin mógłby się skupić na nauczaniu, gdybyś przez cały czas robiła do niego cielęce oczy?" - mówiła jej matka, stara wiedźma bez serca.Chociaż nie tak okrutna jak ojciec, który powtarzał: "Opanuj się trochę, dziewczyno! Bo każę ci chodzić w woalce, żebyś nie robiła nam wstydu publicznie.Woalka, rozumiesz?" Doskonale rozumiała tego okropnego człowieka.Znał się tylko na tych swoich korbach, kółkach, rurach i kablach.Znał się na pompach i maszynach, ale nie miał pojęcia o tajemnicach ludzkiego serca."Serce samo jest pompą, moja droga" - powiedział kiedyś, dowodząc, że jest głębokim, całkowitym, niemożliwym, wiecznym, otchłannym ignorantem, maszyną, nie człowiekiem, że nie przyjmuje nic z natury wszechświata.Jej ukochany Alvin rozumiał, że wszystkie rzeczy są żywe i czują.wszystkie oprócz okropnych maszyn jej ojca, poruszających się niczym ożywione trupy.Parowy tartak! Użycie ognia i wody do cięcia drewna! Toż to obraza Pana naszego! Kiedy Alvin się z nią ożeni, namówi go, żeby powstrzymał ojca od budowy tych maszyn, które tylko ryczą, syczą, stukają i wydzielają żar jak z piekła.Alvin przeniesie ją do cudownej leśnej krainy, gdzie ptaszki są przyjaciółmi, a owady nie kąsają; będą się tam kąpać w jeziorkach krystalicznej wody i on podpłynie do niej naprawdę, nie tylko w marzeniach, obejmie ją, a ich ciała dotkną się pod wodą, spotkają, połączą i.- Ale bzdury! - oświadczyła jej przyjaciółka Ramona.Amy się rozzłościła [ Pobierz całość w formacie PDF ]