RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.szczerze panu powiem (bo przecie wobec panamuszę być szczery), że te perkaliki moskiewskie.Rozumie pan?.Byłem wściekły.Gdyż jakkolwiek jestem eks-porucznikiem wę-gierskiej piechoty, nie mogę jednak pojąć: czym perkaliki niemiec-kie są lepsze od moskiewskich? Ale z moim kupcem nie było gawę-dy.W taki sposób bestia podnosił brwi, tak ruszał ramionami, a takrozkładał ręce, iż w końcu pomyślałem, że on jest wielki patriota,a ja gałgan, choć w tym czasie, kiedy on nabijał kieszenie rublamii imperiałami, mnie paręset kul przeleciało nade łbem.Naturalnie, że opowiedziałem o tym Stachowi, który wysłu-chawszy odparł:- Uspokój się, mój kochany.Ci sami ludzie, którzy mnie ostrze-gają, że Suzin jest hultaj, przed miesiącem pisali do Suzina, że jajestem bankrut, szachraj, eks-powstaniec.Po rozmowie z tym poczciwym kupcem, którego nawet nazwi-ska nie wymienię, i po wszystkich anonimach, jakie odebrałem,postanowiłem sobie zapisywać rozmaite opinie wypowiadane przezdobrych ludzi o Wokulskim.654 LALKAA więc tedy na pierwszą porcję: Stach jest złym patriotą, ponie-waż tanimi perkalikami zepsuł trochę interesa łódzkim-fabrykan-tom.Bene!.Zobaczymy, co będzie dalej.W pazdzierniku, jakoś w tym czasie, kiedy Matejko skończył ma-lować bitwę grunwaldzką (duży to obraz i okazały, tylko nie trzeba gopokazywać żołnierzom, którzy przyjmowali udział w bitwach), wpa-da do sklepu Maruszewicz, ten przyjaciel pani baronowej Krzeszow-skiej.Widzę - magnat całą gębą! Na brzuchu, a raczej w tym miejscu,gdzie ludzie mają brzuch, złota dewizka gruba na pół palca, a długa- że choć psy na niej ciągnij.W krawacie brylantowa spinka, na rę-kach nowe rękawiczki, na nogach nowe buty, na całym ciele (mizerneto ciało, pożal się Boże!) nowy garnitur.Przy tym mina, jakby jednejnitki nie miał na kredyt, tylko wszystko za gotówkę.(Pózniej Klejn,który mieszka w tym samym domu, objaśnił-mnie,.że Maruszewiczgrywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy.)Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie, z he-banową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie (on bo majakieś niepewne spojrzenie), pyta:- Pan Wokulski jest?.Ach, pan Rzecki!.Na słówko.Weszliśmy za szafy.- Z wyborną nowiną przychodzę - mówi, czule ściskając mnie zarękę.- Możecie panowie sprzedać swoją kamienicę, tę po Aęckim.Baronowa Krzeszowska ją kupi.Już wyprocesowała od męża swojekapitały i (jeżeli potraficie się targować) da, dziewięćdziesiąt tysięcyrubli, a nawet może coś odstępnego.Musiał spostrzec zadowolenie na mojej twarzy (mnie to kupnokamienicy nigdy nie przypadało do gustu), bo ścisnął mnie za rękęjeszcze mocniej, o ile taki zdechlak może coś mocno robić, i słodkouśmiechając się (mdło mi od tej słodyczy) zaczął szeptać:- Mogę panom oddać usługę.ważną usługę.Pani baronowabadzo polega na moim zdaniu i.jeżeli ja.Tu dostał lekkiego kaszlu.655 Bolesław Prus- Rozumiem - odezwałem się zgadując, z kim mam do czynienia.- Pan Wokulski zapewne nie będzie robił trudności co do poręka-wicznego.- Ależ proszę pana - zawołał - cóż znowu!.Tym bardziej żeze stanowczą propozycją przyjdzie do panów adwokat baronowej.Zresztą nie o mnie chodzi.To, co mam, zupełnie mi wystarcza.Ale znam pewną ubogą rodzinę, której na moją rekomendację pa-nowie zechcecie coś.- Proszę pana - przerwałem mu - wolimy złożyć jakąś sumęwprost na pańskie ręce, o ile naturalnie interes dojdzie do skutku.- O, że dojdzie, mogę ręczyć honorem! - zapewnił pan Maruszewicz.Ponieważ jednak ja wcale nie dałem mu słowa, że otrzyma porę-kawiczne, więc chwilę pokręcił się po sklepie i opuścił go gwiżdżąc.Nad wieczorem powiedziałem o tym Stachowi; ale on zbył mniemilczeniem, co mnie nawet zastanowiło.Więc na drugi dzień po-biegłem do naszego adwokata (który zarazem jest adwokatem księ-cia) i zakomunikowałem mu wiadomość Maruszewicza.- Daje dziewięćdziesiąt tysięcy rublil [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl