[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na parterze zabrałem się dosprawdzania kuchni.śadnej skrytki.Przeszukanie sali jadalnej i stojącychtam mebli te\ nic nie dało.Skierowałem się do salonu.Podniosłem głowę i zatrzymałem wzrok nadwóch belkach krzy\ujących się pod sufitem na wysokości pięciu metrów.Niedostępne.Chyba \e ze schodów w korytarzyku.Wło\yłem w zęby kolejną rurkę i zacząłem piąć się po pierwszej belce.Na czworakach, pomału, opierając się na rękach, posuwałem się doprzodu, nie spodziewając się, \e cokolwiek znajdę.Co jakiś244czas stukałem w drzewo, szukając jakiegoś wgłębienia.Oczywiście nic.Alemo\e na skrzy\owaniu belek.Dotarłem do punktu przecięcia.Na skrzy\owaniu belek pod-trzymywała je jeszcze jedna, pionowa.Usiadłem okrakiem i objąłem jąramionami.Stukałem w drewno na wstrzymanym oddechu, nadsłuchującjakiegoś echa.Przerwałem na moment.Ręką natrafiłem na nierówność z tyłupionowej belki.Wymacałem szparę i podniosłem klapkę.Wsunąłem rękędo środka na oślep, z policzkiem przyklejonym do krawędzi belki.Znajomy dotyk plastikowa torebka z jakimiś przedmiotami.Udało misię ją stamtąd wydobyć.Paczka owinięta w plastikową przezroczystą taśmę przymocowanąkilkoma warstwami plastra.Wsunąłem paczkę pod pachę, zrobiwszy półobrotu na mojej grzędzie, wypuściłem z ust luminescencyjną rurkę idotarłem do balustrady schodów.Kiedy ju\ znalazłem się na pewnym gruncie, wło\yłem gumowerękawiczki i rozdarłem plastry i taśmę osłaniające moją zdobycz.Przełamem kolejną rurkę i przyjrzałem się znalezisku.Pismo Zwięte zpoplamionymi stronami.Zbrukane hostie.Czarna głowa wschodniegodemona.Wypuściłem rurkę i wyszeptałem modlitwę do świętego MichałaArchanioła:.a ty, ksią\ę niebieskich hufców,swą boską cnotą zepchnij do piekłaSzatana i inne złe duchy,które włóczą się po świecie na zgubę dusz.No tak, to było to.Sylvie Simonis czciła diabła.Poświęciła dla niego swoje dziecko, w imię paktu czy innegoszaleństwa.Na powrót owinąłem taśmą świętą księgę i schowałem ją do kieszenipłaszcza.Wyprostowałem się, dr\ąc na całym ciele.Znalazłem to, co byłodo wykrycia w tym domu.Teraz, kiedy ju\ miałem pewność, \e wkroczyłem na terytorium diabła,powinienem porozmawiać z człowiekiem, który od początku mnieokłamywał.Z człowiekiem, do którego na pewno zwrócili się Manon iThomas, dwoje dzieci wierzących, i\ grozi im coś ze strony Złego.Tylko on mógł ich wysłuchać.24549 Co pan wyrabia?Chwyciłem Mariotte'a za koszulę i przycisnąłem do drzwiczek szafki.Właśnie składał rzeczy swojej dru\yny.Zakrystia przypominała szatnię.Dwa rzędy \elaznych szafek, ławka, nad nią wieszak na ubrania. Nadeszła godzina prawdy, mój ojcze.Czas się przyznać, bo inaczejmogę się zdenerwować.Naprawdę.I nie będę zwa\ać na sutannę. Chyba pan zwariował. Znał ksiądz od dawna prawdę o Manon i Sylvie. Ja. Ksiądz wiedział o niebezpieczeństwie.Wiedział, \e zło mieszka wtym domu!Wściekłym ruchem pchnąłem go znowu na drzwiczki szafki.Zachwiałsię i osunął na podłogę, nie wypuszczając z rąk trzymanych rzeczy.Jegodolna warga dr\ała.śyły pulsowały na skroniach.Twarz mu posiniała.Pomachałem legitymacją pod jego nosem. Nie jestem dziennikarzem, ojcze.Ani trochę.Pora na szczerąpogawędkę, zanim oskar\ę księdza za współudział w morderstwie.Quitacet, consentire videtur!Ta łacińska maksyma, oznaczająca kto milczy, ten się zgadza", całkiemgo dobiła.Chwytał powietrze jak ryba wyrzucona na piasek.Bez przerwymrugał powiekami. Pan. Thomas przyszedł do księdza.Powiedział, \e Manon groziniebezpieczeństwo, \e jej matka jest opętana przez Szatana.Ale ksiądz niepotraktował tej sprawy powa\nie.Jest ksiądz nowoczesnym duchownym,prawda? I dlatego.Urwałem.Jego twarz wyra\ała całkowite osłupienie. Sylvie Simonis opętana? wyjąkał. Co pan bredzi?Zawahałem się na moment.Najwyrazniej nie rozumiał, o czymmówię.Ju\ spokojniej powiedziałem: W Domu pod Zegarami" znalazłem przedmioty związane zsatanistycznym kultem.Thomas Longhini mówił o diable, który zagra\ałManon.Mówił o realnym niebezpieczeństwie.Ale nikt go nie słuchał.Utkwiłem wzrok w jasnych oczach księdza. Nie przychodził tu?246 Nie, on nie.Mariotte z trudem się podniósł i usiadł na ławce. A kto przychodził? Sylvie Simonis.Kilkakrotnie. W jej stanie?Ojciec Mariotte pokiwał przecząco głową.Jego twarz wyra\ałaszczerość i zarazem zmieszanie. Sylvie nie była opętana. No to kto? Manon.To u niej występowały oznaki opętania. Co takiego? Proszę usiąść westchnął. Wszystko panu opowiem.Przysiadłem na ławce.Budowla, którą właśnie skonstruowałem, znowusię waliła.Mariotte otworzył szafę i wyjął butelkę.Podał mi ją zesłowami: Wygląda pan na wykończonego.To dobrze panu zrobi.Odmówiłem i zapaliłem camela, zaciągając się kilka razy.Ksiądzpopił z butelki. Proszę mówić.Słucham. Sylvie przyszła do mnie pierwszy raz w maju osiemdziesiątegoósmego roku.Uwa\ała, \e jej córka jest opętana. Jakie były oznaki tego? Manon organizowała satanistyczne obrzędy, składanie ofiar.Niedaleko ich ówczesnego domu było gospodarstwo rolne.Chłopiskar\yli się.Manon kradła matce pierścionki, wciskała je na szyje kurcząt.Biedne stworzenia zdychały po kilku dniach. Dzieci bywają okrutne.To jeszcze nie znaczy, \e są opętane. Pokroiła tak\e swojego \ółwia.Najpierw odcięła mu łapki, potemgłówkę.Poło\yła go jako ofiarę w centrum pentagramu. Kto jej opowiadał, \e tak to się robi? Jej ojciec, zanim zginął. Miał coś wspólnego z satanizmem? Nie.Ale przez zwykłą perwersję chciał zdeprawować córkę. Czy było coś jeszcze między ojcem i córką? Sylvie nigdy o tym nie mówiła.Uwa\ała Manon za ofiarę.A byłocałkiem odwrotnie.Manon była.zła. Co ksiądz jej mówił? Próbowałem ją uspokoić.Udzielałem porad duchowych.Zachęcałem, aby udała się do psychologa. Zrobiła to?247 Przyszła do mnie miesiąc pózniej.Jeszcze bardziej roztrzęsiona ni\za pierwszym razem.Mówiła, \e ten dom jest demoniczny.śe Szatanwyskoczył zza wskazówki jednego z zegarów i zamieszkał w cieledziewczynki.Nie wierzyłem w takie historie. Czy Manon dokonywała jakichś innych aktów satanistycznych? Zabijała zwierzęta.Mówiła wulgarne słowa.Gdy Sylvie pytała ją,dlaczego tak się zachowuje, odpowiadała, \e wykonuje ich rozkazy. Czyje rozkazy? Demonów. Proszę mi podać tę butelkę.Ayknąłem solidnie.W piersi poczułem ogień.Przypomniałem sobieobraz ślicznej jasnowłosej dziewczynki.Teraz wydała mi się niepokojąca,podstępna, złośliwa.Oddałem butelkę Mariotte'owi. Tym razem potraktował ksiądz powa\nie słowa Sylvie? Ale nie tak, jak ona tego sobie \yczyła.Poleciłem, by jaknajszybciej pojechała do Besancon, do znanego mi psychologa. Zgodziła się? Nie. Czego więc chciała? Egzorcyzmów.Po raz kolejny mozaika rozpryskiwała się, ukazując inny motyw.Sylvie bała się Manon.Bała się diabła.Bała się swojego domu.Jako\arliwa chrześcijanka wierzyła, \e jest otoczona przez duchy, któreatakują ją poprzez to, co ma najdro\szego córkę. W ich domu znalazłem przedmioty satanistyczne powtórzyłem. Odwrócony krzy\, splamioną Biblię, głowę diabła.Do kogo nale\ały? Do Manon [ Pobierz całość w formacie PDF ]