RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ledwie znalazÅ‚a siÄ™ na staÅ‚ym gruncie po drugiej stronie mostu, pozwoliÅ‚asobie na potężne westchnienie ulgi, która zresztÄ… nie trwaÅ‚a dÅ‚ugo.OtwieraÅ‚asiÄ™ przed niÄ… ziejÄ…ca gÄ™ba urwiska, peÅ‚na Å›liskich od wilgoci zÄ™bów, lodowa-tych kłów trzydziestocentymetrowej dÅ‚ugoÅ›ci, które w każdej chwili mogÅ‚y siÄ™na niÄ… zwalić.Aż podskoczyÅ‚a na dzwiÄ™k gÅ‚osu Thayera.- Straszne te stalaktyty, nie? KrzywiÄ…c siÄ™, podszedÅ‚ do nich Tuttle.- Most jest solidny, stoi tu od lat - zauważyÅ‚.Thayer pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….- Powinien, skoro Bob i jego banda tu przychodzÄ….ZwiatÅ‚a wszystkich trzech latarek skierowali w gÅ‚Ä…b tunelu.Weszli do Å›rodkapowoli, omijajÄ…c tory i Å›mieci.Ze Å›cian zwisaÅ‚y setki włóknistych korzeni;wkrótce też ogarnÄ…Å‚ ich zapach pyÅ‚u i kurzu.Nie mogli dostrzec wyjÅ›cia ztunelu - jedynym dowodem jego istnienia byÅ‚ przeciÄ…g.Nagle snop Å›wiatÅ‚a latarki oÅ›wietliÅ‚ ogromny przedmiot o groznychkrawÄ™dziach.Najpierw zardzewiaÅ‚y Å‚aÅ„cuch, nastÄ™pnie szczÄ™kÄ™ zaczepusprzÄ™gajÄ…cego, na koniec zaÅ› brunat-nożółtÄ… stal wagonu towarowego.SkÄ…dÅ›kapaÅ‚y krople wody, tworzÄ…c kaÅ‚użę.Kryty wagon, porzÄ…dnie nadżarty przez rdzÄ™, byÅ‚ z boku zamkniÄ™typrzesuwanymi drzwiami.MusiaÅ‚ tu tkwić od zamkniÄ™cia linii gdyż odstawienie go byÅ‚o zbyt kosztowne, albo zostaÅ‚ zapomniany przez urzÄ™dnikówkolejowych.Annabel obeszÅ‚a go z lewej strony.Teraz czuÅ‚a walenie w skroniach.OdpiÄ…wszykaburÄ™, powoli wyjęła berettÄ™.W Å›wietle latarki pochwyciÅ‚a spojrzenie szarychoczu Thaye-rt.Przez sekundÄ™ wydaÅ‚o jej siÄ™ nawet, że Jack siÄ™ Å›mieje, myliÅ‚a siÄ™jednak.PokazaÅ‚ jej gÅ‚owÄ… drzwi i wÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ obok gotów do ich otwarcia.MajÄ…c za plecami Tuttle'a, który staÅ‚ metr dalej, Annabel wycelowaÅ‚a przedsiebie broÅ„ i latarkÄ™, nastÄ™pnie skinÄ™li gÅ‚owÄ… w kierunku partnera.ThayerpociÄ…gnÄ…Å‚ z caÅ‚ej siÅ‚y u dzwigniÄ™, a drzwi przesunęły siÄ™ znacznie Å‚atwiej niżprzypuszczaÅ‚.WyÅ‚oniÅ‚y siÄ™ znikÄ…d, spoglÄ…dajÄ…c wzrokiem szaleÅ„ców i szczerzÄ…c zÄ™by wkrwiożerczym uÅ›miechu.Na twarze Annabel, Jacka i Sama Tuttle'a padÅ‚ strach.W jednej chwili Å›mierć chwyciÅ‚a ich w swoje szpony.36Wraz z zapadniÄ™ciem zmroku nad Brooklynem spowita zasÅ‚onÄ… Å›niegudzielnica Red Hook skuliÅ‚a siÄ™ w sobie, szukajÄ…c schronienia wÅ›ród kominów,doków i magazynów.Budynek, który zamierzaÅ‚ zwiedzić Brolin, znajdowaÅ‚ siÄ™w samym Å›rodku tego biaÅ‚ego szaleÅ„stwa.Powoli czerwone cegÅ‚y