[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty się budzisz, a oniśpią dalej.Czy to w porządku budzić się, samemu doświadczać radościi szczęścia, gdy inni cierpią? Daj sobie spokój z takimi pytaniami.Nienawracaj ich.Masz inne problemy.Czy to w porządku żebyś się zmieniał, jeśli oni wychowali cię, byś był takim, jakim jesteś? Według nichnie jesteś w porządku.Oni przecież czują się za ciebie odpowiedzialnii od ciebie uzależnieni.Przecież wychowali cię po to, żeby mieć z ciebie pożytek na starość, żebyś się zajął nimi, a nie jakimś tam Bogiemczy buddą.Nie możesz się okazać takim samolubem! Oni się nigdy niezgodzą na to, żebyś zwariował.Już lepiej, gdybyś umarł.Wtedy pogodzą się z obiektywną koniecznością".Ale teraz zrobią wszystko, bywyprowadzić cię na uczciwą drogę: do wojska, do pracy i płodzić imwnuki! Amerykańscy rodzice posuwali się do tego, że wytaczali nauczycielom jogi procesy, by bronić swych dorosłych, a ponoć zwodzonych dzieci - i przegrywali. Dzieci" wolały jednak rozwój duchowy od ukochanych" rodziców.Czy musi być aż tak zle? Absolutnie nie!Tam, gdzie rozwój duchowy zaczyna się od przebaczania i podnoszenia samooceny, przeciwdziałanie ze strony otoczenia i rodziny jestznacznie słabsze, a co więcej, otoczenie szybko zauważa pozytywnezmiany zachodzące u adepta i zaczyna się nawet interesować, jak do tego można dojść.Pogodzeni korzystają ze swej wolności, podczas gdyzbuntowani smażą się w swoim własnym piekiełku walki i rozpaczy.Mało jest jednak takich ścieżek rozwoju duchowego, które zaczynają odpodnoszenia samooceny.Większość zaczyna przeciwnie: w imię walkiz pychą uczy się adeptów, że są pyłem, niczym, zabierają tylko miejsceinnym, bardziej wartościowym istotom, muszą się poniżyć, by zostaćwywyższonymi (zwykły handel!), w oczach Boga wszyscy jesteśmygrzesznikami (jakby Bóg miał negatywne wyobrażenia o swym własnym doskonałym stworzeniu) itd.Wskutek przyjęcia takich nauk większość ludzi boi się pomyślećo sobie czegoś pozytywnego, miłego, podejrzewając się zaraz o pychęlub sprzeniewierzanie się woli Bożej.Izajasz nauczał: dla Boga jesteścenny tak, jakby żadnych innych istot poza tobą nie było na świecie".Dla Boga jesteś cenny! Więc nie wolno ci się poniżać.Nie wolno ci zaprzeczać swej wartości w oczach Boga.Nie wolno ci jej negować! Jesteś66stworzony na obraz i podobieństwo Boga.Nie zapominaj o tym, że jesteś mieszkaniem Ducha (Boskiej istoty).Jeśli cię to zbyt szokuje, zacznij od tego, że jesteś.Nie porównujsię i nie utożsamiaj z czymkolwiek.Wszystko poza tobą też jest, i niemasz żadnej możliwości ocenić, czy jest lepsze czy gorsze.Ty jesteśi wszystko jest, to pewne.Skoro ty jesteś i wszystko inne też jest i inniteż są, to wszystko - i ty - jest równoprawne.Niech więc twoja samoocena dorośnie do tego, żebyś mógł uznać tę równoprawność!Najbardziej dołujące nauki, jakie znam, pochodzą z buddyjskichpraktyk wstępnych.Podobno mają uwalniać od przywiązania do świata materii, a głoszą: Od nie mającego początku czasu wszystkie istotybyły twoimi matkami.Wszystkie one kochały cię, opiekowały się tobą,żywiły cię, dbały o ciebie.Jesteś im winien szacunek, jesteś ich dłużnikiem" tymczasem dłużnik musi najpierw spłacić dług, zanim zrobi cokolwiek dla siebie.O ile wiem, Gautama zaczął praktykować dla siebie, a nie dla spłacenia długów, których miał niemało, a nawet wbrewwoli swych wierzycieli.Nie praktykował też w intencji wyzwoleniawszystkich istot.Zależało mu na własnym oświeceniu, a inne istotyprzeszkadzały Mu w tym.A jednak podzielił się z nimi owocami swego urzeczywistnienia.I to jest ogromny powód do wdzięczności.Aleczym mógłby się podzielić, gdyby zajął się spłacaniem długów, zamiastosiągnąć oświecenie? Albo gdyby czekał, aż inne istoty osiągną jeprzed nim?Mam powód być wdzięcznym Gautamie i wielu ludziom, którzyotwarli przede mną drogę i ukazali jej kres.I to jest najlepsze, co moglizrobić dla mnie i dla wszystkich istot: sami zrealizowali to, czego życzyli innym.Tymczasem w wielu buddyjskich szkołach stosuje się ślubowania Bodhisattwy, których poważną część (najbardziej obciążającąkarmę) stanowi wyrzeczenie się własnego oświecenia, dopóki nie doprowadzi się do oświecenia wszystkich czujących istot (czyli do nie mającego końca czasu!).Gdyby to się wreszcie udało, z pewnością przed bramą" pozostałyby jeszcze tysiące bodhisattwów, zachęcających się: pani pierwsza", ależ nie, pan pierwszy" itd.Zlubowanie bodhisattwy,ze względu na jego skutki karmiczne, zaliczam do najsilniejszych praktyk magii wiecznego życia.Najlepiej w ogóle go nie składać, a jeśli jużsię złożyło, to czym prędzej je zwrócić i oczyścić intencje dotycząceoświecenia, zamiast wściekać się na gnuśność innych i obwiniać ich zato, że hamują rozwój.W poglądach na temat relacji między jednostką dążącą do oświecenia a społeczeństwem przeważają dwie błędne koncepcje:1.Dążąc do Boga, jednostka musi walczyć ze społeczeństwem,przeciwstawiać mu się i cierpieć (widocznie ma zbyt niską samoocenę,by zaoferować coś cennego).(u2.Dążąc do najwyższego oświecenia, jednostka musi spłacić wszelkie długi (nie zastanawiając się nad tym, że to może właśnie inni powinni jej spłacić długi).Zupełnie inną koncepcją jest przekonanie, że warto sobie zaskarbićłaskę i duchową opiekę ludzi zaawansowanych w rozwoju, gdyż onirzeczywiście robią coś dobrego dla społeczeństwa.Ta koncepcja wiążesię z jogą, a w Indiach rzeczywiście dba się o joginów - widocznie mają wyższą samoocenę, niż ich europejscy i amerykańscy naśladowcy.Wiele grup kładzie nacisk na działalność charytatywną, zamiastnauczać ludzi, jak sami mogliby sobie pomóc.Wątpliwości wzbudza angażowanie się adeptów w uzdrawianie, ale wątpliwości te dotyczą tylkometod i skutków ubocznych [ Pobierz całość w formacie PDF ]