[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już ci mówiłam, że przyjdzie do siebie - odparła ostro Alma.- Tylko go zostaw w spokoju.Nie zwracaj na niego uwagi.Chodź, pomóż mi zrobić kolację; za chwilę będzie trzeba zapuścić te zasłony od zaciemnienia.Przygotowały sandwicze na zimno z sosem Durkeego, który Alma bardzo lubiła, i jedną z tych celofanowych torebek sałatki z francuską przyprawą, które ostatnio pokazały się w sklepach.Napełniły szklanki mlekiem, nastawiły maszynkę kawy i wróciły opuścić zasłony zaciemnieniowe, które Alma pozakładała jeszcze przedtem, podczas ćwiczeń przeciwlotniczych, w ten sposób, że za dnia były podwieszone jak czarne draperie.- Wróć do środka - powiedziała sucho Alma podchodząc do szklanych drzwi na taras.- Spuszczamy zasłony zaciemnieniowe.Wrócił nic nie mówiąc, przeszedł przez salon i usiadł na tapczanie, ciągle trzymając w lewej ręce niemal już pustą butelkę, a w prawej kieliszek koktajlowy.- Nie chcesz nic zjeść? - spytała Alma.- Zrobiłam dla ciebie sandwicze.- Nie jestem głodny - odpowiedział.- To je zawinę w papier pergaminowy, żeby się nie zeschły - powiedziała Alma.Prew nalał sobie następny kieliszek i nic nie odpowiedział, więc Alma wróciła do kuchni po zaciągnięciu i przymocowaniu zasłon na szklanych drzwiach.Kiedy zjadły kolację i wróciły z kawą, siedział wciąż na tapczanie.Otworzył następną butelkę.Ogółem wypił przez ten jeden dzień przeszło dwie piąte szkockiej whisky Georgette.W pierwszej butelce było trochę więcej niż połowa, i dokończył tę, potem wypił całą następną i połowę trzeciej.Siedzieli przez jakiś czas próbując słuchać radia, ale komunikaty już się powtarzały, a obecność tej istoty trwającej w upartym milczeniu na tapczanie w końcu zagnała je do łóżek, i zostawiły go tam, ani pijanego, ani trzeźwego, ani wesołego, ani smutnego, ani przytomnego, ani nieprzytomnego.Trwał w takim stanie przez osiem dni, nigdy właściwie nie pijany, ale z pewnością i nigdy nie trzeźwy, stale z butelką kosztownej whisky Georgette w jednej ręce, a kieliszkiem w drugiej.Nie mówił nic, prócz „Tak" lub „Nie", najczęściej „Nie", kiedy zadawano mu wprost pytanie, i nigdy nic nie jadł przy nich.Było to tak, jakby się mieszkało pod jednym dachem z trupem.Kiedy wstały w poniedziałek rano, znalazły go śpiącego w ubraniu na tapczanie.Butelka i kieliszek stały obok niego na podłodze.Dwa sandwicze, które Alma zawinęła w papier pergaminowy i zostawiła w kuchni, zniknęły.Żadna z nich nie poszła tego dnia do pracy.W ciągu następnych kilku dni Honolulu szybko się otrząsnęło z pierwszej wielkiej emocji.Radio znowu zaczęło nadawać muzykę i audycje reklamowe, a poza żołnierzami zakładającymi zasieki na plaży Waikiki i wartownikami w hełmach stojącymi przed frontem takich ważnych gmachów jak radiostacje i pałac gubernatora, oraz poza kilkoma zrujnowanymi budynkami, miasto nie wydawało się zbyt odmienione tą metamorfozą, jaką było przejście ogniowej próby.Najwidoczniej ludzie interesu trzymali się ostro, a komenda żandarmerii zalecała normalne urzędowanie, bo trzeciego dnia zatelefonowała do Almy pani Kipfer i kazała jej stawić się do pracy nazajutrz o dziesiątej rano, zamiast o dawnej godzinie trzeciej po południu.Szefowa Georgette od„Ritza" zadzwoniła do niej trochę później z identyczną instrukcją.Ze względu na obowiązującą po zachodzie słońca godzinę policyjną, wprowadzoną w związku ze stanem wyjątkowym, po której to godzinie nie wolno było nikomu przebywać na ulicach bez przepustki, wszystkie interesy należało załatwiać w ciągu godzin dziennych.Jak się jednak okazało, ruch zmalał gwałtownie zarówno u pani Kipfer, jak i u „Ritza".I najwyraźniej to samo było wszędzie.Armia i marynarka nie wydawały przepustek, i dziewczyny w końcu grały w karty przez większość godzin roboczych.Kilka z nich już sobie zapewniło miejsca na statkach, na których ewakuowano do kraju żony i dzieci oficerów i żołnierzy.Jednakże pani Kipfer uzyskała informacje, że przepustki - według ściśle zaplanowanej rotacji - będą w niedługim czasie wydawane w armii i marynarce.Ale tymczasem niemal jedynym ruchem w hotelu „New Congress" pani Kipfer były odwiedziny nielicznych grupek wyższych oficerów, dokonywane obecnie po południu, a nie wieczorem, jak dawniej.Istniała jeszcze druga rzecz, którą pani Kipfer ogromnie się trapiła w rozmowach z Almą, a mianowicie to, iż otrzymała pewną wiadomość, że zarówno w Stanach, jak i na Wyspach wywiera się nacisk na siły zbrojne, żeby pozamykać burdele.Nacisk ten, jak powiedziano pani Kipfer, pochodził z Waszyngtonu, gdzie duża liczba wyborców płci żeńskiej, mających synów w wojsku, podnosiła ogromną wrzawę grożąc, że nie wybiorą swoich reprezentantów do Kongresu, jeżeli coś nie zostanie uczynione w tej sprawie.Jednakże na przekór owym przeciwnościom pani Kipfer z ogromnym wybuchem patriotyzmu oraz niezwykłym poczuciem obowiązku poprzysięgła, że wytrwa na posterunku, jak długo zdoła, i że, do diabła, będzie przyczyniać się w miarę swych skromnych możliwości do Pełnego Zwycięstwa, dopóki będzie miała choć jedną dziewczynę pod swymi rozkazami.(A klęła rzadko.)Ponieważ Prew w niedzielę wieczorem widocznie zjadł te sandwicze, które dla niego zostawiła, Alma zaczęła przygotowywać je regularnie przed wyjściem do pracy i przed położeniem się do łóżka.Zawsze były zjedzone.Ale jeżeli zapomniała ich zrobić, co zdarzyło się kilka razy, nic w lodówce ani w kredensie nie było nawet tknięte.Prew po prostu nie zachowywał się jak człowiek.Nie golił się, nie kąpał, nawet nie zdejmował ubrania, tylko zwalał się w nim na tapczan, kiedy szedł spać.Wyglądał jak nieboskie stworzenie.Jego włosów nie dotknął grzebień już nie wiadomo odkąd, twarz miał obrzękłą, jakby tłustą, z wielkimi workami pod oczyma, a ciało, które nigdy nie było tęgie, stawało się coraz chudsze.Snuł się z butelką w jednej, a kieliszkiem w drugiej ręce z kuchni do salonu, do sypialni i na taras, i siadał na chwilę w otępieniu na jednym miejscu po to, by zaraz wstać i odejść w inne [ Pobierz całość w formacie PDF ]