[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było w nich żadnej symetrii,tylko szalony kalejdoskop piękna. Pająki, mruknęła Camille.Czy to są& ?Prowadzenie przejęła Menolly, usuwając pajęczyny i tym samym torując nam drogę.Po znalezieniu się w samym środku jaskini, znalazłyśmy skulone coś w rogu. Lepiej zapytaj Zacharego, czy inny członek jego stada nie zniknął.ktoś kim niktsię nie przejmował, powiedziała. Uch.(naprawdę nie chciałam wiedzieć, ale musiałam zapytać), to co to jest.? Tak, to ciało jest dokładnie w takim samym stanie jak inne.Myślę że teraz nie możemy już mieć żadnych wątpliwości co do zaangażowania wewszystko klanu Myśliwych Księżyca.Jasnym jest że terytorium Pum stało się ichspiżarnią.Rozdział 8Zrozumienie znaczenia słów Menolly zajęło mi chwilę.Wreszcie jednak wszystkowydało mi się jaśniejsze.Klan Myśliwych Księżyca żywił się członkami stada Pum.Czy istnieje lepszy sposób by pozbyć się rywali? Na Zwiętą Matkę! To jest szaleństwo! zawołałam drżąc.Rozejrzałam się wokoło.Zdawało się że jesteśmy same.jak na razie. To dobry sposób aby pozbyć się swoich wrogów.zupełnie tak, jak robiły to stareplemiona.Niezupełnie kanibalizm ale blisko, powiedziała Camille.Pytanie brzmi:dlaczego się tu znalezli i dlaczego właśnie teraz?Nagle usłyszałam jakiś dzwięk z prawej strony.Podniosłam rękę dając znać byzachowały ciszę. Ciii, powiedziałam pochyliwszy się (dzwięk się powtórzył).Wynosimy się stąd!Zabieramy ciało i opuszczamy to miejsce! Pająki? mruknęła CamilleOdpowiedziałam skinieniem głowy.Menolly złapała ciało i wszystkie skierowałyśmysię do wyjścia.Jednak po drodze moja pięta zahaczyła o coś i wylądowałam naziemi. O kurcze.wymamrotałam pocierając brodę, coś owinęło się wokół mojej nogiCamille poświeciła mi latarką, wokół leżały kości połączone paskami skóry.Zgrymasem na twarzy przyglądałam im się podniósłszy je do światła.Związane razemtworzyły coś na kształt tarczy.Wezmiemy je ze sobą, może czegoś się dowiemy, powiedziałam przekazując jeCamille która była mniej wrażliwa ode mnie. Masz rację, powiedziała.Pospieszmy się.Naprawdę nie chcę skończyć jak ten.biedak.Po powrocie na półkę musiałyśmy znalezć drogę w dół.Na szczęście okazała sięłatwiejsza od wspinaczki w górę.Po przewieszeniu sobie naszego znaleziska przezramię, Camille zbliżyła się do Menolly oplatając ramiona wokół niej. Nienawidzę wysokości, wymamrotała z zamkniętymi oczami.Nie mając czasu na kłótnie i nie wiedząc czy ktoś nie kryje się w jaskini, na przykładarmia zmiennych pająków chcących nas uciszyć.Menolly stanęła nad przepaścią. Taaut! krzyknęła Menolly.Z ciałem pod pachą i naszą siostra na plecach, Menolly skoczyła! Camille krzyczałatrzymając się jej kurczowo.Prawda że leciały ciut szybko.zupełnie jakby Menollybyła sama.Biorąc pod uwagę reakcję Camille, byłam zadowolona że nie ma z namiChase'a.Co prawda znosił nasze małe dziwactwa lepiej niż jakikolwiek innyczłowiek ale nawet jak dla niego nasza mała przygoda mogła by się okazaćprzysłowiową kroplą.a szczerze mówiąc sama nie czułam się komfortowo.Menolly udało się szczęśliwie wylądować.Położywszy ciało na ziemi, pozwoliłaCamille stanąć na własnych nogach.Z każdym dniem staje się coraz