RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tu nie chodzi o miłość, tylko o życie.Z miłości budujemy dom, ale potem trzebago umeblować.Słuchaj, Sam, idziemy wszyscy do Dick s Cabin coś zjeść.To było ulu-bione miejsce mamy, więc pomyśleliśmy, że to nienajgorszy pomysł.Przyjdziesz?I zaproś też pana Duranta.Mama zawsze była w nim zakochana.136  Oczywiście.Ale naprawdę zamierzacie się pobrać?Spojrzeli na siebie z uroczą nieśmiałością.Po tym wszystkim, co przeszli, wróciłokres zalotów.Jednak nic nie było ustalone.Frannie się palił, ale Magda jeszcze niepodjęła decyzji. Nie powiedziała  nie. Zgadza się, nie powiedziałam  nie.Dobra, idzcie już.Ja muszę się pożegnać z pa-roma osobami.Pamiętaj, Frannie, obiecałeś, że mu powiesz.To dobra chwila.Odprowadziliśmy ją wzrokiem. Sam, ona była dla mnie taka dobra.Tak się o mnie troszczyła.A to, co muszę wy-prostować.muszę ci opowiedzieć o paru sprawach.Obiecałem jej to i noszę się z tymzamiarem już od dłuższego czasu.Zróbmy sobie małą przejażdżkę przed tą kolacją,co?Durant bardzo ucieszył się z zaproszenia.Gdy powiedziałem mu o uczuciach Jitki,osłupiał.Dopiero po chwili zdobył się na lekki uśmiech. Ja też byłem w niej zakochany.Wszystkie Ostrove mają jakąś magiczną władzęnad Durantami. Jedz do domu Tyndalla.Spojrzałem na McCabe a ze zdumieniem.Przez cały czas, jaki spędzałem w Crane sView, starannie unikałem tego miejsca.Raz nawet przypadkowo przejeżdżałem tamtę-dy, ale odwróciłem wzrok, ponieważ wywoływało same złe wspomnienia.Lionel Tyndall w latach dwudziestych zrobił fortunę na ropie.Miał domy w całymkraju, ale najbardziej lubił Crane s View, ponieważ było tak blisko Nowego Jorku.Jegodom należał do największych w mieście.Jeden z tych kolonialnych kolosów, które mi-jało się na Livingstone Avenue, wjeżdżając do miasta.Dziwne było jednak to, że wokółtej posiadłości miał tak niewiele ziemi.Tyndall zmarł na początku lat pięćdziesiątych.Wtedy jego liczna i chciwa rodzinarozpoczęła walkę o wielki spadek po nim.Procesy ciągnęły się latami.A przez ten całyczas dom stał pusty.Zaraz po śmierci Tyndalla zaczęły się tam włamywać dzieciaki.To,co znalazły, przeszło do legendy.Lionel Tyndall był kolekcjonerem.Zbierał książki, czasopisma i meble tak wielkie,że nadawały się tylko do takiego domu jak ten, z dwudziestoma pięcioma pokojami.Uwielbiał magię i sam był magikiem amatorem i brzuchomówcą.Nigdy niczego tamnie widziałem, ale chłopcy opowiadali niesamowite historie o tym, jak wchodzili dopokoi pełnych dziwacznych przedmiotów, na przykład skomplikowanych i rozsypują-cych się zestawów teatralnych i różnych tajemniczych przedmiotów o nazwach  SekretMadagaskaru lub  Serce Boga.Rzecz jasna w czasach, kiedy zaczęliśmy tam myszko-wać, tego typu przedmioty już dawno stamtąd wywędrowały, ale historie, które namopowiadano, wzmacniały tylko ową aurę tajemniczości otaczającą to miejsce.137 Najbardziej utkwił mi w pamięci dymno-pylisty zapach unoszący się w domu.Przezokna wpadało światło, tańcząc na niezliczonych przedmiotach, których nie zdołanojeszcze wynieść.Były tam pudełka pełne dziecięcych zabawek, jakieś biurko zawaloneplakatami z broadwayowskich przedstawień, obite aksamitem krzesło, w które ktośpowbijał różne przybory kuchenne: łopatkę, wielkie noże, chochle do zupy.Kto mógłwpaść na taki pomysł?Dzieciaki i obiboki.Niebezpieczeństwo przebywania w domu Tyndalla polegało natym, że nigdy nie było wiadomo, na kogo człowiek się natknie.Włóczędzy wręcz uwiel-biali to miejsce  mieli tu dach nad głową, wygodne meble do spania i mnóstwo przed-miotów, które można było ukraść.Raz, gdy byliśmy tam, zza rogu wyszło dwóch żałosnych, podejrzanie wyglądającychmężczyzn w płaskich kapelusikach na głowach i napędziło nam stracha. Co wy tu dzieciaki rozbicie? To samo, co pan  odpowiedział niebezpieczny dwunastoletni Frannie McCabe.Obydwaj spojrzeli na siebie, a potem zniknęli tak samo, jak się pojawili, więc konty-nuowaliśmy naszą wędrówkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl