[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wierzę, w to co mówisz.To jakiś koszmarny sen.Zatrzymał się i spojrzał na Ellie.- Nie możesz zabrać Nicole - krzyknął.- Słyszysz? Nie pozwalam ci zabierać naszej córki!- Robercie! - Ellie miała łzy w oczach.- Spójrz na mnie.Jestem twoją żoną, matką twojego dziecka.Kocham cię.Błagam cię, zechciej mnie wysłuchać.Mała Nicole wbiegła z płaczem do pokoju i przytuliła się do matki.Ellie z trudem się opanowała.- Nie wierzę, że tylko tobie przysługuje prawo podejmowania decyzji - powiedziała.- Przyjmuję do wiadomości, że nie podoba ci się moje postanowienie.Ale to ja jestem matką Nicole.Jeżeli mamy się rozstać, myślę, że lepiej jej będzie ze mną.Ellie urwała, twarz Roberta wykrzywił gniew.Zrobił szybki krok w jej kierunku i po raz pierwszy w życiu Ellie przestraszyła się, że ją uderzy.- A dla mnie byłoby lepiej - krzyczał Robert z podniesioną do góry pięścią - gdybyś przestała zachowywać się tak nierozsądnie i głupio!Ellie cofnęła się, mała Nicole płakała.Robert starał się pohamować gniew.- Przysięgałem sobie - rzekł drżącym głosem - że już nigdy nikogo nie zranię.Wybuchnął płaczem.- Boże - jęknął uderzając pięścią w stół.Ciężko usiadł na krześle i ukrył twarz w dłoniach.Ellie przytuliła do siebie córkę.- Wiem, czym była dla ciebie utrata rodziny - odezwała się cicho.- Ale ta sytuacja jest zupełnie inna.Nikt nie wyrządzi krzywdy ani mnie, ani Nicole.Podeszła do niego i zarzuciła mu ręce na ramiona.- Podjecie tej decyzji przyszło mi niełatwo - powiedziała.- Ale jestem przekonana, że to najlepsze, co może spotkać mnie i Nicole.Robert objął ją ramieniem.- Nie zdołam was powstrzymać - powiedział zrezygnowany.- Nie wiem, co teraz zrobię.Będę o tym myślał przez tych kilka godzin, które spędzimy w Avalon.- Zrobisz jak zechcesz, kochanie - rzekła Ellie.- Ale nie zapominaj o tym, że Nicole i ja potrzebujemy ciebie bardziej niż twoi pacjenci.Jesteś mężem i ojcem.9.Nicole z trudem starała się opanować podniecenie.Kończyła właśnie “dekorowanie" dawnego dziecinnego pokoju i wyobrażała sobie jak to będzie, kiedy jej dzieci zamieszkają w nim razem z młodymi ptakami.Timmy, który był już niemal takiego wzrostu jak Nicole, stanął obok niej i z zainteresowaniem przyglądał się wynikom jej pracy.Wydał kilka pisków oznaczających aprobatę.- Tylko pomyśl, Timmy - powiedziała Nicole zdając sobie sprawę, że ptak nie rozumie wypowiadanych przez nią słów, a co najwyżej domyśla się, że chodzi o coś przyjemnego - kiedy Richard i ja wrócimy, przyprowadzimy ci towarzyszy.- Nicole, jesteś gotowa? - zawołał Richard.- Powinniśmy już wyruszyć.- Tak, kochanie.Jestem w dziecinnym pokoju.Może zajrzysz tutaj?Richard wsadził głowę w drzwi i przyjrzał się ściennym ozdobom.- Bardzo ładnie - powiedział.- A teraz chodźmy.Nasza operacja musi zostać przeprowadzona zgodnie z harmonogramem.Po drodze do portu Richard wyjaśnił Nicole, że z północnej części cylindra nie otrzymał żadnych nowych wiadomości.Brak wieści mógł oznaczać, że Joanna i Eleonora były zbyt zajęte przygotowywaniem ucieczki lub że znalazły się w niebezpieczeństwie.Nicole nie widziała jeszcze, aby Richard był aż tak zdenerwowany.Starała się go uspokoić.- Wciąż nie wiemy, czy Robert ucieknie razem z Ellie? - spytała, gdy znaleźli się w pobliżu portu, w którym czekała na nich łódź podwodna.- Nie.Nie wiemy też nic o tym, jak zareagował, gdy Ellie opowiedziała mu o naszym planie.Zgodnie z ustaleniami mieli razem pójść do Avalon, ale stało się inaczej.Podobno byli zajęci pacjentami.Joanna i Eleonora nie zdążyły porozmawiać z Ellie po tym, jak Benjy'ego odebrano z sierocińca.Poprzedniego dnia Richard sprawdził stan techniczny łodzi podwodnej.Odetchnął jednak z ulgą dopiero wtedy, gdy łódź posłusznie zniknęła pod powierzchnią wody.W milczeniu płynęli przez Morze Cylindryczne.Każde z nich na swój sposób przygotowywało do spotkania z ukochanymi dziećmi, które miało nastąpić za niespełna godzinę.Czyż istnieje większe szczęście, myślała Nicole, niż spotkanie z dziećmi po wieloletniej rozłące? Oczami wyobraźni widziała całą szóstkę; najpierw Genevieve, pierwszą córkę, która urodziła się na Ziemi i której ojcem był książę Henryk.Potem poważną Simone, która wraz z mężem pozostała w Punkcie Węzłowym.Potem ujrzała czwórkę dzieci urodzonych na pokładzie Ramy: butną Kalie, delikatną Ellie, i dwóch synów, których ojcem był Michael O'Toole: Patricka i upośledzonego umysłowo Benjy'ego.Oni są tak różni, myślała Nicole.Ale wszyscy są wspaniali, każdy na swój sposób.Nie wierzę w uniwersalne prawdy, pomyślała, gdy łódź zbliżała się do tunelu pod murem, za którym niegdyś mieścił się moduł mieszkalny ptaków i pajęczaków.Ale przecież niewielu jest ludzi, którzy zostali rodzicami i się nie zmienili.Wszyscy dziwimy się, że nasze dzieci dorastają, zastanawiamy się, co w naszym postępowaniu sprawiło, że są właśnie takie, a nie inne.Z trudem hamowała swoje emocje.Gdy Richard po raz kolejny spojrzał na zegarek i zaczął manewrować łodzią, myśl o Ellie, Patricku i Benjym sprawiła, że w jej oczach stanęły łzy.Wyciągnęła do Richarda rękę i uścisnęła jego dłoń.Łódź wynurzyła się na powierzchnię.Przez okienko ujrzała osiem sylwetek stojących na brzegu.Rozpoznała Ellie, jej męża Roberta, Eponine, Nai, która trzymała za rękę Benjy'ego, i trójkę małych dzieci.Nicole wiedziała, że mała dziewczynka jest jej imienniczką.Przycisnęła twarz do okna i zastukała w szybę, choć zdawała sobie sprawę, że ludzie na brzegu nie mogą jej zobaczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]