silniejsza,pomyślałam częściowo schodząc a częściowo ześlizgując się w dół po osypisku.Na dole czekali na nas Morio z Zacharym i resztą. Musimy porozmawiać, powiedziałam dołączając do nich.Lepiej zrobimywynosząc się stąd w bezpieczne i jasne miejsce, dodałam.Sytuacja jest poważna.Zach przyjrzał się zwłokom. Jeszcze jeden? spytał, po czym zachwiał się oparłszy o skałę. Najwyrazniej.Czy zniknął ostatnio ktoś jeszcze? Ktoś kogo ciała nie odnaleziono?zapytała CamilleZ zaciśniętymi ustami, pokręcił głową. Nie.Wracajmy lepiej do głównego budynku.Kiedy zaproponował że poniesie ciało, Menolly odmówiła. Mogę.je.nieważne.Delilah ma rację, wynośmy się stąd.Nawet będąc w grupienie jesteśmy bezpieczni, powiedziała stając na czele.Znieg nadal padał.Czułam że czeka nas zima stulecia.Zapominając o pogodzie, skupiłam się na bezpiecznym dotarciu do domu.Dotarłszy na miejsce i pokonawszy schody znalazłam się w oświetlonym przezżyrandol holu.Hol był przestronny z brązowymi marmurowymi płytami które ciągnęły się aż dokorytarza.Wielkie szerokie schody, wypolerowane podłogi.Dom miał cztery piętra.Balustrada ozdobiona była złotem.Mimo pewnej surowości, czułam że bylizamożnym klanem.Po każdej stronie schodów stały ogromne donice z figowcami.Na lewo i na prawo prowadził korytarz który doprowadził nas do ciężkichpodwójnych drzwi. Przynieście ciało tutaj, powiedział Zachary.I nade wszystko nie hałasujcie, niewiemy z czym mamy do czynienia.Menolly podążyła za nim z ciałem przewieszonym przez ramię.My zaś czekaliśmy wciszy. Tylne drzwi, powiedział wskazując na drzwi po lewej.Upewniwszy się że pokój jest pusty, gestem zaprosił nas do środka.Znalezliśmy się w ogromnej bibliotece z regałami na ścianach, od podłogi po sufit.Stało tam biurko, skórzana sofa oraz kilka foteli oraz podnóżki tu i tam.Wszystkowykonane było z solidnego wiśniowego drewna.Morio usiadł na stołku razem zCamille.Menolly ułożyła denata na kanapie podczas gdy Zach zamknął drzwi.Następniezapalił lampę przyglądając mu się z bliska.Klęcząc blisko ciała, potrząsnął głową izwrócił się do nas. Nie mam pojęcia kim jest ten człowiek.Nie jest stąd, tego jestem pewien. No cóż.może to nieproszony gość? Czy nie ma na sobie myśliwskiej kurtki?Nawet jeśli nie znalezliśmy przy nim żadnej broni, mógł ją zabrać jego zabójca. Nie przypomina mi nikogo kogo znam, choć jego kurtka jest wiatroodporna,powiedział Zach.Jedynie cudzoziemcom udaje się dostać na nasze terytorium, a i to zwykle przezpomyłkę.Jest niepodobny do żadnego z naszych sąsiadów.I naprawdę nie mampojęcia kim jest.Czy raczej był (drapiąc się po głowie, usiadł).Więc znalezliście gona górze? I co tam chowasz za plecach z tyłu? zapytał Camille.Moja siostra wyjęła znalezisko i położyła go na biurku tak by wszyscy mogli mu siędokładniej przyjrzeć.Były to bez wątpienia ludzkie kości, które powiązane razemtworzyły coś w rodzaju symbolu.Znajomy widok skórzanych rzemyków sprawił, żezadrżałam.Czułam że pochodzą z tego samego miejsca co kości.Rzuciłam okiem na Morio. Czy to jest to o czym myślę? Nie znam tego symbolu, zaczęłam kiedy Camille przerwała mi machnięciem ręki. Ja znam, powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]