[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.555RLT W samolocie, tuż przed lądowaniem powiedziała wreszcie pomyślałam, miałam takie uczucie, że Nowy Jork stanie się momentemzwrotnym w moich stosunkach z Matthew.Teraz widzę, że miałam rację,tyle że zwrot nastąpił nie w tym kierunku, jakiego oczekiwałam. Och, Marion! Bronwen westchnęła i objęła ją ramieniem. Jarównież żałuję, że nie ułożyło się to inaczej.Szkoda, że muszę wyjechać, boteraz powinnaś mieć przy sobie kogoś życzliwego.Po godzinie Marion poszła do biura.Teraz wiedziała już na pewno, żepopełniła błąd, koncentrując się, od wyjazdu z Bristolu, wyłącznie na pracy.Podobało jej się to, co robi, i postanowiła zostać w zespole, o ileStephanie jej nie zwolni.Doszła jednak do wniosku, że musi oderwać się napewien czas nie tylko od pracy, ale i od otaczających ją ludzi.Powinna zająćsię czymś, co pomogłoby jej uwolnić się od myśli o Matthew, zapomnieć ouczuciach do niego, czymś, co pozwoliłoby przemóc to przerazliwe uczuciesamotności, które znów zaczęło ją dręczyć.Mając na sobie jedynie ręcznik owinięty wokół bioder, Paul wszedł dosalonu w luksusowym apartamencie, który zajmowali w hotelu New YorkPlaza.Służba sprzątała po lunchu, a paru dziennikarzy ciągle jeszcze kręciłosię po salonie.Podszedł do lustra, żeby uczesać wilgotne włosy.Jego wzrokzatrzymał się na odbiciu twarzy Madeleine, która z błyszczącymi oczamirozmawiała jeszcze z kimś z prasy.Zastanawiał się, jak Deidra zareaguje na fakt, że Madeleine, raniącuczucia obrońców przyrody, kupiła sobie futro z soboli i wystąpiła w nim nadzisiejszym spotkaniu.Usiadł na kanapie i patrzył na nią.Wiedział,podobnie jak inni obecni na lunchu, że poza futrem nic na sobie nie ma.Doostatniego zdjęcia dla amerykańskiego wydania Playboya pozowali oboje:ona rozchyliła futro, a on dłońmi dotykał jej piersi.556RLTZainteresowanie nimi miało związek z ukazaniem się jego książki.Wszyscy chcieli go widzieć w towarzystwie Madeleine, podobnie jak wtedy,gdy powieść ukazała się w Anglii.Nie miał większych skrupułówwykorzystując ten fakt popularność, jaką zdobywał, na pewno pomogła iksiążka znalazła się na liście bestsellerów.Rano udzielili już wywiadu dlatelewizji, a wieczorem uczestniczyć będą w przyjęciu wydanym z okazjiukazania się książki.Oczywiście, po dzisiejszym lunchu we wszystkichnowojorskich gazetach będą ich zdjęcia.Paula bawił fakt, że tak niewiele trzeba, by zdobyć popularność:wystarczą dwie piękne twarze, ostentacyjna zmysłowość i publicznedeklarowanie wzajemnych uczuć.Prawdziwe osiągnięcia się nie liczyły.Prawdę mówiąc, nie mieli ich wiele na swoim koncie: zmysłowe spojrzenie,które ułatwia reklamowanie luksusowych produktów, i powieść, o którejPaul wiedział, że daleka jest od doskonałości.Prasę można było sobie kupići tutaj zasługi Madeleine okazały się wyjątkowe.Umiała posłużyć siędziennikarzami, w tym celowała.Dzięki niej nie stali się dotychczasbohaterami żadnego skandalu.To przyjdzie wcześniej czy pózniej.Paul było tym przekonany.W tym świecie obowiązują okrutne zasady: wynosi siękogoś na wyżyny, ogłasza go wielkim i sławnym, a potem w najmniejspodziewanym momencie strąca się go z piedestału i powoduje upadek, imbardziej haniebny, tym lepiej.Bez znaczenia jest, czy skandal istotnie miałmiejsce, czy został zmyślony, ważne, by kupiła to prasa.Czytelnicy właśniena coś takiego niecierpliwie czekają.Nie ulegało wątpliwości, że na nich teżprzyjdzie kolej.Paul spodziewał się zresztą, że będzie to dla niego noweinteresujące doświadczenie.Madeleine zamknęła wreszcie drzwi za dziennikarzem z magazynu People i wróciła do salonu.Kiedy otuliła twarz kołnierzem futra i557RLTzagłębiła w nim palce, Paul zauważył, jak bardzo jest podniecona.Spojrzałna zegarek.Dochodziła trzecia.Z Harrym umówiony był na wpół doczwartej, ale co to szkodzi, jeśli spózni się trochę? Wybierał się do niegotylko po to, by nakłonić go, żeby zgodził się zostać ofiarą mordercy z jegonie dokończonej jeszcze książki.Przekonany był, że Harry nie zgodzi się nato, a wtedy będzie mógł z nim zerwać: kręciło się teraz wokół niego tyluwydawców.Odwrócił się od lustra i skinął na nią.Podeszła wolno, posuwając sięmiękko jak kot i stanęła przed nim.Zrzucił z siebie ręcznik, a ona mruknęłacicho, widząc jak jest podniecony.Odchylił się do tyłu i oparł łokcie natoaletce.Patrzył na jej nabrzmiałe i wilgotne usta, potem napotkał jej wzrok,to słynne spojrzenie, które tak na wszystkich działało.Znów ogarnęło gouczucie miłości do Madeleine, uczucie, któremu coraz częściej nie potrafiłsię oprzeć.Czasami nienawidził jej za to, nieraz nawet miał ochotę jąuderzyć, ale ciężar wyrzutów sumienia po czymś takim byłby dla niego niedo zniesienia.Obawiał się, iż wcześniej czy pózniej może się zdarzyć, że tamiłość zwycięży, a to oznaczałoby koniec jego literackich ambicji, koniecwszystkiego.Zadzwonił nagle telefon.Sięgnął ręką do aparatu, podniósł słuchawkę,a potem pozwolił jej opaść na widełki.Madeleine uklękła przed nim.Dotknięcie jej ust wprawiło go w stan ekstazy.Wziął ją w ramiona i pomógłwstać, a potem pocałował namiętnie.Podeszli do kanapy.Madeleinezrzuciła z siebie futro i pchnęła go na miękkie pluszowe poduszki, po czymzajęła nad nim pozycję dominującą. O Boże! jęknął.Oparł dłonie na jej biodrach i powoli wszedł wnią.Z kanapy przenieśli się na podłogę, potem na łóżko.Ich pożądanie558RLTzdawało się nienasycone.Pózniej leżeli oboje nieruchomo, wpatrując się wsufit.Po dłuższym czasie Madeleine dotknęła jego uda.Spojrzał na nią.Włosy miała w nieładzie, ciało pokryte potem. Co ty ze mną wyprawiasz, dziewczyno? mruknął. Och, nic takiego. Nie mam ochoty nigdzie się stąd ruszać. Ale musisz spotkać się z Harrym, jeśli chcesz przekonać go, żeby cipomógł. Wiem. Pocałował ją jeszcze raz. Nie masz pretensji, żeprzyjechał za mną do Nowego Jorku? Dlaczego miałabym mieć pretensje? Myślałem, że po.po tym, co zrobiłem. śś.To wszystko przeszłość.Dopóki nie masz ochoty zrobić tegoponownie, nie muszę się niczym martwić. To dobrze.Wiesz, jak bardzo cię kocham [ Pobierz całość w formacie PDF ]