[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam i o wiadomość łatwiej, a jeśli Piotrowicz znajdzie Boskiego, tomu będzie do was blisko.Po wtóre: ja uczynię, co zdołam, ale typroś i pani Baśki, żeby się za tobą wstawiła.- Nie zaniecham, nie zaniecham, bo mnie diabl.Wtem drzwi skrzypnęły i weszła pani Boska.Lecz zanim panZagłoba zdołał się obejrzeć, młody Nowowiejski już grzmotnął siędo jej nóg jak długi i zająwszy ogromną przestrzeń podłogi swymolbrzymim ciałem, począł wołać:- Jest konsens rodzicielski! Dawajcie, matko, Zośkę! Dawajcie,matko, Zośkę! Dawajcie, matko, Zośkę!- Dawajcie, matko, Zośkę! - zawtórował basem Zagłoba.347Henryk SienkiewiczHałasy owe wywabiły ludzi z przyległych komór; weszła Baśka,wyszedł z kancelarii pan Michał, a wkrótce po nich ukazała sięi Zosia.Dziewczynie nie wypadało się niby domyślać, o co chodzi,ale oblała się natychmiast pąsem i złożywszy co prędzej ręce w mał-drzyk, a buzię w długi ciup, stanęła ze spuszczonymi oczyma podścianą.Zaś Basia poparła z miejsca prośbę junaka, pan Michał sko-czył po starszego pana Nowowiejskiego.Ten przybywszy zgorszyłsię bardzo, że syn nie powierzył mu funkcji i nie zostawił sprawyjego wymowie, jednakże przyłączył się do prośby.Pani Boska, której istotnie brakło jakiejkolwiek bliższej naświecie opieki, rozpłakała się wreszcie i zgodziła zarówno na prośbępana Adama, jak i na to, że do Raszkowa z Piotrowiczami wyjedziei tam na męża czekać będzie.Dopieroż, zalana łzami, zwróciła siędo córki.- Zośka - rzekła - a tobie po serculi panów Nowowiejskichzamysły?Wszystkie oczy zwróciły się na Zosię, a ona, stojąc przy ścianie;oczy trzymała, wedle zwyczaju, wbite w podłogę i dopiero po chwilimilczenia, cała spłoniona do szczętu, wyrzekła ledwie dosłyszal-nym głosikiem:- Chcę do Raszkowa!.- Moje śliczności! - huknął pan Adam i skoczywszy do niejporwał dziewczynę w ramiona.Potem zaś krzyczeć począł, aż ściany drgały:- Moja już Zośka, moja! moja!.348Pan WołodyjowskiRozdział XXXVMłody pan Nowowiejski wyjechał zaraz po oświadczynachdo Raszkowa, aby tam kwaterę jakowąś dla pani i panny Boskiejwynalezć i opatrzyć; w dwa tygodnie zaś po jego wyjezdzie ruszyłacała karawana dotychczasowych gości chreptiowskich.Składaliją Nawiragh, dwaj Anardraci, Kieremowiczowa, Neresewiczowa,Seferowicz, panie Boskie, dwóch panów Piotrowiczów i stary panNowowiejski, nie licząc kilku Ormian kamienieckich i licznych sługoraz zbrojnych pachołków do pilnowania wozów i pociągowego,a także jucznego bydła.Piotrowicze i duchowni delegaci patriarchyuzmiadzińskiego mieli tylko wypocząć w Raszkowie, zasięgnąćtam wieści o drodze i dalej do Krymu ruszać.Reszta kompaniipostanowiła osiąść na czas w Raszkowie i czekać przynajmniejdo pierwszych roztopów na powrót jeńców, mianowicie Boskiego,młodszego Seferowicza i dwóch kupców, których stroskane małżon-ki w tęsknocie od dawna oczekiwały.Droga to była trudna, bo szłaprzez głuche puszcze i przepaściste jary.Szczęściem, obfite a sucheśniegi usłały sannę wyborną, obecność zaś komend wojskowychw Mohilowie, Jampolu i Raszkowie zapewniała bezpieczeństwo.Azba-bej był zniesion, zbójcy wywieszani lub rozproszeni, a Tatarzyzimową porą dla braku traw nie zapuszczali się na zwykłe szlaki.Wreszcie pan Nowowiejski obiecał, jeśli tylko pozwolenie od panaRuszczy- ca otrzyma, wyskoczyć w kilkadziesiąt koni na spotkanie.349Henryk SienkiewiczJechano zatem razno i ochotnie.Zosia gotowa była za panemAdamem na koniec świata jechać.Pani Boska i dwie niewiasty or-miańskie spodziewały się wkrótce mężów odzyskać.W strasznychpuszczach na krańcu chrześcijaństwa leżał wprawdzie ów Raszków,ale przecie nie jechano tam na całe życie ani nie na długi pobyt.Z wiosną miała być wojna; mówiono o niej na rubieżach powszechnie,więc trzeba było, odzyskawszy kochanych, z pierwszym cieplejszympowiewem wracać, by głowy od zagłady uchronić.Ewka została w Chreptiowie, zatrzymana przez paniąWołodyjowską.Ojciec nie napierał też bardzo, by ją wziąść ze sobą,zwłaszcza zostawiając ją w domu ludzi tak zacnych.- Już ja ją przezpiecznie odeślę albo i sama odwiozę - mówiłamu Baśka - prędzej zaś sama odwiozę, bo raz w życiu chciałabymwidzieć całe owo straszne pogranicze, o którym się tyle od małościnasłuchałam.Na wiosnę, gdy się szlaki zaczernią od czambułów,mąż mi nie pozwoli, ale teraz, jeśli Ewka tu zostanie, będę miaładobry pozór.Za jakie dwie niedziele zacznę się napierać, a za trzypewnikiem pozwoleństwo otrzymam.- Mąż też, spero, bez zacnej eskorty waćpani i w zimie nie puści.- Jeśli będzie mógł, to sam ze mną pojedzie, a jeśli nie, to nasodprowadzi Azja w jakie dwieście albo więcej koni, bo słyszałami tak, że on ma być do Raszkowa komenderowany.Na tym skończyła się rozmowa i Ewka została.Basia jednakprócz istotnych powodów, które panu Nowowiejskiemu wyłuszczy-ła, miała i inne wyrachowanie.Oto chciała ułatwić Azji zbliżenie siędo Ewy, bo młody Tatar poczynał ją niepokoić.Ilekroć był z nią, najej pytania odpowiadał wprawdzie, że Ewkę kocha, że dawny afekt wnim nie wygasł, ale ilekroć znalazł się z Ewką- milczał.Tymczasemdziewczyna rozkochała się w nim na tym chreptiowskim odludziubez pamięci.Jego dzika, ale przepyszna uroda, jego dzieciństwopod twardą ręką pana Nowowiejskiego spędzone, jego książęcepochodzenie, ta długa tajemnica, która nad nim ciążyła, a wreszcie350Pan Wołodyjowskisława wojenna oczarowały ją zupełnie.I czekała tylko chwili, by muotworzyć serce gorące jak płomień, by mu powiedzieć: Azja! jamcię od dziecka kochała! - by paść w jego ramiona i przysiąc mumiłość do zgonu.Tymczasem on zaciskał zęby i milczał.Ewka myślała z początku,.że obecność jej ojca i brata wstrzymu-je Azję od wyznania.Pózniej jednak ogarnął i ją niepokój, bo jeśli zestrony ojca i brata trafiłyby się niezawodnie przeszkody, zwłaszczadopóki Azja indygenatu nie posiadał, to przecie mógł chociaż przednią samą serce otworzyć i powinien był otworzyć tym spieszniej,tym szczerzej, im więcej przeszkód jeżyło się na ich drodze.A on milczał [ Pobierz całość w formacie PDF ]