RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomagała tak\e utrzymywać na wodzyprzera\enie wywołane świadomością, \e mo\e być następna.Wznosząc tumany kredowego pyłu, Jaina znieruchomiała u stóp wydmy.Zerwała sięzaraz na równe nogi, kucnęła w odpowiedniej pozycji i nastawiła świetlny miecz do obronyprzed niespodziewanym zagro\eniem.Chwilę pózniej usłyszała znajomy syczący śmiech.- Kije, powinnaś pozwolić, \eby wyrósł ci ogon - odezwał się Tesar Sebatyne.- Mo\ewówczas nie byłabyś taka niezdarna.Krasov i Bela zakrztusiły się z radości. - Bardzo śmieszne - odcięła się Jaina.Wprawdzie Jacen pozwolił osłabnąć bitwowięziw nadziei, \e wytłumi wpływ dzielących ich ró\nic zdań, ale i bez tego wiedziała, \epozostali członkowie oddziału specjalnego są tak\e rozbawieni.- Mogliście przynajmniej cośpowiedzieć.- A ja mogłam powyrywać łuski osłaniające moje serce - wychrypiała Bela.- Ale tegonie zrobiłam.Cała trójka znowu zaniosła się syczącym śmiechem.Jaina wyłoniła się z chmury kredowego pyłu i zobaczyła, \e Barabelowie czekają nanią w towarzystwie Anakina i pozostałych uczestników wyprawy.Wszyscy zdą\yli zdjąć izło\yć pró\niowe skafandry i przytroczyć je do niewielkich plecaków.Przyprószeni od stópdo głów białym pyłem, wyglądali bardziej jak duchy Jedi ni\ rycerze.Niektórzy siedzieli podkoralową ścianą kanionu i wypatrywali, czy nie nadlatują koralowe skoczki.Ich piloci zawszesię pojawiali akurat wtedy, gdy młodzi rycerze zatrzymywali się na odpoczynek.Jainazauwa\yła odciśnięte w piasku ślady dwóch par nóg.Wiodły w kierunku następnej wydmy istojącego za nią transportera opancerzonego typu AT-AT.Jedne były pozostawione zpewnością przez wielkie stopy Wookiego.Młoda kobieta uwolniła myśli i posługując się Mocą, stwierdziła, \e Lowbacca i JovanDrark buszują w kabinie kroczącego robota.- Skąd się to tutaj wzięło? - zapytała.- Trenerzy voxynów bardzo sumiennie wypełniają swoje obowiązki - wyjaśniła Lomi.- Mają do dyspozycji miasteczko niewolników, którym ka\ą obsługiwać zdobywaneurządzenia, aby ich potwory mogły się przyzwyczajać do najró\niejszych  nie\ywychbluznierstw.Zadadzą sobie ka\dy trud, byle tylko pozbyć się rycerzy Jedi z naszej galaktyki.- W wielkiej grocie zamienionej na hangar spoczywa nawet gwiezdny liniowiec -dodał Welk.W głowie Jainy natychmiast zaświtała myśl: a jakby tak roztrzaskać miliontonowygwiezdny statek o laboratorium, w którym kryła się królowa voxynów?- Czy jest.- zaczęła.- No nie, przetwornice mocy usunięto - wpadła jej w słowo Lomi.-|Nawet w robotachkroczących i lądowych śmigaczach pozostawiono tylko niedu\e zestawy baterii zamiastnaładowanych zasobników.śaden pojazd nie zdoła dotrzeć na większą odległość odmiasteczka niewolników ni\ ten, który widzimy.- Oczywiście - westchnęła Jaina.- O wszystkim pamiętali.Gdyby Jaina i Lowbacca mieli odpowiedni sprzęt i więcej czasu, mogliby doprowadzić robota do stanu u\ywalności.Od wylądowania na powierzchni światostatkuupłynęło jednak trzydzieści godzin i ostatnią jrzeczą, na jaką mogli sobie pozwolićczłonkowie oddziału, była jakakolwiek zwłoka.W pewnej chwili piaszczyste wydmy zalała zielonkawa poświata i Jaina uniosłagłowę.Zobaczyła w skorupie światostatku mniej więcej dwudziestometrowej długościszczelinę.Przesłaniała ją półprzezroczysta okienna błona, która miała zapobiegać uciekaniuatmosfery.Nad wyszczerbioną krawędzią wyłaniała się właśnie szmaragdowa tarcza Myrkra.Jaina poczuła się wyraznie młodsza, spokojniejsza i odprę\ona.Ilekroć na nieboskłoniepojawiało się jaskrawo świecące ciało niebieskie, odnosiła wra\enie, \e jest wyspana iwypoczęta po długiej nocy spędzonej w ciepłym łó\ku.Nagle z komunikatora wydobył się głos Jovana Drarka.Jaina zawsze i wszędzierozpoznałaby jego charakterystyczny rodiański akcent.- Moc darzy nas dzisiaj szczególną przychylnością.Baterie wcią\ jeszcze dająnapięcie, ale styki kabli nie kontaktują z powodu jakiegoś mineralnego osadu.Wzdłu\ kręgosłupa Jainy przewędrował ostrzegawczy dreszcz.- Mineralnego osadu? - powtórzyła przez komunikator.- To mo\e być gniazdo jakichś owadów - zameldował Jovan.-Lowbacca właśnie jeusuwa.W komunikatorze rozległ się głos Jacena Solo.-Jakich owadów? - Chocia\ jej bratblizniak zawsze interesował się nieznanymi stworzeniami, Jaina wyczuwała dzięki łączącejich więzi, \e tym razem Jacenem nie kieruje zwykła ciekawość.- Je\eli wyglądają jak robakiz wieloma nogami.- To nie jest mrowisko wstrząsonóg - uspokoił go Rodianin.- To tylko małebrzękomary [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl