RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skinęła na Odłoga, rozkazując mu zająć sięsierżantem.Zza barykady posypały się świszczące strzały.Rzucono na nią zapalającą bombę.Stos stołów, beczek i krzeseł zalał płonący olej.Wszyscy się wzdrygnęli, ale szybkoodzyskali równowagę i zaczęli ostrzeliwać przeciwnika poprzez płomienie.Grupkaregularnych żołnierzy z grzechoczącymi na plecach kuszami wdrapała się po drabinie,otworzyła klapę i wyszła na dach, by prowadzić ostrzał z góry.Po chwili na łuku murukurtynowego za plecami atakujących barykadę Talian i hengan zapanowała cisza.Potemjednak usłyszeli wrzaski, przesycone nagłą paniką i otwartym strachem - Co to? Co się tamdzieje? - zapytała ochrypłym głosem Rzut.Podeszła do niej malazańska żołnierka.- Niewiem.Jest ciemno.Zrzucili wszystkie pochodnie.Nie ma światła.- Czuję olej! - zawołał jeden z żołnierzy przy barykadzie.- Mnóstwo oleju.- Co to? - zapytał drugi.Kolejna żołnierka wyprostowała się, spoglądając na barykadę.- Coś spływa na nich z wieży schodowej.Woda? Na śmiech Kaptura! Drżączka!- Padnij! - zawołała Rzut.- Kryć się! Wszyscy! Ahl popatrzył na nią, mrużąc zdroweoko. - Dlaczego?Za jego plecami rozbłysł oślepiający blask.W polu widzenia Rzut wypalił się żółto-białyświatłocień.Rozległ się ryk przypominający łoskot lawiny.Fala uderzeniowa uderzyła wbarykadę, odpychając ją do tyłu.%7łołnierze odtoczyli się, tłukąc rękami w płonące ubrania.Przez huk płomieni przebijały się krzyki beznadziejnego bólu.Przez zaporę z mebli i beczekprzedostało się coś płonącego, co miotało się jak szalone, aż wreszcie żołnierze przebili tomieczami.Ahl osłonił oczy ręką, a potem znowu spojrzał z góry na Rzut.-Wy, sabotażyści.nie walczycie czysto - stwierdził, marszcząc brwi.Z pewnością ty również nie, mójprzyjacielu.Rankiem otrzymali rozkaz wycofania się do południowej Bramy Ronda Wewnętrznego.Ponoć mieli opuścić całe Rondo Zewnętrzne.Zbyt wiele prętów murów i za mało żołnierzydo ich obrony.Rzut była wściekła.Tylu ludzi zginęło, Drżączka poświęcił życie i co im todało? I tak mieli oddać mur Talianom.Gdy przynieśli Rzut pod bramę, czekał tam na niąStoro.Był rozczochrany i miał zapadnięte oczy.- Słyszałem, że zostałaś ranna w bok - rzekł, kładąc dłoń na jej ramieniu.- Podarunek od Amarona.Skrzywił się, odwracając wzrok.- Ehe.No cóż, pewnie pamięta o każdym z nas.Posłuchaj, nie przejmuj się.To byłprzypadek.Tak się po prostu złożyło, że broniłaś tego odcinka.Nie ma w tym nic więcej.Tomógł być każdy.Nie bierz tego do siebie.Roześmiała się ochryple.- Postaram się.Popatrzyła na dowódcę, próbując ocenić jego siły.Był wycieńczony i miał draśnięteramię - on również nie uniknął walki - ale nie sprawiał wrażenia człowieka ulegającegorozpaczy.- Straciliśmy Drżączkę - poinformowała go.- Ehe, słyszałem.- Zdradzono nas.Miejskie pospolite ruszenie.Uniósł rękę.- Wiem o tym.Dotrzemy do sedna sprawy.- Ty też nie bierz tego do siebie.Nie mogłeś nic na to poradzić.Oblężenia zawsze kończąsię zdradą.Uśmiechnął się ze smutkiem na znak zgody.Oczy rozweseliły mu się na chwilę.Potarłkark, a potem ściągnął kolczy kaptur, by podrapać się po głowie.- Ehe, rozumiem.Któż mógłby pokonać Chossa i Toca, tak? Ale posłuchaj.- Skinął naniosących ją żołnierzy, każąc im ruszać w dalszą drogę.- Wyświadczyli nam przysługę -ciągnął, idąc obok noszy.- Na zewnętrznych murach nasze siły były zbyt rozciągnięte.Pozatym zbyt wcześnie zdradzili swój atut.Co im to dało, Rondo Zewnętrzne? - Zlekceważył ichsukces machnięciem ręki.- Powinni byli zaczekać do szturmu na wewnętrzny mur.Teraz już wiemy.- Powinniśmy byli coś podejrzewać.- Podejrzewaliśmy.Uniosła głowę i spojrzałaStorowi prosto w oczy.- To znaczy? Mówisz o tym miejskim magu, Ahlu? Skąd on się wziął? Ufasz mu?Mężczyzna unikał jej spojrzenia.- O to musisz zapytać Jedwabią.- Na pewno to zrobię.Co właściwie się stało? Wzruszył ramionami.- Zdrajcy izolowali wasz odcinek muru, a druga grupa zabezpieczyła Bramę Północną.Drżączka załatwił tych, którzy wspięli się na mur, ale inne grupy otworzyły bramę.Przeciwnikopanował północny pierścień Ronda Zewnętrznego, ale zatrzymaliśmy go pod BramąWewnętrzną.Rell zasłużył tam na żołd.To on obronił bramę.Wszyscy opowiadają otym, czego dokonał.- Skoro już o tym mowa, mój sierżant, Banath, zasłużył na pochwałę.Storo skinął głową.- Zwietnie.Cieszę się z tego.- Uśmiechnął się szeroko.- Podoficerowie są tylko takdobrzy, jak ich przełożeni - dodał, ściskając jej ramię.W porządku, Storo.Jeszcze się niezałamałam.Seti przez cały następny dzień wznosili radosne okrzyki i śpiewali pieśni wojenne, krążącwokół namiotu dowodzenia.Toc zamknął się tam razem z Chossem i wodzami zgromadzeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl