[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego pan tak nas.prześladuje?Można było myśleć, że rozpłacze się.Wokulski stracił wszelką władzę nad sobą.- Ja państwa prześladuję!.- rzekł zmienionym głosem.- Czyliż znajdziecie sługę.nie.psa.wierniejszego ode mnie?.Od dwu lat o jednym tylko myślę, ażeby usunąć wam z drogi każdąprzeszkodę.W tej chwili zadzwoniono.Panna Izabela drgnęła, Wokulski umilkł.Mikołaj otworzył drzwi do salonu irzekł:- Pan Starski.Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu, zręczny, śniady, z małymi faworytamii wąsikami, i bardzo nieznaczną łysiną.Miał fizjonomię na pół wesołą, na pół drwiącą i od razu zawołał:- Jakżem kontent, kuzynko, że cię znowu mogę przywitać!.Panna Izabela w milczeniu podała mu rękę; mocny rumieniec oblał jej twarz, a w oczach zamigotałorozmarzenie.Wokulski cofnął się do bocznego stołu.Panna Izabela przedstawiła panów: - Pan.Wokulski.Pan Starski.Nazwisko Wokulskiego było zaakcentowane w taki sposób, że Starski kiwnąwszy mu głową usiadł okilka kroków, zwrócony bokiem.W odpowiedzi Wokulski usiadł przy małym stoliku pod ścianą i zacząłoglądać album.- Kuzynek podobno wraca z Chin? - spytała panna Izabela.- Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę, że jestem w okręcie - odpowiedział Starski, dość wyrazniekalecząc polszczyznę.Panna Izabela zaczęła mówić po angielsku.- Spodziewam się, że tym razem kuzynek zabawi w kraju dłużej?- To zależy - odparł również po angielsku Starski.- Kto jest ten?.- dodał rzucając okiem na Wokulskiego.- Plenipotent mego ojca.Od czegóż to zależy?.- Myślę, że kuzynka nie potrzebuje się pytać - odpowiedział z uśmiechem młody człowiek.- To zależy -od hojności mojej babki.- A ładnie.spodziewałam się komplimentu pod moim adresem.- Podróżnicy nie mówią komplimentów, gdyż wiedzą, że pod każdą szerokością jeograficznąkomplimenta dyskredytują mężczyznę w oczach kobiet.- W Chinach zrobił kuzyn to odkrycie? - WChinach, w Japonii, a nade wszystko w Europie.- I myśli kuzyn stosować tę zasadę w Polsce?- Spróbuję i jeżeli pozwolisz, kuzynko, w twoim towarzystwie.Gdyż podobno mamy razem spędzićwakacje.Czy tak?.- Tak przynajmniej chce ciotka i ojciec.Mnie się jednak nie uśmiecha to, że kuzyn ma zamiarsprawdzać swoje etnograficzne spostrzeżenia.- Byłby to tylko odwet z mojej strony.- Ach, więc walka?.- spytała panna Izabela.- Spłacanie dawnych długów często prowadzi do zgody.Wokulski z taką uwagą przeglądał album, że żyły nabrzmialy mu na czole.- Ale zemsta nie prowadzi - odparła panna Izabela.- Nie zemsta, tylko przypomnienie, że jestem wierzycielem kuzynki.- Więc to ja mam spłacać dawne długi?.- zaśmiała się panna lzabela.- A, kuzyn nic stracił czasu wpodróży.- Wolałbym go nie stracić na wakacjach - rzekł Starski, znacząco spoglądając jej w oczy.- To będzie zależało od metody odwetu - odpowiedziała panna Izabela i znowu zarumieniła się.- Jaśniepan prosi pana! - rzekł Mikołaj stając we drzwiach salonu.Rozmowa urwała się, Wokulski złożył album, wstał z krzesła i ukłoniwszy się pannie Izabeli iStarskiemu, z wolna poszedł za służącym.- Ten pan nie rozumie po angielsku?.Czy on nie obrazi się, żeśmy z nim nierozmawiali?.- spytał Starski.- O, nie - odpowiedziała panna Izabela.- Tym lepiej ; bo zdawało mi się, że nie był zadowolony z naszego towarzystwa.- Toteż porzucił je - zakończyła niedbale panna Izabela.- Przynieś mi kapelusz z sali - rzekł do Mikołaja już w drugim pokoju Wokulski.Mikołaj zabrał kapelusz i zaniósł go do sypialni pana Tomasza.W przedpokoju usłyszał, że Wokulskioburącz ściskając głowę szepnął:- Boże miłosierny!.Gdy Wokulski wszedł do pokoju pana Tomasza, lekarzy już nie było.- No i wyobraz sobie - zawołał pan Aęcki - co za fatalizm!.Konsylium zabroniło mi jechać do Paryża ipod karą śmierci kazało wynosić się na wieś.Na honor, nie wiem nawet, gdzie uciec przed tymiupałami.Ale i na ciebie także działają, bo jesteś zmieniony.Prawda, jakie to gorące mieszkanie?.- O, tak.Może pozwoli pan - mówił Wokulski wydobywając z kieszeni gruby pakiet - że oddampieniądze.- Ehe.doprawdy.- Tu jest pięć tysięcy rubli jako procent do połowy stycznia.Niech pan z łaski swojej policzy.A tu jestkwit.Pan Aęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument.Odłożywszy zaś piórorzekł:- Dobrze, to jedno.A teraz co się tyczy długów [ Pobierz całość w formacie PDF ]