budowlirozpÅ‚ynęły siÄ™ w gÄ™stej mgle, gdy przez jednÄ… noc nad miastem królowaÅ‚perÅ‚owy diadem.Brolin czekaÅ‚ na odpowiedniÄ… porÄ™, popijajÄ…c miÄ™towÄ…herbatÄ™ w obrzydliwym barze, którego jedynÄ… klientelÄ™ stanowiÅ‚o dziesiÄ™ciucaÅ‚orocznych staÅ‚ych bywalców.WsÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ w mlaskanie jÄ™zyków na falachsłów, których nie rozumiaÅ‚, i obrazów, które mu umykaÅ‚y.Gdy nadszedÅ‚ wieczór, przyczaiÅ‚ siÄ™ za wrakiem samo-chodu u stóp magazynu, w którym z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… Bob i jego wystÄ™pna sektaodprawiali swoje obrzÄ™dy.KorzystajÄ…c z tego, że spadÅ‚ gÄ™sty Å›nieg, Brolin zanurzyÅ‚ siÄ™ w tym zimnym pylei wszedÅ‚ na jednÄ… z ramp zaÅ‚adunkowych.Za dnia zdążyÅ‚ wypatrzyć przejÅ›cie zboku.Najważniejsze byÅ‚o zachowanie dyskrecji, która teraz, dziÄ™ki kaprysompogody, przestaÅ‚a stanowić problem.Pomacawszy dÅ‚oÅ„mi w poszukiwaniuwystÄ™pu, wspiÄ…Å‚ siÄ™ na poÅ‚ożony nieco wyżej gzyms.Po kilku szybkich krokachznalazÅ‚ siÄ™ nad rampami, na dachu.Nad nim zaÅ› górowaÅ‚ masywny cieÅ„ piÄ™terbudynków, które osÅ‚aniaÅ‚y go od wiatru.Skuliwszy siÄ™, Brolin ruszyÅ‚ na drugÄ…stronÄ™.Zgodnie z jego przewidywaniami, w oddali rozciÄ…gaÅ‚ siÄ™ betonowydziedziniec - strefa magazynowa równie zrujnowana jak caÅ‚a reszta.Przeciw- legÅ‚y kraniec zamykaÅ‚ kanaÅ‚ Gowanus, toczÄ…c swoje zielonewody częściowo przykryte mgÅ‚Ä….Detektyw zeskoczyÅ‚ wÅ‚aÅ›nie po tej stronie,lÄ…dujÄ…c wÅ›ród kÄ™p wysokiej trawy wyrastajÄ…cej ze szczelin miÄ™dzy pÅ‚ytami, poczym zabraÅ‚ siÄ™ do poszukiwania drzwi, które wkrótce znalazÅ‚.MiaÅ‚ teraz mnó-stwo czasu, nie istniaÅ‚o też żadne niebezpieczeÅ„stwo, że zobaczy go jakiÅ›włóczÄ™ga.Wyposażony w komplet wytrychów, Brolin przystÄ…piÅ‚ do otwierania zamka.Wtej sztuce jego palce nie miaÅ‚y sobie równych - na widok jego wyczynów samHoudini powstaÅ‚by z grobu.Tym razem zmarzniÄ™te dÅ‚onie detektywa potrze-bowaÅ‚y mniej niż dziesiÄ™ciu minut, żeby drzwi ustÄ…piÅ‚y, po czym zamknęły siÄ™ zgÅ‚uchym Å‚oskotem, pozostawiajÄ…c go w nieprzeniknionych ciemnoÅ›ciach.Miniaturowa latarka Brolina rzucaÅ‚a wÄ…ski promieÅ„ Å›wiatÅ‚a, który wyglÄ…daÅ‚ jakmaleÅ„ka biaÅ‚a kreska na Å›rodku czarnej tablicy.UnoszÄ…cy siÄ™ wewnÄ…trzmagazynu pyÅ‚ mieniÅ‚ siÄ™ w tej smudze.Po prawej stronie piÄ™trzyÅ‚a siÄ™niewiarygodna liczba drewnianych skrzynek, rozkÅ‚adajÄ…cych siÄ™ z powoduwilgoci.Brolin podszedÅ‚ trochÄ™ do przodu wÅ›ród rozmiÄ™kÅ‚ych kar-tonów i rozmaitychodpadków.Wtem zaskrzypiaÅ‚a podÅ‚oga.Brolin zesztywniaÅ‚ z dÅ‚oniÄ… gotowÄ… chwycić glocka.Skrzypienie powtórzyÅ‚o siÄ™, bardziej stÅ‚umione.PodniósÅ‚szy gÅ‚owÄ™, spostrzegÅ‚,że część dachu jest wykonana z grubego plastiku - materiaÅ‚u, któryprzepuszcza Å›wiatÅ‚o. To Å›nieg, kretynie, to z powodu ciężaru Å›niegu".WznowiÅ‚ poszukiwania w warunkach przypominajÄ…cych wnÄ™trze staregogaleonu: wÅ›ród trzasków, zgrzytów i wilgoci.Po obejrzeniu dwóch dużych salBrolin zagÅ‚Ä™biÅ‚ siÄ™ w wÄ…ski korytarz, który prowadziÅ‚ od dÅ‚ugiego i pÅ‚askiegomagazynu do wysokiego budynku.W kÄ…cie leżaÅ‚a sterta pustych puszek pofarbie.Dalej wiÅ‚y siÄ™ zaÅ› caÅ‚e metry powÅ‚oki izolacyjnej na przewody,podziurawionej lub pobrudzonej zaschniÄ™tym gipsem.Zbyt sÅ‚abe Å›wiatÅ‚olatarki nie pozwalaÅ‚o widzieć na wiÄ™ksze odlegÅ‚oÅ›ci, caÅ‚ość wydaÅ‚a mu siÄ™ wiÄ™cnagle olbrzymia. PostÄ™puj metodycznie, przypomnij sobie doktor Fol-stom z Portland, którazawsze powtarzaÅ‚a: «trzeba siÄ™ zachowywać jak przystaÅ‚o na technika».OdsuÅ„na bok emocje, nie trać ducha".Nagle przed oczyma stanęła mu uÅ›miechniÄ™ta twarz Rachel Faulet - mÅ‚odejkobiety, którÄ… znaÅ‚ jedynie z opowieÅ›ci innych ludzi i ze zdjęć.MyÅ›lÄ…c o jejrodzinie, miaÅ‚ jednak nadzieje, ze dziewczyna jeszcze żyje. Dla niej, dla wszystkich pozostaÅ‚ych.Skup siÄ™.Gdzie, twoim zdaniem.BoburzÄ…dziÅ‚by swojÄ… siedzibÄ™? Nie - raczej gdzie urzÄ…dziÅ‚by Å›wiÄ…tyniÄ™ na chwaÅ‚Ä™Kalibana?"Szybko przypomniaÅ‚ sobie wszystkie informacje, jakie zgromadziÅ‚ na tematBoba i imienia Kaliban.To ostatnie ciÄ…gle pozostawaÅ‚o niejasne; byÅ‚o toosobliwe pojÄ™cie, niemal imiÄ™ bóstwa - Å‚aciÅ„ski psalm nie pozostawiaÅ‚ pod tym wzglÄ™dem żadnych wÄ…tpliwoÅ›ci.Bob to prawdopodobnie egocentryk, jak wieluprzestÄ™pców jego pokroju chciaÅ‚by, żeby wszystko krÄ™ciÅ‚o siÄ™ wokół niego,uważajÄ…c siÄ™ za coÅ› w rodzaju guru.Co jeszcze?Nic jest mÅ‚okosem.Ma co najmniej trzydziestkÄ™, ale udaÅ‚o mu siÄ™ omotaćwiele osób, choćby rodzeÅ„stwo Shapiro czy Spencera.Nie żywi uprzedzeÅ„ codo rasy ani pÅ‚ci ofiar, nie zabija zatem dla przyjemnoÅ›ci seksualnej, aprzynajmniej nie tylko dla niej - nie bezpoÅ›rednio.Wierzy w to, co robi, mamaniÄ™ wielkoÅ›ci.To on wymyÅ›liÅ‚ Kalibana i caÅ‚y ten beÅ‚kot.Pragnie czegoÅ›wielkiego.JeÅ›li jego Å›wiÄ…tynia znajduje siÄ™ tutaj, wybraÅ‚by dla niej wiÄ™kszÄ…,bardziej uroczystÄ… salÄ™.Poza tym jest ostrożny - nie zostawia odcisków palców,nikt go nigdy nie widziaÅ‚, starannie opracowuje sposób dziaÅ‚ania, żebyuprowadzać ofiary; jest inteligentny.Z pewnoÅ›ciÄ… trochÄ™ paranoiczny.WybraÅ‚by pomieszczenie poÅ‚ożone najbardziej na uboczu.Na górze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl