RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Wiem.— A jaki powód miałabym, według ciebie, do zabicia Arleny? — spytała ostro Rosamund.Odwrócił oczy i znowu coś wybąkał.Rosamund zawołała:— Ken, ty piramido zarozumiałości! Pomyślałeś, że zabiłam ją z altruizmu, przez wzgląd na ciebie, co? Albo może dlatego, że chciałam cię mieć dla siebie?— Nic podobnego — obruszył się Kenneth Marshall.— Ale sama wiesz, co powiedziałaś wtedy… o Lindzie i tym wszystkim… i… wydawało mi się, że zależy ci na tym, co się ze mną dzieje.— Zawsze mi zależało.— Wierzę ci, Rosamund.Widzisz, nie potrafię się zwierzać… trudno mi o tym mówić, lecz chciałbym ci jedno wyjaśnić.Nie zależało mi na Arlenie… może trochę na początku.Ale codzienne z nią współżycie to była nerwowa szarpanina.A właściwie istne piekło.Tylko widzisz, bardzo było mi jej żal.Była taka niemądra, szalona na punkcie mężczyzn, a oni zawsze ją porzucali i paskudnie traktowali.Po prostu czułem, że nie mogę zadać jej ostatecznego ciosu.Skoro się z nią ożeniłem, miałem obowiązek dbać o nią jak najlepiej.Myślę, że wiedziała o tym i była mi naprawdę wdzięczna.Miała w sobie dużo egzaltacji.— W porządku, Ken.Teraz rozumiem — powiedziała łagodnie Rosamund.Nie patrząc na nią Kenneth Marshall uważnie nabił fajkę.Wymamrotał:— Zawsze umiesz zrozumieć, Rosamund.Na usta Rosamund wypłynął lekki uśmiech.— Czy chcesz mnie poprosić o rękę teraz, Ken, czy postanowiłeś odczekać pół roku?Marshallowi fajka wypadła z ust i rozbiła ,się na skałach w dole.— Niech to diabli, to już druga fajka, którą tu straciłem.A nie mam z sobą trzeciej.Skąd wiedziałaś że uznam pół roku za właściwy okres?— Stąd, jak przypuszczam, że jest to właściwy okres.Ale już teraz chciałabym wiedzieć coś więcej.Ponieważ w ciągu nadchodzących miesięcy możesz natknąć się na następną prześladowaną niewiastę i zgodnie z rycerskim obyczajem ruszysz jej na pomoc.— Tym razem ty będziesz tą prześladowaną niewiastą.Rosamund — zaśmiał się Marshall.— Będziesz musiała zrezygnować z domu mody i zamieszkać na wsi.— Czy wiesz, że mam bardzo przyzwoity dochód z tej firmy? I czy zdajesz sobie sprawę, że to moja firma, że to ja ją stworzyłam, rozkręciłam i jestem z niej dumna?! A ty ośmielasz się przyjść i powiedzieć: „Rzuć ,to wszystko, kochanie”.— Masz rację.— I myślisz, że zależy mi na tobie na tyle, aby to , zrobić?— Jeśli nie — powiedział Kenneth Marshall — nie byłabyś dla mnie odpowiednią żoną.— O mój drogi, przez całe życie chciałam mieszkać z tobą na wsi.Teraz się to spełni… — szepnęła Rosamund.* * ** fr.To możliwe.* fr.Kobiety.* fr.Nigdy.* fr.A jednak, pułkowniku.* fr.Zbrodnia w afekcie.* fr.Ależ tak.* fr.Mój drogi.* fr.Oczywiście* fr.To możliwe* fr.To fantastyczne.* fr.Na miłość boską! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl