RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mało prawdopodobne, by hipotetyczny morderca przywlókł coś takiego wieczorem pod dom Bodine'ów, zainstalował i włączył.A w jaki sposób równie szybko pozbyłby się takiej ilości wody? Nie słyszałem nigdy o przenośnej pompie, która potrafiłaby wyciągnąć tyle wody w parę sekund.Nie widziałem żadnego powodu, dla którego ktoś miałby topić Olivera, ani tym bardziej nie rozumiałem, jak tego dokonano.- Przykro mi, ale nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak do tego doszło - zwróciłem się do szeryfa.- Gdybym tego nie widział na własne oczy, powiedziałbym, że to absolutnie niemożliwe.Carter potarł brodę.Z zewnątrz dobiegł dźwięk syreny samochodu koronera i chrzęst opon na podjeździe.Trzasnęły zamykane drzwi, rozległy się kroki i głosy.- I jeszcze jedno - odezwał się Dan.- W łazience znaleźliśmy coś dziwnego.- A tego nie uważasz za dziwne?- Tak, ale tamto jest jeszcze dziwniejsze.Carter zerknął na jednego z policjantów i powiedział:- Dobrze, prowadź.Ruszyliśmy korytarzem do łazienki.Dan odsłonił folię.- Patrz.I co na to powiesz?Carter zmarszczył brwi i pochylił się nad wanną.Drugi policjant również spoglądał do środka.Po czym szeryf się wyprostował i zmierzył nas obu, mnie i Dana, uważnym spojrzeniem.- To jest wanna - oświadczył podejrzliwym tonem.- Nie chodzi o wannę.- Przepchnąłem się bliżej.- Tylko.Wanna była pusta.Ani śladu skorupy.Odsunąłem dalej folię, ale niczego nie znalazłem.Sprawdziłem za sedesem, ale tam też jej nie było.- Może byście mi wyjaśnili, czego szukacie? - zapytał Carter.- A może było tak dziwaczne, że nawet nie wiecie, co to było?- To była wylinka - wyjaśnił Dan, nakreślając w powietrzu jej kształt.- Że co?- Mówiąc zwyczajnym językiem, pokrywy chitynowe owada.Twarde, pokryte włosami, zlepione wzdłuż mostka.Wilkes patrzył, jak Dan w powietrzu kreśli kształt przedmiotu, po czym sam uniósłszy kciuk i palec wskazujący pokazał parumilimetrowy odstęp.- Mówiąc o wylince, masz na myśli coś mniej więcej takiego, prawda? Chyba nie twierdzisz, że to było aż takie wielkie?Dan spojrzał na swoje dłonie, które trzymał w odległości dwóch stóp niczym rybak określający rozmiary złowionej zdobyczy.Zastanawiałem się, co odpowie, ale tylko opuścił ramiona i ciężko westchnął z rezygnacją.- Tak - rzucił wreszcie zmęczonym głosem.- Nie twierdzę, że to było takie duże.- Cóż więc w tym takiego niezwykłego? - spytał Carter.- Mówiłeś, że to dziwniejsze niż tony wody w pokoju na pierwszym piętrze.- Naprawdę tak mówiłem?Położyłem dłoń na szerokim, umięśnionym ramieniu szeryfa.- Moim zdaniem Dan jest w szoku.Może mu się tylko zdawało.- Co mu się zdawało?- Że coś widzi.Skorupę.- Ty też o niej wspominałeś.- Każdy się może pomylić.- Uśmiechnąłem się słabo.- Obaj mieliśmy ciężki dzień.Carter podparł się pod boki i w milczeniu mierzył nas spojrzeniem przez blisko minutę.W końcu powiedział:- Dobra, tym razem wam odpuszczę.Ale jeśli nabiorę podejrzeń, że ktoś ukrywa dowody, to ten ktoś napyta sobie biedy.Jasne?- Niczego nie ukrywamy - zapewniłem go.- Nam, równie bardzo jak tobie, zależy na odkryciu, co tu się stało.- Dobra.Ale pamiętajcie, że za ukrywanie dowodów grozi kara.Więzienia.Jasne?Wyszliśmy z łazienki.Zastępca koronera, Lawrence Dunn, szczupły mężczyzna o szarej twarzy, w okularach i taniej brązowej marynarce, wchodził po schodach, niosąc zniszczoną skórzaną torbę.- Jak leci, Larry? - powitał go Carter.- Co powiesz na utonięcie w sypialni na pierwszym piętrze?Lawrence Dunn parsknął i zamrugał powiekami.- Cokolwiek to jest, biorę się do roboty.Cześć, Dan, cześć, Mason.To wy mieliście pecha i znaleźliście ciało? Biedny Oliver Bodine, tak?- Zgadza się - przytaknął Carter.- Właśnie kazałem Errollowi zgłosić zniknięcie Jima i Alison.- Nie ma ich?Carter poprowadził Lawrence'a do sypialni chłopca.- Nie było ich, gdy Mason i Dan przyjechali, a od tamtej pory minęła już dobra godzina [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl