[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdaje mi się, iż nikt z wasnie będzie niepokojony tą sprawą.Doniosłem też memu wiernemu Cartwrightowi, co się zemną stało; chłopiec lamentowałby przed moją jaskinią, jak pies nad grobem pana, gdybym gonie zapewnił, że jestem bezpieczny. Co teraz zamierzasz? / Zobaczyć się z sir Henrykiem.A.oto jest! Dzień dobry panu! rzekł baronet. Wygląda pan jak generał układający plan bitwy zdowódcą sztabu. Pańskie porównanie jest zupełnie trafne.Watson pyta mnie właśnie o rozkazy. Ja również po to przychodzę. Doskonale.Jest pan zaproszony na obiad do naszych przyjaciół Stapletonów, prawda? Spodziewam się, że i panowie pójdziecie ze mną.Stapletonowie są bardzo gościnni i bę-dą wam radzi. Obawiam się, że będziemy musieli pojechać z Watsonem do Londynu. Do Londynu? Tak, zdaje mi się, że w obecnej sytuacji będziemy tam potrzebniejsi Twarz baroneta spo-chmurniała. Myślałem, że pozostaniecie tu ze mną, dopóki się wszystko nie wyświetli.Pobyt w zam-ku wśród moczarów nie bardzo jest przyjemny, gdy człowiek pozostanie sam. Mój kochany panie, musisz mi ufać i spełniać ściśle wszystkie moje polecenia.Niechpan powie Stapletonom, że z całą chęcią przyszlibyśmy z panem, ale niecierpiące zwłokisprawy wezwały nas do Londynu; spodziewamy się jednak, że wkrótce powrócimy doDevonshire.Czy nie zapomni pan im tego powiedzieć?114 Jeśli pan chce koniecznie. Zapewniam pana, że to nieodzowne.Zasępione czoło baroneta wskazywało jasno, że byłprzykro dotknięty naszą decyzją uważał nasz wyjazd za dezercję. Kiedyż panowie chcą jechać? spytał sucho. Zaraz po śniadaniu.Pojedziemy powozem do Coombe Tracey, ale Watson pozostawiswoje rzeczy tutaj, na dowód, że wróci.Watsonie, napiszesz do Stapletona bilecik, że żału-jesz, ale być na obiedzie nie możesz. Mam wielką ochotę pojechać z wami do Londynu rzekł baronet. Dlaczego mam po-zostać tu sam? Bo obowiązek panu tak nakazuje.Dałeś pan słowo, że będziesz posłuszny, a ja każę pa-nu zostać. A więc dobrze, zostanę. Jeszcze jedno polecenie.Chcę, żeby pan pojechał do Merripit House, a potem odesłałkonie i powiedział Stapletonom, że wróci do domu piechotą. Piechotą przez moczary? Tak. Przecież tyle razy upominał mnie pan, żebym tego nie robił! Tym razem może się pan przespacerować bezpiecznie.Gdybym nie miał takiego zaufa-nia do pańskich silnych nerwów i pańskiej odwagi, nie pozwoliłbym panu; ale tak musi być. Dobrze, zatem pójdę. Jeśli zaś ceni pan własne życie, proszę iść przez moczary tylko prostą drogą, prowadzącąz Merripit House do gościńca.Jest to zresztą najbliższa droga do domu. Będę we wszystkim posłuszny. Wyśmienicie.Rad bym bardzo wyjechać zaraz po śniadaniu, żeby stanąć w Londynie popołudniu.Byłem zdumiony tym programem, choć pamiętałem, że Holmes wspomniał Stapletonowipoprzedniego wieczora, iż nazajutrz wyjedzie.Nie przyszło mi do głowy jednak, że zechce,bym mu towarzyszył.Nie mogłem też zrozumieć, dlaczego obaj mamy być nieobecni wchwili, którą on sam nazwał krytyczną.Musiałem jednak zamilczeć i być mu posłusznym.Pożegnaliśmy się z naszym zasmuco-nym przyjacielem i dwie godziny pózniej staliśmy na dworcu w Coombe Tracey, odesławszypowóz do zamku.Na peronie do Sherlocka Holmesa zbliżył się młody chłopak.Był to Cartw-right. Czy ma pan dla mnie jakieś polecenia? zapytał. Pojedziesz najbliższym pociągiem do Londynu i wyślesz niezwłocznie do sir Henryka115Baskerville'a depeszę w moim imieniu, prosząc go, aby, jeżeli znajdzie portfel, który zgu-biłem, odesłał go pocztą na ulicę Baker. Słucham, panie. A teraz idz do biura pocztowego i spytaj, czy nie ma dla mnie depeszy.Chłopiec powrócił z telegramem, a Holmes, przeczytawszy go, podał mi.Brzmiał następująco:Depeszę otrzymałem.Przyjeżdżam z nie podpisanym rozkazem uwięzienia piąta czterdzieściLestrade. To odpowiedz na moją ranną depeszę.Ten Lestrade jest, moim zdaniem, najlepszym zagentów policyjnych i może nam się przydać.Teraz, Watsonie, myślę, że nie możemy zrobićnic lepszego, jak złożyć wizytę naszej znajomej Laurze Lyons.Zaczynałem pojmować plan Holmesa.Postanowił użyć baroneta do przekonania Stapleto-nów o naszym wyjezdzie, następnie wrócić wraz ze mną w chwili, w której nasza obecnośćokaże się potrzebna.Depesza z Londynu w razie, gdyby sir Henryk wspomniał o niej Sta-pletonom rozproszyłaby ich ostatnie podejrzenia.W myśli już widziałem, jak nasza siećcoraz mocniej zacieśnia się dokoła żarłocznego szczupaka.Pani Laura Lyons była w biurze.Sherlock Holmes rozpoczął rozmowę z obcesową szcze-rością, która początkowo zbiła ją zupełnie z tropu. Usiłuję wyśledzić okoliczności, które towarzyszyły śmierci sir Karola Baskerville'a rzekł. Obecny tu mój przyjaciel, doktor Watson, powiedział mi wszystko, czego dowiedziałsię od pani, również i to, co pani przed nim ukryła. A cóż ja ukryłam? spytała wyzywająco [ Pobierz całość w formacie PDF ]