[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A więc ci, co wojują, wiedzą, co to jest wojna.Prawda? Dowiadują się z dnia na dzień.Pan Granowski przysłuchiwał się tym dialogom i przypatrywał twarzom osób bardzouważnie.Na jego obliczu malował się wyraz głębokiej powagi.Gdy nastała chwila nieprzy-jemnej ciszy, milioner wtrącił się do rozmowy, zwrócony do Jasiołda: Przepraszam, że, obcy człowiek, przymówię się i ja.Ale chwila jest tak osobliwa, że na-wet ludzie obcy sobie stają się mentorami i słuchaczami.Muszę tutaj w zupełności i bez za-strzeżeń podzielić zdanie pana porucznika.Równie jak on nie rozumiem, dlaczego było po-rzucać szeregi.Nie rozumiem! Na Boga dlaczego?Jasiołd w tej chwili właśnie przyszedł do rozumu.Popatrzył uważnie na twarz pana Gra-nowskiego i wypowiedział powoli bombastyczną tyradę: Dlatego, że nasze kości i nasza krew.Nasza krew.i te.nasze kości potrzebne będą nainną chwilę! Kiedyż to ma być ta chwila? Co to za chwila tajemnicza, o której wciąż głoszą, o którejwciąż słyszę? pytał uroczyście pan Granowski brwi wysoko podnosząc. Nie mogę oznaczyć daty, kiedy ta chwila nastąpi, ale ona nastąpi! wypalił Jasiołdtwardo i ostro. Szanowna pani ciągnął pan Granowski spokojnie jakby nie słyszał Jasiołdowego wy-krzyknika szanowna pani ratuje sytuację (pan Granowski umiejętnie podkreślił te wyrazy: ratuje sytuację ) za pomocą kategorii Królewiak.Ależ na Boga! i ja jestem Królewia-kiem, a zupełnie, ale to zupełnie inaczej zapatruję się na te sprawy niż szanowny pan Jasiołd. To niech pan wstąpi do wojska austriackiego, do pruskiego albo do legionów. dośćgrubiańsko odwalił młody. Do tego, żeby iść do wojska, mam wiele przeszkód.Gdyby nie te przeszkody, poszedł-bym do legionów natychmiast.Natychmiast! łaskawy panie.Ale mię tam nie wezmą, gdyżjestem niestety za stary.Trzeba by za mną chodzić jak za inwalidą.Tak mi oświadczono. Ano, na to nie poradzę. mruknął Jasiołd.109 Zamiast pracy w szeregu, wybrałem dla siebie pracę poza szeregiem, a, jak sądzę, niemniej skuteczną, równie skuteczną jak praca na linii.Właśnie jako Królewiak należę do orga-nizacji wspierających pracę naszych młodych żołnierzy, których dzielne karabiny burzą carat.Oto, łaskawy panie, mowa Królewiaka. No, a ja znowu to samo, jako Królewiak, robię w cegielni. drwiąco odpalił wyrostek. I cóż to za porównanie! Nasza organizacja dostaje się poza moskiewski front, usiłujeszkodzić wrogowi wszelkimi siłami, niweczyć jego połączenia, etapy, uświadamiać ludzi,organizować ludzi, przygotowywać ich do wybuchu na tyłach. Wiem, wiem. odcinał się tamten. Jakież to porównanie naszej pracy, naszych świadomych usiłowań z pańskim marnowa-niem zdrowia, zdolności i sił bezużytecznie.gdzie? w cegielni! Zaraz odpowiem!. Proszę jednak i mnie wysłuchać! A słucham. Praca nasza, bo, wyznać muszę, i mojej tu jest niemało, odpowiada potrzebom czasu, na-głości wypadków.Jest to praca wielka, pochłaniająca nie tylko siły pewnej kategorii najdziel-niejszych jednostek, ale i olbrzymie sumy pieniężne.Czy pan uwierzy, że ja, skromny pra-cownik w tej zbożnej winnicy, włożyłem już cały rozporządzalny majątek odziedziczony podzieciach, cały literalnie majątek, z małym okruchem niezbędnym na codzienne osobisteutrzymanie, w tę pracę tajną, pracę uświadamiającą i organizującą rodaków w Królestwie, natyłach odwiecznego i dziedzicznego wroga? A wcale nie jest tych pieniędzy, tych sum pokaz-nych za dużo.To kropla w morzu potrzeb!Pan Granowski mówił to wszystko głośno, zwrócony specjalnie do Jasiołda.PorucznikZnica słuchał wywodu puszczając błękitne kłęby dymu ze swego drogiego cygara.Twarz jegobyła spokojna, oczy zamglone.Usta Jasiołda skrzywiły się od ironicznego uśmiechu.Spuścił oczy i złożył ręce na kola-nach. Pan się śmieje łaskawie z mej szczerej wiary? zagadnął go milioner. Nie.Ja się nie śmieję.Z niczyjej wiary się nie śmieję.Wiem o tych robotach, co panmówi. Te sprawy nie są tak łatwo dostępne. My jednak już na swej skórze także dobrze odczuli skutki tych uświadomień na tyłachdziedzicznego wroga. Któż to ci my ? Moi towarzysze. Ci z cegielni? Tak jest. Jakież to mogły być skutki? Nas tu już nieraz rewidowali i szarpali. Kto? Byli tacy, co nas rewidowali i szarpali.Broń nam poodbierali.Ale ja o tym nie będęmówił, proszę pana, bo mam zakazane mówić. A więc tak.Lepiej nie mówmy o tym! Tym bardziej że wszystko jest powiedziane, co należy, cała treść wyłuszczona [ Pobierz całość w formacie PDF ]