RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy wolno mi przypomnieæpanu, ¿e to, co uchodzi w Stambule, w Marsylii i Palermo - ¿eby wymieniætylko te kilka miejsc - nie uchodzi w Amsterdamie?34 35- Dajê s³owo, pan rzeczywiœcie jest dobrze poinformowany - powie-dzia³em.- Tu, w Amsterdamie, wszyscy podlegamy prawu.- Zdawa³o siê, ¿emnie nie s³ysza³.- Ze mn¹ w³¹cznie.Pan nie jest wyj¹tkiem.,- I nie spodziewa³bym siê tego - powiedzia³em cnotliwie.- A zatemwspó³pracujemy.R teraz cel mojej wizyty.Kiedy mogê z panem pomówiæ?- W moim biurze, godzina dziesi¹ta.- Rozejrza³ siê bez entuzjazmu porestauracji.- To nie jest miejsce ani pora.Unios³em brew.- Hotel "Rembrandt" - powiedzia³ ociê¿ale de Graaf - jest punktempods³uchowym o œwiatowej renomie.- Pan mnie zdumiewa - odrzek³em.De Graaf wyszed³.Zastanowi³em siê, co mu siê, u diab³a, zdawa³o - ¿eniby czemu wybra³em sobie hotel "Rembrandt"?Gabinet pu³kownika de Graafa w niczym nie przypomina³ hotelu "Rem-brandt".By³ to doœæ du¿y pokój, ale ponury, go³y i fukcjonalny, umeb-lowany g³ównie stalowoszarymi szafkami na akta, ze stalowoszarym sto³emi stalowoszarymi fotelami, które by³y twarde jak stal.Ale przynajmniej tenwystrój zmusza³ cz³owieka do koncentrowania siê na omawianej sprawie;nie by³o tam niczego, co odci¹ga³oby uwagê czy wzrok.De Graaf i ja,.podziesiêciu minutùch wstêpnej rozmowy, w³aœnie siê koncentrowaliœmy,choæ s¹dzê, ¿e przychodzi³o to ³atwiej de Graafowi ni¿ mnie.Poprzedniejnocy nie mog³em zasn¹æ do póŸna, a nigdy nie jestem w najlepszej formieo godzinie dziesi¹tej w zimny i wietrzny ranek.- Wszelkie narkotyki - zgodzi³ siê de Graaf.- Oczywiœcie interesuj¹nas wszelkie narkotyki: opium, haszysz, amfetamina, LSD, STP, kokaina,octan amylu - co pan tylko chce, panie majorze - i tym siê zajmujemy.Wszystkie te œrodki niszcz¹ albo prowadz¹ do zniszczenia.Ale w tymprzypadku ograniczamy siê do naprawdê groŸnego - do heroiny.Zgoda?- Zgoda - ozwa³ siê od progu niski, ostry g³os.Obróci³em siê i popat-rzy³em na cz³owieka, który tam sta³, wysokiego mê¿czyznê w dobrzeskrojonym, ciemnym garniturze, z ch³odnymi, przenikliwymi, szarymioczami, sympatyczn¹ twarz¹, która bardzo szybko mog³a przestaE byæsympatyczna, wygl¹daj¹cego bardzo fachowo.Nie by³o w¹tpliwoœci co dojego zawodu.Policjant, i to nie taki, którego mo¿na by lekcewa¿yæ.Zamkn¹³ drzwi i podszed³ do mnie lekkim, sprê¿ystym krokiem cz³owie-ka maj¹cego znacznie mniej ni¿ czterdzieœci kilka lat, chocia¿ co najmniejtyle sobie liczy³.Wyci¹gn¹³ rêkê i powiedzia³:- Van Gelder.Wiele o panu s³ysza³em, panie majorze.Zastanowi³em siê krótko, ale dok³adnie, postanowi³em wstrzymaæ siê odkomentarza, uœmiechn¹³em siê i uœcis_¹³em mu d³oñ.36= Inspektor van Gelder - przedstawi³ go de Graaf.,- Szef naszegowydzia³u do spraw narkotyków.Bêdzie z panem pracowa³; majorze.Zapewni panu najlepsz¹ wspó³pracê, jaka jest mo¿liwa.- Mam szczer¹ nadziejê, ¿e bêdzie nam siê dobrze razem pracowa³o.- Van Gelder uœmiechn¹³ siê i usiad³.- Niech pan mi powie, coœcie_dzia³ali u siebie? Myœli pan, ¿e mo¿ecie zlikwidowaæ w Anglii siatkêdostawy narkotyków?- Chyba tak.Jest to œwietnie zorganizowany kana³ dystrybucyjny, bardzo_gilnie zespolony, prawie bez ¿adnych luk - i w³aœnie dlatego zdo³aliœmy_identyfikowaæ dziesi¹tki handlarzy oraz kilku g³ównych dystrybutorów.- Mo¿ecie zlikwidowaæ tê siatkê, ale nie chcecie.Zostawiacie j¹ w ca³-)kowitym spokoju?¨ - A có¿ innego mo¿na zrobiæ, inspektorze? Zlikwidujemy j¹, to nastêp-_jna zejdzie tak g³êboko w podziemie, ¿e nigdy jej nie znajdziemy.A tak_no¿emy ich wy³apywaæ, kiedy nam siê spodoba.Najbardziej zale¿y namna wykryciu, jak to drañstwo dostaje siê do kraju, i kto go dostarcza.- I pan przypuszcza - rzecz jasna, bo inaczej nie by³by pan tutaj - ¿edostawy id¹ st¹d? Albo z tego rejonu.-Nie z tego rejonu.St¹d.I wcale nie przypuszczam.Ja to wiem.osiemdziesi¹t procent osób bêd¹cych pod obserwacj¹ - a mam na myœlidystrybutorów i ich poœredników - ma powi¹zania z tym krajem.Œciœle`mówi¹c, z Amsterdamem - prawie wszyscy.Maj¹ tu krewnych alboprzyjació³.Maj¹ tutaj kontakty albo te¿ osobiœcié prowadz¹ interesy czy;przyje¿d¿aj¹ tu na wakacje.Poœwiêciliœmy piêæ lat na zgromadzenie tego:_ossier._De Graaf uœmiechn¹³ siê.- Dotycz¹cego miejsca, które pan nazywa"tutaj ''.- Tak, Amsterdamu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl